Saturday 28 July 2012

Lata mniej

Lato się nam kończy. Tydzień powinien mi przecież wystarczyć.
Pojechaliśmy do cioci Mai na caaaaaały dzień. Iss bawiła się z Fufu -domowa suka do obrony przed kradzieżami. (Mamo, powiedziałam Fufkowi, że nie idzie z nami na plac zabaw). Byliśmy na placu zabaw i w sklepie, jedliśmy pierogi i lody i po całym dniu mieliśmy (kto miał, to miał) siłę na zbieranie patyków przez całą drogę, dla Fufu, kt poszła z Mają odprowadzić nas na stację.

A w domu, po szybkiej kąpieli, kanapce i paru bajkach poszliśmy spać. Leoś był wykończony, a z Iss trzymałyśmy się za ręcę. Bo ja się niczego nie boję jak cię córciu trzymam za rękę. Bo Ty jtes bojaczka? Słucham córciu, co powiedziałaś? Bo jteś bojączka? 
Piękno i możliwości naszego ojczystego języka są powalające.
Inna sprawa, że chyba nie powinnam była mówić tego Iss, bo się chowała pod kołdrą ze strachu, że ktoś przyjdzie.

I jeszcze fotoreportaż Iss z wycieczki.

Friday 27 July 2012

Lato 5


 Jak to jt, że jak zostawić męża w domu z dziećmi, to jakby tornado przez ten dom przeszło. Aczkolwiek, jtem bardzo dumna z meża, bo zabrał dzieci do sklepu, nie zadzwonił ani razu, no może oprócz Gdzie jtes? gdy zblizala sie godzina powrotu i Wracaj natychmiast do domu!!! kiedy powiedziałam, że będę godzinę pózniej.
I zrobił ciastka zaraz po moim powrocie do domu.
Bo z ciastkami podobno było tak:
Kiedy mąż dowiedział się, że będzie musiał zostać z dziećmi jeszcze godzinę, postanowił zabrać je na spacer. Bo co tu robić jak już się z nudów umiera. Iss niestety nie chciała współpracować, wkurzyła się, rzuciła workiem na recycling i poszła na górę. Ojciec pozostawiony bez nadzoru córki, włączył sobie western, posadził syna na podłodze i się rozsiadł na kanapie. Dzięki nieobecności Iss Lelon oglądał western przez 15min. W końcu znudzona Iss wróciła. Nie pamiętała już, że się obraziła, przyniosła książkę kucharską z ciastkami, co wzięłyśmy od cioci Kasi na jakiś czas:). Co to obiecywałam Iss wykorzystać jak tylko się wyprowadzimy do naszego domku. Daddy, chodź, zrobimy ciastka. I poszli na zakupy. Wrócili parę minut przed moim perfidnie spóźnionym powrotem. I z miejsca zabrali się za pieczenie.

Lelon sie ucieszyl, przyszedł, przytulił i rozpłakał, bo położyłam go z powrotem, żeby zmienić pieluchę.

Aha. Bo ja miałam wychodne, krótkie wychodne, ale zawsze. Zakupy i szybka kawa z Alinką. Super.
Kupiłam Iss sukienkę z biedroneczkami. I ona jej nie chce.

Z innej beczki:
Leos wie już czego chcce Nie chciał zupki, potem spojrzał jeszcze raz, otworzył buzię spróbował i już wiedział, że więcej nie chce.

Nadal jadamy na dworze. Lelon swoją porcję ryżu.


Thursday 26 July 2012

Lato 4

Ha! Wyszliśmy z domu dziś, bo wczoraj Iss nie dawała spokoju i mamo, a kiedy gdzieś pójdziemy, ja chcę do moich przyjaciół. Zabrałam rodzinę do Horniman Museum and Gardens w Forest Hill.
Siedzienie w ogrodzie w wiaderkach i miskach sprawia przyjemność przez półtora dnia tylko.
Miło było. Dziecka szybko poszły spać.
A tak było.

Lato 3





Tak też wygląda nasze lato. Śniadania i obiady na dworze.
Bradu Pittu anyone?

Tuesday 24 July 2012

Lato 2

Chciałam dziś jechać na basen, ale wyszło nam oglądanie mieszkania popołudniu, a że Tat musiał leczyć lekki katar po wczorajszych dartsach, to nie miał siły nigdzie jechać z rana. A, że ciepło, nalałam wody we wiadra i okąpałam dziecka.

Po powrocie do domu z wizji lokalnej (mieszkanie zgnilizna, pochłaniacz wilgoci w mieszkaniu, ciemno i zimno choć na dworze 100 stopni) Iss zabrała się do kąpania siebie w swoim stroju z Hello Kitty, a potem już było zimno, więc tylko podlewała kwiatki.

Wakacje, dzieci poszły spać o 22.00. A ja chciałam tyle, rzeczy zrobić...

Monday 23 July 2012

Lato






Przyszło lato, na chwilę zapewne, że pozwolę sobie po polsku ponarzekać na jakość wygnania.
Wykorzystujemy jak się da. Da się w parku, do kt wzięłam aparat z nie naładowaną baterią. Posiedzieliśmy na placu zabaw, w piaskownicy, byliśmy na lodach, a potem poszliśmy na spacer do Nonsuch Park. A potem to już trzeba było iść do domu, bo była pora obiadowa.
Iss podlewała kwiatki i biegała boso.

Wczoraj niedzielna kawa z Gatti i Jarkiem, kt był całkowicie zdrowy, w Adventure Island.

Z lamusa:
W sobote, w drodzę z Milkshake show.
Does daddy love mummy?
I think so
Pare minut później.
Does mummy love daddy?
I don't think so.


Lelon nie lubi w miejscu, celem jego najczęściej drzwi z pokoju. Lelon leży w progu, Iss wybiega do kuchni.
Watch out for Boy Boy!!! [Lelon, przyp. tlum.]
I'm watchouting!!!

Iss odkryła piękno umiejętności używania języka angielskiego. Buzia jej się nie zamyka, mówi non stop. Do taty. Ja już nieistotna.

Sunday 22 July 2012

Milkshake


Dziś oglądaliśmy Milkshake Show. Wszyscy poszliśmy:mama, tata, Iss i Leoś.
 Iss chyba zadowolona, dużo klaskała.Hoss mówi właśnie,że skakała na siedzeniu jak wariatka. Lelon nawet na pół godziny przysnął, choć było bardzo głośno.
Hoss też zadowolony. Skakał jak wariat jak już się skończyło. Nie wiem czy dlatego, że było super, czy że sie już skończyło. I was dancing. And I nearly fell asleep.Hihi.

Lelon zaczął raczkować.

Ja zaczęłam się relaksować. Położyłam się dziś z Iss spać, rozluźniłam wszystkie mięśnie. Jak dobrze.
Teściowa pojechała na dwutygodniowe wakacje.

Wednesday 18 July 2012

Zapachy

Chciałabym się spakować, wsiąść w samochód i pojechać do rodziców na weekend.
Chciałabym usiąść w nocy na ławce w ogrodzie i mówić o tym, że żaby kumkające niesie znad rzeki.
Chciałabym posłuchać jak klekocze bocian, który sobie akurat usiadł na wieczorny odpoczynek na dachu kościoła.
Chciałabym, żeby pachniało latem.
Niewiele.
A tymczasem jedyne co słyszę to szum ciężarówek, samochodów i motocykli.
Przez całą noc.
A tymczasem nie pachnie latem, bo "Jesień mamy piękną tego lata Panie Dzieju."

Obudziłam się, otworzyłam szeroko okno, wychylilam, żeby powąchać. Nie padało, słońce mocno grzało, była 7 rano.
Mamo, ja też tak jak ty, w oknie.
Patrzymy, wąchamy.
Mamo, a kiedy pojedziemy do babci.

Byliśmy z Lelonem i Iss w parku. Była Kasia z Emilką. Było ciepło i dobrze. Wróciłyśmy do domu. Zasypiamy. Mamo, ja chcę Emilkę i babcię.

Porządkowałyśmy ogród dziś i rozmawiałyśmy o parku. Że pójdziemy, że będzie Emilka.
-A tato nie umie mówić do Emilki.
-Ale mama Emilki umie tak jak tato.
-I my tak też umiemy.
-Tak, my tak też.
-I Halinka tak umie. Hello, tak mówi. I jeszcze lubi się malować.

Swego czasu w drodze do cioci hAlinki.
-Mamo, kup mi proszę ten lipstick. Mam taki[ w domu], ale [teraz] nie będę musiała pożyczać od cioci Halinki.
Koniec dygresji.

Iss pyta o babcię codziennie.
Przynajmniej raz w tygodniu pyta, kiedy będziemy mieć nasz domek.

Leonek wie już, że czegoś nie chce, jak już nie chce. Odpycha rączką łyżeczkę z zupką, albo rękę tatusia, kiedy ten tarmosi jego włosy.

Ps. nawet trochę pachnie latem; otworzyłam okno.
Ps2 Lelon czasem budzi się godzinę po położeniu spać. I nie śpi do 23.00

Sunday 15 July 2012

Ma

Lubiłam kiedyś porządek w kuchni przed pójściem spać.
Lubię teraz usiąść sobie po położeniu dzieci spać, żeby nikt niczego nie chciał ode mnie. Kuchnia i niepozmywane gary mało mnie obchodzą.

Okazuje się, że jtem najlepsiejszą mamą na całym świecie. Wystarczy iść do parku, pobawić się w piaskownicy, zbudować zamek, pobiegać na trawie i w drodze powrotnej podskakiwać raz na jednej raz na drugiej nodze, cały czas pchając przy tym wózek, a także zatrzymywać się na STOP, wykrzykiwane po 3 moich krokach. Bardzo, bardzo cię mamo lubię.

Obiad dziś miałyśmy o 15, jak za starych czasów. Nie mogłam się odnaleźć, ale dzięki temu poszłyśmy do parku popołudniu. Jak za starych czasów.
Do domu.

Mamo, ja bardzo tesknię za babcią. Ale ona do nas nie przyjeżdża.
A nie chciała za bardzo na Skype dziś rozmawiać.

Leoś przepełzał od kuchni, przez cały korytarz, do drzwi wyjściowych. Do tyłu rzecz jasna.

Saturday 14 July 2012

Ach, co to był za dzień. Wstałyśmy rano, zjadłyśmy śniadanie, Lelon spał.
Nie, no nie mogę pisać o tym co się dziś stało, bo właściwie stało się niewiele, a na pewno nie tyle, żeby tu się na ten temat uzewnetrzniać,zwłaszcza kiedy się jt znów zdenerwowanym.
No bo tak, pytam Męża, o której wychodzi w czwartek (bo usłyszałam jak sobie na temat ten dyskutowali) na miasto z bratem swym. Cały dzień mnie nie będzie, a bo co? A bo chciałam se na kawę wyjść z Alicją, przyjaciółką mą. A, no przecież ci chyba mówiłem, że wychodzę. (Owszem mówił, że nie będzie go w domu, ale nie oznaczył konkretnego dnia). No nie szkodzi. O spotkaniu z przyjaciółką mą we czwartek pomyślalam dopiero dziś. Ale! A czemu chcesz bez dzieci iść? A ty, jak wychodzisz z domu to zabierasz dzieci? Chwila wahania, pomyślalam, oho, nie wie co powiedzieć, zupełnie nie jak mój mąż. Nie rozumiem, rzekł, znaczy jak wychodzę do pracy? Nie, odpowiedziałam, jak sie spotykasz z przyjaciółmi swymi. No nie, nie zabieram ich ze sobą. No widzisz, ja też bym chciała. A w uszach dzwoni mi - jak się ma dzieci, to się już nie spotyka z przyjaciółmi bez dzieci.

Nagroda dla tego, kto zgadnie kto to powiedział. Może powinna być dla pierwszej osoby, bo to bardzo łatwa zagadka.

Iss sie dziś kąpała z Katie, zresztą cały dzień spędziła z Katie. Twierdzą, że są teraz najlepszymi przyjaciółkami. Może powinniśmy się postarać o siostrę. Kto ma, wie jakie to fajowe. Ale jak się pojawi braciszek?

W pociągu.
Mamo, masz coś do jeścia?
Chcesz kanapkę?
Aha.
Leon też głodny, dobrze, bo pierś mi już pęka.
Nie, on też chce kanapkę.
I tak zaczęła sie przygoda Lelonka z kanapkami. Na lunch chlebek.



I tak naprawdę niewiele się dziś działo oprócz tego, że Iss nie miałam, bo poszła sie bawić z Katie. Lelon był grzeczny, ja gotowałam obiad j generalnie zajmowałam się domem. Interesujące.



Friday 13 July 2012

Pociągi

Nie będę miała zmywarki do naczyń. Nawyciągałąm się naczyń nad ranem wystarczająco i mam dość. Lepiej zbiera sie z suszarki. Postanowiłam.

Nie mogę nic nowego o córce mej donieść, bo musiałabym pisać jak szybko tracę cierpliwość! Jak trzeba do niej milion razy mówić, a ona i tak ma mnie gdzieś i udaje, że jt straszliwie zajęta. Jak się wygłupia w pociągu i nie słyszy, że właściwie to powinna uważać na panią obok nas. Jak od rana pyta czy ona może coś słodkiego. A jak nie, to czy ona może ciasteczko w takim razie. Jak ją proszę, żeby sie ubrała, bo wychodzimy, a ona zżera masę krówkową z mazurka, kt ciocia (H)Alinka piekła specjalnie dla nas do 2 nad ranem i brudzi sobie kurtkę. Jak mnie po prostu nie słucha!!!

Może trzeba było sobie dziecko wytresować. Nie pozwalać na nic, krzyczeć, straszyć, ograniczać?


Ale przecież powinnam napisać, że pyta, czy ona może to ciasteczko. Że, nie wyciaga z ciasteczkowego słoja i się nie chowa po kątach. Że jak już nie może to się dopytuje, ale naprawdę nie będzie ciasteczka, ani nic słodkiego. Ale naprawde?
Że tłumaczy mi, że wybrała taką piosenke do słuchania, bo przecież: ty ją mamo lubisz, głaszcząc mnie przy tym opiekuńczo po pleckach.
Że przesyła buziaka przed snem i czeka cierpliwie aż Lelon da się ukołysać do snu.
No, że jt przecież kochana.

Byliśmy dziś w Norbury. Iss dzielnie zniosła podróż milionem pociagów, a ostatnio sie ich bardzo boi. Wsiadania, wysiadania i do nich się zbliżania. Cheam-Sutton-Wimbledon(wymiana mojego urodzinowego prezentu od Meża)-Clapham Junction(bo inaczej sie nie dało)-Norbury. Dałyśmy radę. Iss nadrobiła zaległości telewizyjne, ja dialogowe a Leonek, no cóż, nie narzekał.

Wednesday 11 July 2012

Znów pójdę poźno spać

Z osobistych wspomnień. Zwierzenia.
Pyta mnie czasem Hoss, czy nie chciałabym być taką małą dziewczynką i nie mieć zmartwień. Mruczę mu wtedy pod nosem w odpowiedzi, że yhm, może, chyba tak, może masz racje. Ale jakoś tak bez przekonania. I nigdy nie wiem,dlaczego tak bez tego przekonania.
A dziś już chyba wiem.
Światłe myśli dopadają mnie najczęściej pod prysznicem, albo podczas usypiania Leonka.
Wczoraj było najszczęśliwszym dniem od bardzo długiego czasu. A wczoraj było tylko w parku, tyle, że razem. I właśnie bez zmartwień. Pewnie gdzieś tam były, tyle, że się o nich nie pamiętało. I mogło się być konikiem, kt cugle trzyma mała Isa na samym środku Cheam. I można było turlać się z górki na trawie. I można było śmiać się bardzo głośno i tak samo głośno śpiewać.
Dlatego, że było się razem.
Nie chciałabym być tą małą dziewczynką bez zmartwień. Nie wiedziałabym, że zmartwienia są. Duże zmartwienia. To jakżesz miałabym się cieszyć tym, że ich nie mam.

Chodzę i zastanawiam się czemu ja tak bardzo chciałam wrócić do Polski. Eureka!!!
Takich dni jak wczoraj mi się chciało. Takich dni kiedy ojciec jt w domu w wekend, kiedy wraca do domu na obiad w porze obiadowej, kiedy się jt razem. I żyłam w takiej utopijnej nadziei, że to się da zrobić w Polsce.
Człowiek istota plastyczna. Przyzwyczai się do wszystkiego. Już mi się to moje nienormalne życie nienormalnym nie wydaje.
Przestaje mi sie chcieć zmian, działań i rozwoju. Nie, żeby mi nie zależało. Po prostu przestało mi przeszkadzać. Mam nadzieję, że się wkrótce obudzę.

Z osobistych wspomnień. O Mężu.
I actually love you Hossie very much.
So you bloody well should.
I jakżesz tu nie być zakochaną bez pamięci, hihi.

Leonek ma górnego zęba. Prawie.
Isa jt bezczelnie złośliwa i egoistyczna. Zabiera Lelonowi zabawki, bo musi mu pokazać jak się nimi należy bawić. Jednocześnie kocha go jak nikogo innego na świecie i jak nikt inny na świecie.


I na koniec: myślalam, że mnie już nic w tym kraju nie zaskoczy. Kulinarnie.
Ulubione danie tutejszej celebrytki, gościa jednego z miliona programów kulinarnych? Crisps sandwich. Co to? Kanapka grubo posmarowana masłem, przełożona czipsami.


Tuesday 10 July 2012

Ze wspomnień.



Cóż ja mam tu rzec. No miło jt wyjść z domu i spędzić razem czas. Bardzo.
A było tak.

Ze wspomnień Ojca: to widzę, że przypadło mi dzielenie łóżka z Dużą Małpą, Małą Różową Małpką, Lalką i Żabą w różnokolorowe paski?


Thursday 5 July 2012

Uroczo

Tak się zapamiętałam w uczeniu Iss dzielenia się, że się chyba pogubiłam.
Piliśmy kawę w ogrodzie. Do kawy było ciastko, dwa ciastka, jedno dla teściowej, drugie dla "kto chce". Chciałam ja, Iss miała coś innego. Ciastko miało lukier jak się okazało, więc Iss zachciała ciastko też. Podzielimy się córciu, mówię. Pół dla mnie, pół dla ciebie.
Ale Iss nie chciała pół.
To nie ma wcale. Popłakała się i poszła do pokoju.
Hoss przyniósł moje biedne dziecko zapłakane, bo ona nie chce nic innego, tylko całe moje ciastko.
A ja to moje całe ciastko zjadłam. Został jeden duży gryz, kt Iss nie chciała. To go zjadłam też.
Bo przecież nie chciała swojej połowy. A trzeba się dzielić.
Przecież jtem okropna.

Potrzebuje dobrych ćwiczeń na pamięć. Suplementy są niewskazane przy karmieniu piersią.
Jakieś stymulacje, albo co.

Ciepło dziś.
Mieszkania nie ma. Albo ciemne, albo ciasne, albo śmierdzące zgnilizną.
Uroczo.

Wednesday 4 July 2012

Wakacje

Poszlysmy do Nexta wymienic Isie spodnie, bo za duze. Szukamy, szukamy. Iss znalazla sobie wdzianko. Nie moge znalezc takiego samego na stronie, ale tutaj jt takie tylko w innych kolorach. Tamto bylo pomarańczowo-różowe i wiemy obie,że wyglądałaby w tym pięknie. Dziecko, mówię do niej, a kiedy ty w tym będziesz chodzić, jak tu zapowiadają, że przez najbliższe 3 tygodnie lata nie będzie? Pojedziemy do Polski.

Monday 2 July 2012

Zawodowiec

 




Jemy obiad. Lelon smaczną, w moim przekonaniu, tuńczykową zupkę ze słoiczka. Ja ulubiony obiad Nanny - boiled bacon z poszatkowaną kapustką i marchewką, ugotowanymi w wodzie po mięsie i z ziemniakami okraszonymi masełkiem. Chyba, ze ktoś reflektuje opcje wyrafinowaną.
Lelon chyba nie głodny, myślę, bo zupki nie chce. Nagle,szast prast, nie wiadomo kiedy, zimiora w garść i do buzi.
Na obiad zjadł więc ziemniaka. Zawodowo.
Jak to Leon.



zdjęcie zapożyczono z http://www.bbcgoodfood.com/recipes/5843/boiled-bacon-with-cabbage-and-carrots.

Sunday 1 July 2012

Orzeszki

Krysia ma w domu orzeszki włoskie w łupinach, bo lubi takie swieże, co się ze skórki jeszcze da obrać. Orzeszki mieszkają w pudełku i dzielą je z orzeszkami ziemnymi.
Pewnego dnia Krysia wchodzi do kuchni, patrzy, a jej pudełka nie ma. Znalazła je na dworze. Wiewiórki wyjadały ostatnie orzeszki ziemne. Krysia nic nie mówiąc przynosi pudełko do domu
Nastepnego dnia stryjeczna ciotka trzeciego wujka przyjaciela Krysi, u ktorej Krysia gości, zaczepia ją w progu. Krystyno, a co tutaj masz w tymże pudełku? Orzeszki włoskie, odpowiada grzecznie Krysia. Naprawde????, pada pełna zdumienia odpowiedź, a wczoraj widziałam jak się tym moja wnusia ze swoją mamusią bawiły na dworze. *


Kładę moje dzieci spać. Lelon śpi. Iss zasypia. Leżę i rozmyślam o powrocie do Polski, o pracy biznesach i znajomościach (czyt. niech mi ktoś zaoferuje dobrą pracę, bo sama się nie umiem za swoje życie zabrać). Nagle Iss mowi, mamo, ja chce do babci. Myślałam, że się pomyliła i powiedziała babcia zamiast nanny. Od wczoraj co drugie słowo pada po angielsku, co gorsza, nie pamięta jak ono brzmi po polsku. Założyłam, że jej się na odwrót pomyliło. Do której babci, pytam więc. Do tej w Polsce, bo ja ją lubię. Telepatia.

Lelon, hura!!!, zaczął pełzać do tyłu. Dziś. Więc może niedługo zacznie raczkować.  I ma już dwa zęby na dole.






* Na prośbe Gatti. 

Na ostatniej prostej. No i tak

 Matko Boskooo całkiem zapomniałam, zapomniałam zupełnie, że z moimi wolontariuszami spotkałam się na żywo poraz ostatni. Również poraz osta...