Thursday 30 September 2010

Rety

O rety, rety, rety.
Iza ma nowa obsesje. Mis Uszatek.
I zaczela odrozniac tu od tam,co mnie osobiscie, jako jej matke bardzo cieszy, wzrusza i jakzesz jestem z niej dumna.
Otworzylam wczoraj w nocy okno, myslalam, ze Malzonek nie wylaczy ogrzewania, a suszyl spodnie. Tzn bylo tak. Padalo wczoraj tak mocno, ze nawet nie pomyslalam, zeby zabrac moja corke na spacer. Pan Maz przyszedl caly mokry, rozebral sie, poczym, rzucil spodnie jak zwykle gdzie badz, czyli na krzeslo tym razem. Przed pojsciem spac rozporzadzilam ( tak tak, podobno jtem bardzo bully. czy ktos moze mi podac polskie tlumaczenie, bo moja polszczyzna jt w tym temacie dosyc uboga. prosze, dziekuje)zeby polozyl spodnie na kaloryfer, bo ma tylko jedna pare. Stare rozerwal poraz kolejny i nie ma juz sensu cerowanie i zszywanie. No i otworzylam okno, zeby sie w nocy nie zadusic z goraca, gdyby mu sie zapomnialo wylaczyc. Obudzil mnie kaszel mojego okazuje sie wrazliwego dziecka. Nasmarowalam ja mascia rozgrzewajaca i pogodzilam sie z faktem, ze dopoki spi z nami w pokoju bede miala pozamykane zima okna. A spac pewnie bedzie do pojawienia sie nowego stworzenia, kiedy, nie wiem, trzeba dawce nasienia zapytac, bo zadne z nas nie chce sie z Iza rozstac.
Bo, cale szczescie, ze Hoss po polsku nie mowi, w tajemnicy dodam, ze jego mozna bylo oszukac, albo puscic gadanie o zamykaniu okna mimo uszu...

Wednesday 29 September 2010

A ja?

Po pierwsze
czuje sie jakbym nie odrobila lekcji, albo sie czego nie nauczyla. A wszystko przez zwykly obrus haftowany. Pomyslalam sobie, ze trzeba kupic obrus ceratowy, taki nie calkiem kiczowaty, zeby Iska nie pomalowala stolu calkiem do konca. Mamy takie w Sutton na metry, tylko musze znalezc chwilke, zeby sie tam wybrac. Przy okazji moglabym sobie kupic muline do tego obrusu, ktory haftuje juz caly rok. Juz sobie wyobrazilam jak siedze wieczorkiem, haftuje i jaka sie czuje winna, bo powinnam szukac pracy. Chyba. Tak czy inaczej syndrom nie odrobionych lekcji. Nie lubie, bardzo nie lubie.

Po drugie
jtem przerazona, Iska je na okraglo. Znaczy gdyby czesciej znajdowala jedzenie na swojej drodze jadlaby bez przerwy. Przynajmniej tak to na razie wyglada. Moje dziecko, ktoremu w Polsce nie dalo sie wcisnac prawie niczego teraz nagle chodzi i mowi mniam mniam. Moja z nia rozmowa przed snem. Lezymy w lozku, nie moze zasnac, bo przez zakupypozwolilam jej spac do 15.45, nagle slyszy kogos wchodzacego po schodach na klatce. Tak, tak, takie mamy grube sciany. Podekscytowana zaczela skakac na lozku.
-pani
-
pani weszla?
-tak
-
i co zrobila
-tuk, tuk, tuk
-
stukala bucikami
-tak
-
i co potem zrobila, poszla do domu? a tam co robila?
- mniam, mniam, mniam

Poszlysmy dzis do tesciowej po naszej rytmice. Isa dobrze juz wie, ze gdzie idziemy, wiec przez pol drogi powtarza nanny nanny. Dzis dodala mniam, mniam jak tylko doszlysmy pod dom.

Po trzecie
jtem umordowana. Zamiast polozyc sie spac w czasie iskowej napki poszlam na zakupy do Sainsburego. Spedzilam w sklepie ponad godzine i nie mam sily. Pocieszyli mnie, ze nastepne zakupy beda latwiejsze, bo zachowali moja liste:) Niech zyje internet!!! I online shopping!!!Wydalam 140 pandow, ale mam miesa na prawie caly miesiac. Niech zyje cywilizacja.
A tak w ogole to wolalabym isc sobie to sklepiku za rogiem i stanac w kolejce kilkusosobowej. Mimo wszystko.

Hoss ma nowy telefon, htc desire i nowy laptop.
Iza ma nowe slowo, ktorego nie rozumiem, fuko, fuka .
A ja?

Monday 27 September 2010

Oj

Ile panini mozna zjesc jednego dnia? Duuuuuuuuuzo, jesli panini zmieni sie w banini potem baniani. Bananow mozna zjesc bardzo duzo, banana mozna jesc co chwile. W ogole jesc mozna czesto. Dlatego lepiej wychodzic na spacer.
Wczoraj bylismy na dlugim spacerze, co w naszym przypadku jt rzadkoscia. Nie dosc, ze Hoss ma tylko jeden dzien wolny to i tak czesto spedzamy go u jego mamy. Zaczelo sie o zakupow, butki i kurtka a skonczylo na spacerze z Sutton do Cheam Village. Tak sie okazalo, ze nie chce nam sie gotowac. Aaaa, bo nie tak. Mialo byc u tesciowej. Mial byc Sunday lunch, czyli Sunday roast, ale tesciowa umowila sie na lunch z Birna i Honey, wiec Hoss powiedzial, ze on bardzo dziekuje, ale on nie ma ochoty na az takie rodzinne spotkania. Postanowilismy gotowac w domu. W Morissonie kolejka na godzine,wtedy odechcialo nam sie obiadu, a ze mleka nam bylo trzeba poszlismy do Cheam. O, tak wlasnie bylo. W drodze Iza zasnela, obudzila sie w parku.
I zaczelo padac. Hehe, takie fajne tam maja drzewa. I Iska zezarla czekoladowego muffina od tatusia, mniam mniam. I ciagala mnie po deszczu, przeciez swiat jt taki interesujacy.
I wczoraj bylo nawet jesiennie.
Bo do wczoraj to jakas taka zima sie rozpanoszyla w moich odczuciach,ze wspomnien sie wzina. No i idzie zima. Mandarynki pachna swietami, kawa jakos tak jak norweska z ekspresu i owocowa herbata na dlugie wieczory. Zimno i ciemno. O siodmej juz szaro. Izie to nie przeszkadzalo:) Poszlysmy tylko wyrzucic smieci i przygotowac kosze na jutro, ale moje dziecko do domu tak szybko nie wroci. A ona to nie wie, ze zima siedzi sie w domu, zagrzebuje pod kocem, czyta ksiazeczke i pije kakalko? Ona nie lubi kakalka. Rozwala mi to caly plan:) Tak czy inaczej wrocilysmy do domu o 7.30, bylo ciemno a na placu nikogo. Zasnela po 9. A myslalam, ze ja wymeczylam.
Bo w domu tez nie jt wcale tak nudno. Mozna rzucic kamieniem w laptopa tatusia i rozwalic mu ekranik. Caly wczorajszy wieczor spedzilam na grzebaniu i szukaniu czegos nowego dla Mezusia. Cale szczescie ze jt Krzysz od Izz, znalazl, kupione.
Ide spac.
Poza banini mamy jeszcze gonioni (gonimy) i ganieni (kasztany). Chodzimy i opowiadamy jak mocno kochamy ptaszki, hau hau i miszia i jak bardzo chcemy to wszystko wysciskac.
Aha, i jeszcze mamy ciicii, znaczy cycki mamusi, biustonosz mamusi, jakbym nie wiedziala co z nim zobic to Isa mi mowic gdzie ma to isc, i jeszcze pani w biustonoszu na jakims zdjeciu.

Saturday 25 September 2010

Troche glupio

Mialo byc Hurra!!!
Ale to bylo wczesniej. Hura mialo byc, bo Iza chodzi i powtarza komonn, komonn, komonn. Hoss jt wniebowziety, po angielsku mowi. I nie bede wyprowadzac go z bledu:) Choc wiem cos. Poszlysmy sobie na spacerek popoludniowy. Droga do parku z Isa na rekach trwa jakies 3 minutki, z Isa spacerujaca 15minutek. No to idziemy tak sobie a tu Isa krzyczy kamonn, kamonie, kamanie. Kamienie tam byly, tak?
A na obiad spalaszowala ziemniaczki, zeberka i kapustke czerwona ze sloiczka od Babci Uli. Polska gora!!!

A troche glupio?
Teraz juz mniej,ale zawsze. Nie wiem czemu przypomnialo mi sie znow wesele. Tym razem w kontekscie Iss. Patrze na zdjecia, a tam moja mala coreczka smutna, na kazdym. I juz nie wiem, czy ja sie nia zajmowalam tam? Czy ja po prostu zostawilam. No tak, wiem przesadzam jak zwykle, ale nie pamietam. Moge sie tylko pocieszac, ze nie pamietam w ogole jak bylo, hehe, to i mam prawo nie pamietac i tego. Dobrze, ze jej nie oddalam nikomu i poszlam polozyc spac. No i spedzilam caly ranek i przedpoludnie niedzielne, po przespanych 20minutach.
W zwiazku z tak krotkim wydarzeniem taka mysl. Moja tesciowa rozdaje pieniadze na prawo i lewo , swoim dzieciom. Hoss twierdzi, ze to rekompesanta za brak czasu w dziecinstwie. Pracowala od 8rano do 8wieczorem, pozniej zmienila na 6popoludniu. I co, to o to chodzi w zyciu. Powinnam harowac od rana do nocy, zeby na starosc sprzedac dom za milion funtow i placic dzieciom rachunki?

Matkowanie Kury Domowej

Niedobra matka jtem. Posadzilam dziecko przed telewizorem, zeby zajac sie soba. No, jak przystalo na samotna matke. Nastawilam sos zeberkowy, rozmrazam kawalek kury na zupe dla Izy i dochodze do wniosku, ze taki piekny, sloneczny dzien bedzie zmanowany, bo nie mam calej pralki do zaladowania.
Zeby sie te kosci rozmrozily poszlybysmy paku ( spacer albo park) a tak musze siedziec. Iska ma nowa rutyne, zupe je przed snem, wiec musze gotowac rano a nie jak spi.

Jutro Hoss ma wolne, moze uda mi sie w koncu isc do miasta i kupic mojemu dziecku jaka kurtke, albo co. Zimno sie robi, dzis w nocy nawet ogrzewanie wlaczylo sie samo, a zostawilam termostat tak jak zawsze. Mojemu dzieco nie przeszkadza to jednak wloczyc sie godzinami po dworze. W czwartek tez mialam Pana Meza w domu. Rano padalo, lalo wlasciwie, bylam u fryzjera, wydalam mase kasy i wygladam jak stara lampucera. Znaczy ciecie technicznie jest super, troszke tylko nie ten styl, ale jak mowi Halinka, jesli nie placze znaczy jt dobrze. I pewnie ma racje. Popoludniu wyszlo slonce. Po to pewnie, zebysmy wyszly na dwor, zeby Hoss mogl porozmawiac spokojnie z pania od work tax credit, ktorego nam nie wyplacaja od 3 chyba miesiecy. Mialo byc tylko 5 minut a skonczylo sie na ponad godzinie. Pan Maz z pretensjami, bo on tez chcial na dwor, a tak przesiedzial caly dzien w domu. Od czego sa telefony.

Kupilam w koncu suszarke do prania i trzeba ja oddac, po opakowanie rozerwane, plastikowe czesci otarte i brudne i Hoss uwaza, ze tak sie nie robi. No nie robi sie, tylko czy chce mi sie bawic w takie rzeczy. Czy moze tak juz to zostawie.

Iska gada jak najeta. Potrafi mi opowiedziec historie. Np:

-Gdzie jest Daddy?
-Tamm
-Co robi?
-Pann.
-Oglada pana w telewizji?
-Takk.
- A co ten pan robi?
-UUUU szuszuszu, rzurzurzu.
- Pan uderza pilki kijkiem po stole?
-Takk.

Przedwczoraj z kolei nie mogla zasnac. Krecila sie, wiercila. Zaswiecilam w kocnu swiatlo. Okazalo sie, ze Iza ma dluga historie do opowiedzeia. O panu, ktory na dworze jedzie samochodem i ten samochod jest strasznie glosny. O tym, ze ten pan jest z drugim panem i rozmwiaja (hajoooo). O tym, ze Alan uderza w cos i maluje cos. Ze baba jest daleko, ze Kaka jest daleko i ze trzeba ja ukochac. Ze Ize tez trzeba ukochac.

No, i musze isc. Mis Buliba zmonopolizowal moj komputer i teraz jest Misz, misz.

Tuesday 21 September 2010

A Iza...

...wczoraj zrobila swoje pierwsze siku do nocnika. Nie sadze, zeby zdawala sobie do konca sprawe z powagi naszego wspolnego dokonania, ale okazuje sie, ze wspolne sikanie przynosi jednak efekty:)

...sprzata, zabiera swoja pieluche, mowi kosz, kosz i idzie do kuchni. otwiera szafke, w ktorej, myslalam niegdys, sprytnie ukrylam tenze kosz, podnosi pokrywe kosza, wyrzuca pieluche i otrzepuje dlonie.
wyrzuca tez mandarynki, jak jej sie znudzi jedzenie i moje platki kosmetyczne, jeszcze zdatne do uzycia.

...kazala mi wczoraj wylaczyc moja smetna muzyke, a gdy wlaczylam Banacha wsunela swoja plyte do grajacego sprzetu. Od wczoraj sluchamy Travelling Songs.

...dzielnie wloczyla sie z wujkiem Bogdanem i Maja, lat 3, uliczkami Sutton przez okolo godzine. Stwierdzam oficjalnie wiec, ze moja corka zamilowanie do chodzenia odziedziczyla po mamusi.

... jest na mnie zla, jak jej kaze siedziec za dlugo w domu. Ale!!! stwierdzam, ze nie jest z nami tak zle. Evening Standard doniols wczoraj, ze coraz wiecej angielskich dzeci nie wykonuje zalecanych min 60min cwiczen tudziez ruchu na swiezym powietrzu, a my wychodzimy codziennie i to nie raz.

...teraz wlasnie tanczy, dzieki czemu mam troche spokoju.

Sunday 19 September 2010

Pudernica

Bylysmy w piatek u Halinki i Mai (albo Mani, jak to Iska lubi mowic). Poniewaz krotka mam pamiec nie wiem co Iza zrobila, ze Maja powiedziala "Nowa Pudernica nam rosnie". Pewnie pogrzebala Halince w kosmetyczce, albo, o juz chyba wiem, dorwala halinkowy pedzelek do makijazu, jedna z wazniejszych rzeczy w zyciu Halnki.
Dzien minal nam bardzo milo, szybko tak, ze nie wiem gdzie sie zapodzial. Iza z powodu wrazen nie skusila sie na popoludniowa drzemke, w zwiazku z czym zasnela 0 18:45, czekajac na pociag do Sutton.
Sobota bylaby pewnie zwyczajna, czyli wizyta u tesciowej i cala chmara Angoli, gdyby nie pewien Puderniczy Incydent. Moje dziecko ( nie wiem po kim to ma), korzystajac z okazji bycia u mnie na rekach, wzielo sobie lusterko, poczym malujac sie paluszkami po twarzy zaczelo mi tlumaczyc "oko, oko, oko".

I koniec na dzis, Izunia wstala.

Tuesday 14 September 2010

Slownik Izowy

Dzis moje dziecko konczy 17 miesiecy. I oczywiscie jt niezwykle madre, juz uzdolnione i nadzwyczaj urocze. Odkrylo kieszenie, chowalo dzis w nie kasztany. No i nie wiem czy dobrze, ze odkrylo te kieszenie. Bo tydzien temu potargalo ksiazeczke, a dzis jakies dokumenty, cale szczescie, ze niepotrzebne. No i nie wiem, czy dobrze, ze ma taka a nie inna chrzestna;) Nie dosc, ze jt do Kani podobna, to jeszcze robi to, co Kania w zlobku. Kieszenie pelne potarganych papierkow. Kiedy zacznie sie drzec?!?!

Mamy tez nowa milosc. Tydzien temu poszlismy kupic Mezowi spodnie do pracy, a poniewaz
zakupy byly dla niego i mial nawet niezly humor, mowie mu : Chodzmy na chwileczke do Tkmaxx, buciki dla mnie zobaczymy. Bucikow nie bylo, za to Pan Maz zagrzebal sie w kurtkach. Na wystarczajaco dlugo, zeby Isa zagrzebala sie w zabawkach. LALA!!!! no i mamy nowe ulubione slowo w slowniku Malej Dziewczynki. Lala jt obecna CODZIENNIE! Lale sie rozbiera, kladzie spac, tuli, spiewa kolysanki (LALALALALA), daje jesc i dzieli sie z nia wszystkim co sie ma. Lala chodzi z nami na spacery. Zaraz po lali pojawila sie kolejna, prezent od cioci i kolejna, zwinieta od babci. Teraz kochamy 3 lale.

Ze slownika Izuni:

tak
dziusz -juz
kapka- czapka
bucik
ga'la'-gora'ce
gom-gone
pam-pan
koti-kotek
spaci, spaki- spacer
balus ( jak sie trafi)- balon, banan
szpi- spac


pam gom-nie ma pana

I oczywiscie juz pozno i oczywiscie nie mam juz sily, chce mi sie spac i oczywiscie nie chce mi sie juz pisac, bo nie mysle.

Saturday 11 September 2010

Dlaczego na polskiej wsi jest lepiej, Billie

Poniewaz nic nie pisze a sie poczuwam przeciez

Wrazenia angielskiej nastolatki z wekendu na polskiej wsi:
http://billieloo.tumblr.com/

Monday 6 September 2010

I stalo sie

I stalo sie. Dalam sie zaobraczkowac i mnie to cieszy! Na razie nie potrzebuje byc malutka. Mam taka malutka w domu i wystarczy mi malutkosci, na razie. Moj Malzonek zwierzyl mi sie wczoraj, ze choc kocha swa coreczke, to zamyka rano drzwi za soba, wzdycha i mysli poor Agie. Chociaz tyle.

U nas zmian nie ma. Mala Iza szaleje i oczekuje, ze bede sie nia zajmowac caly czas. Chyba nie pamieta, ze sztab opiekunow pozostal w Polsce. Ja analizuje moje weselne przedsiewziecia i dokonania. Co powinnam byla zrobic inaczej i dlaczego nie zrobilam. Powtarzam sobie, ze przeciez nikt nie wiedzial jak chcialam, zeby bylo, wiec bylo jak mialo byc. Poplakalam sobie dzis, wiec moze mi przejdzie, znaczy sentymentalnosc. Najwyzsza pora, ilez mozna swoje wesele przezywac.

Pora sie skupic na produkcji Aniolkow. Ten co go juz mamy potrzebuje towarzystwa. Moze wtedy przestanie rozrabiac. Poszlismy w piatek do tescowiej. Myslalam, ze Isa jest z babcia i Alanem. Dobrze, ze katem oka ja zobaczylam. Stala na trzecim stopniu od gory, gotowa do kontynuowania swojej wedrowki. W rece miala tabletki na komary, znak,ze jakis czas juz wojowala. Weszla po schodach na gore, do pokoju babci, poszperala i zaczela schodzic na dol. Zawal serca dla matki na tacy podany. No bo potrafi byc sodziutka. Mialysmy w sobote gosci, Athanasia i jej Emily. Nie wierzylam wlasnym oczom, ale Isabela chodzila wokol Emily, glaskala, przytulala i glaskala. Tak, tak, bo ona jest wrazliwa na nieszczescie innych dzieci. Leone urodzila w koncu syna. Edward ma juz 5 tygodni i podobno caly czas sie drze. Dzisiaj tez sie darl na dworze.Izunka pokazala mi najpierw, ze tam dzidzius jest, potem, ze placze, a potem zaczela calowac powietrze. Zapytalam, czy chce pocalowac dzidziusia, zeby przestal plakac. Energicznie pokiwala glowa.

Gdzie jest daddy? Tammm
Gdzie jest samolot? Tamm
Gdzie jest mama? Tammm ( a mama trzyma ja na rekach)

Boli, boli. Gdzie? Tammm. Pocalowac? Tak.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...