Saturday 30 November 2013

Znów o świętach

Mamusio, czy możemy powiesić na oknie taki napis Merry Christmas Everyone, żeby wszyscy widzieli, i żeby wiedzieli, że chcemy dla nich być mili?


Kiedy dziś rano z ledwościa zwlekałam się z łóżka, w interwałach odmierzanych roszczeniami mego potomka (6.45 mamo, czy możemy już wstać, 7.15 mamo, czy teraz możemy już wstać, 7.30 mamo, czy możesz zrobić mi herbatkę z mlekiem, 7.45 mamo, gdzie jest moja herbata) wiedziałam, że czeka mnie niezwykły dzień.
Po odsmażeniu obiadu ( żeby był gotowy jak przyjdziemy) i boczku ( na śniadanie najlepszy) pozbyłam się smażeniowych zapachów i zapakowałam dzieci na hulajnogi i w drogę na deptak. A tam znów zachwyt, bo jak pięknie, tłumy ludzi, które nagle uświadomiły sobie, że pora robić zakupy ( jakby nie można było przygotować się przez ostatnie dwa miesiące) i wyprowadzały mnie z równowagi, a między nimi Leon, z gracją na hulajnodze. Niezwykła sobota. Komercyjny duch Świąt wszędzie, ach wszędzie. Ozdoby choinkowe robiłyśmy na mieście i aniołka na choinkę. I nagle uświadamiam sobie, że nie wie to moje dziecko o co chodzi w tych świętach tak naprawdę. Bo, że Merry Christmas i tyle. Acz, całym sercem, piersią, duszą i zaangażowaniem. W to Merry.
Nawet z Mikołajem miała spotkanie bliskiego stopnia. No, troszkę się wstydziłam...

Kontynuacja w domu. Choinkę na ścianę z bombkami już mamy gotową i jeszcze tylko gwiazdeczki.
I nagle słyszę. To na pewno był tylko przebrany pan za Mikołaja, to na pewno nie był prawdziwy Mikołaj.
I nie wiem, czy w ogóle nie wierzy w Mikołaja, czy wie, że Mikołaj ten prawdziwy jest tylko jeden i byle gdzie nie będzie się włóczył.

W duchu świąt pozostając, składałam zamówienie na paczkę. I kaszę ze śliwkami poproszę, i kapustę z grochem i pierogów też możecie dorzucić. Bardziej się domyślam, niż słyszę, że matka pyta ciotkę Kanię (u której zamówienie składałam), czy ona (ja) nie będę mogła sama i co ja będę robić, że nie będę mogła sama. Mamo, ona będzie karpia patroszyć!!!!
Ciekawe czy Trójka ma Karpia w tym roku. Dawno nie słuchałam.

Ps. Mamo, musiałam zaświecić światła we wszystkich pomieszceniach w drodze do toalety i wokół toalety, bo tam mogły być ghosts i vampires i ja się bojałam.


Thursday 28 November 2013

Zwierzenia przedświąteczne

Zima idzie. Choć można by polemizować, zważywszy, że 10 stopni dzisiaj mamy.
Święta idą jednak na pewno. Na głównej ulicy wszędzie lampki, choinki, ozdoby. "Ach jak pięknie, mamo, jak pięknie, ale piękne, mamo, jakie to piękne, mamo, ale tu jest tak pięknie." I tak bez końca.
Poza tym : "Mamo, gdybyśmy mieli swój dom, taki cały, jak ten tutaj (złożyło się, że ten tutaj dom ma pięęęęęękne światełka na balkonie), taki dom, żebyśmy nie musieli go z nikim dzielić, tylko cały dla nas, to mamo byłoby tak fajnie. .......  i byśmy powiesiły takie lampki....."

Sezon świąteczny to także moja Eggnog starbuksowa Latte, której sobie w tym roku nie odmawiam, coś mi się od życia należy. (takie mam wzniosłe marzenia i oczekiwania od życia). Zabrałam Leona do kafejki, rozsiadł się, zdjął po kolei kurtkę, bluzę, buty, skarpetki i wcisnął stopy pod moje nogi. Zimno, odpowiedział na mój pytający wzrok.

Kupiłam sobie po roku w końcu nowe głowki do szczoteczki elektrycznej (nie nie, przez rok używałam normalnych szczoteczek). Leoś wypatrzył jedną z Tomkiem pociągiem. Po co ci synu taka szczoteczka (pierwsze pytanie, które pada gdy dziecka muszą coś mieć). "Potrzebujem". No i już. Kłócić się nie będę. Może będzie łatwiej zęby myć, bo na razie to walka.
A jak już przy temacie. Tysiąców nie wydamy na zęby Iss, ale mamy inną panią, która nie zaplanowała masowego wyrywania i tylko czekamy na telefon od niej, żeby potwierdzić chęć współpracy.
Oby zadzwoniła szybko.

Thursday 21 November 2013

Urodziny Taty


Tak dzieci świętowały 39 urodziny swojego taty cztery dni temu.

A dziś, wchodzimy w sklepie do windy. I jeszcze, jeszcze ja, z jeszcze jednym dzidziusiem! Oh, chciałabym, żeby to też był jeszcze jeden dzidziuś, dodaje babcia wskazując na zakupowy wózeczek na czterech kółkach, poczym dajelże zaczepiać Leoncja, który wprawiony w boje z zaczepami nieodmiennie odpowiada No no no, mummy, niezależnie co usłyszy.
Ach, to taki synuś mamusi tłumaczę, żeby nie było, że mam dziecko niekulturalne.
Ach, każdy synuś jets mamusi. Ja też mam takich synusiów mamusi, czterech. Do tej pory są mamusi.
Ach, ale to duże chłopaki muszą już być.
Yhm, jeden właśnie niedawno przeszedł na emeryturę. A ja mam 90 lat.
Have a good day ladies, dodała i pomknęła ze swoim wózeczkiem w półkowy labirynt.

Panie Boże, czy ja też tak mogę, jak już i jeśli, dożyję takiej 90-tki?

Jutro fotograf w szkole, a na nosie Isabeli siniak w kształcie Italii. Nabyty w niedzielny wieczór, na płaskiej powierzchni wykładzinowej w skutek bliskiego spotkania z garażem Leoncja. Niczyja to wina.
A jeszcze tego samego dnia tłumaczyłam znajomym w parku dlaczego nie przestaję krzyczeć powoooli za moimi dziećmi.

Monday 18 November 2013

Szaleństwo

Leon naprawił tory i stwierdził: Onek menny opczik. Następnie przetłumaczył: Onek naprawił, delni opczik.
Onek to dzielny chłopczyk, a mama jest cinka.
 A w sobotę mieliśmy nasz ulubiony maraton i wszyscy byliśmy szczęśliwi. U nas każdy lubi jak sie dzieje. Podrzucili nam z rana dziecko w wieku szkolnym, na cały dzień, bo rodzice przeprowadzali się do nowego domu. Z tym dzieckiem ( a dasz sobie radę przez ulicę z dwójką ?) zrobiliśmy w bibliotece obrazki z rakietą w roli głównej, z tej biblioteki zabraliśmy inne dziecko z jego mamą i bratem do nas na lunch, w międzyczasie podrzucili nam inne dziecko na dwie godzinki, bo się chciało pobawić, dziecko z matką poszło do domu zrobić pokarm na lunch, odebrano podrzucone dziecko i podrzucono nas na nasz lunch a właściwie już obiad. A tam zaraz przyszło dziecko z matką i pokarmem, oraz  ojcem i bratem i inne dziecko greckie ze swoją rodziną.
Zakładam przedszkole.

Wystąpili:
dziecko poranne-Max
dziecko z matką-Maciek, Filipek, Agata
dziecko podrzucone- Duży Filip oraz jego mama Ewelina
dziecko greckie- Ariadne, jej rodzice Stella i Christos oraz siostra Danai
a także Emilka i jej rodzice Kasia i Jurek, u których tym razem odbył się nasz comiesięczny zlot.

Koniec, Fin, The End!







Thursday 14 November 2013

Szok

Mamy nowe pociągi. Nie składamy torów, bo po co? Leon potrafi zniknąć wśród nich na godzinę. Od czasu do czasu podskoczy, żeby dać całusa w kolano, albo łokieć, albo oświadczyc Kocham ciebie.

Iss nie zamyka buzi. Zasypianie zajmuje jej wieki, bo milion historii. Udaję, że chrapię. Cisza. Nagle pada: mamo, to ty tak udawasz, że chrapiesz?

Idziemy do szkoły. Ni stąd ni zowąd:  u babci jest fajnie, wszystko ma fajne, dom ma fajny, bo ma dwie kuchnie i ma jeden telewizor na górze i jeden na dole, ten na górze, ma bajki dla mnie i dla leonka, a ten na dole ma pingwiny dla większych dzieci, ale i tak są fajne. A w salonie dziadek siedzi na kanapie i wtedy my musimy iść na górę oglądać bajki.

 Isunia, prosiłam cię, jak się kaszle zakrywamy...?
Przed deszczem!!!! (buahahahahaha)

Wychodzę z siebie. Najczęściej używanym słowem jest nie. Siłą zaciągnęłam ją do kąpieli. Zagroziłam, że nie będzie bajki. Chyba, że powie : mamusiu, jest mi bardzo przykro, że jestem wielkim wygłupiaczem. Obiecuję, że jutro będę mniejszym, pojutrze jeszcze miejszym, a popojutrze już o góle nie będę. Przetrawiła, zakopała dumę i skacząc na pupie na moim łóżku wydała z siebie donośnym głosem:  mamusio, jest mi przykro,że jtem takim wygłupiaczem. Obiecuje, że będę mniej wygłupiaczem jutro, a potem będę więcęj mniej wygłupiaczem.

Leon czytał książki. Wyłożył się na podłodze obok Iss.
Pretenduję do miana matki idealnej, uczę syna porządku:
Oj, bałagan tu jest. Ksiązki ktoś rozrzucił, chyba Leonek tak? dodaję, naiwnie dając synowi szansę na pokazanie swojej najlepszej strony.
Tak mama, teba, teba tośtątać. Mama śtąta.

A teraz zapraszam na szok.
Wizyta w szpitalu u dentysty. Do usunięcia martwa jedynka, bo na pewno zaraz się wda zakażenie i się stały ząbek nie wykształci. Trójki się nie da leczyć, do usunięcia. W związku z czym usuwamy trójkę po drugiej stronie, bo trzeba symetrycznie ( żeby stałe zęby po równo krzywo urosły?!?). Jak sie jej nie uda wyleczyć pozostałych to też usuniemy. Pod narkozą, razem jakieś 7 mleczaków poleci. Bo tak tu już jest.
Znów na gwałt szukam nowych rozwiązań.

http://johnnyjung04.files.wordpress.com/2010/10/xz.jpg
Gdzie ten stomatolog zdobywał wiedzę o znaczenu mleczaków dla prawidłowego rozwoju zębów stałych oraz robieniu miejsca dla tychże, żeby nie rosły w cały świat.
I stad bierze się parada Żukosoczków. Ps pierwszy autochton, kt w uśmiechu pokazał koleżance uzębienie skojarzył się jej z takim.





No i czy ktoś zechce kupić bilety na świąteczną loterię w szkole Iss? Bilet 30pensów, cały plik funt pięćdziesiąt. Chętnie założę.

Sunday 10 November 2013

Słodko-gorzko

999what'syouremergency. Program w angielskiej telewizji o wezwaniach do ludzi po 80, którzy się przewracają i nie mogą wstać.
Scena pierwsza.
Staruszka z balkonikiem, ledwo wstaje. "Nikt o nas już nie pamiętam ,nikt nie dba i dla nikogo nie jteśmy ważni."
Scena druga.
Dama, lat 92. Makijaż, którego  nie powstydziłaby się ciocia Aliss, elegancka bluzeczka, broszka z epoki. "Szczęśliwi ludzie żyją dłużej. Oczywiście, że miałam gorsze dni, nie zawsze wszystko było po mojej myśli. Myślałam wtedy, nie załamuj się, są inni, którym jest jeszcze gorzej niż tobie."
Scena trzecia.
Nagrana rozmowa. Moja żona się przewróciła. Ma 86 lat. Była już gotowa do snu. Nie, nie mogę położyć jej płasko i wyjąć poduszki spod głowy. Jest za ciężka. Ja też mam 86lat.
W domu. "Jesteśmy po ślubie 66 lat. Wybierała się do sypialni i nagle upadła"
Nie udało się jej uratować. Zmarła na oczach męża. I moich.
W kuchni. Ratownik pogotowia robi staruszkowi herbatę. "Mleko jest w garnuszku na kuchence. Ona lubiła napić się ciepłego mleka przed snem".

Model rodziny wielopokoleniowej w jednym domu to był zdecydowanie dobry wynalazek. Szkoda, że się ludziom przejadł.


Na osłodę, Iss była na Jesiennej Dyskotece, wystrojona w swoją najlepszą żółtą sukienkę. Czy to forma balu ( tańczyć, siadać, w szeregu zbiórka, na poczęstunek marsz, reszta tańczyć, dwie piosenki, siadać, w szeregu zbiórka, grupa druga na poczęstunek marsz, reszta tańczyć itd itd), czy repertuar ( tu bym się zdziwiła, bo ulubione piosenki dla dorosłych dziewczynek- Katie Perry, One Direction itp)
tak czy inaczej niewiele było tańca w pozach mojego miłującego tę dziedzinę sportu, życia, rozrywki (?) dziecka.

I jeszcze zupełnie nieadekwatnie do nastroju wpisu. Popis angielskiego pajaca.
Cel szlachetny.

Monday 4 November 2013

Akcje ratunkowe

Onek, ty łobuzie.
Nie łobuz.
Onek, moje słoneczko.
NIE!!!!
To co Onek.
Onek-Onek!!!

Najgorsze to się nastawić na Przygodę Podczas Ferii.
Chociaż, przyzwyczaiłam się już do tylu rzeczy, które mnie tu wyprowadzały z równowagi, że jedna więcej, jedna mniej do kolekcji nie zrobi różnicy.
Przygoda nie chciała za daleko, została w granicach miasta i sąsiedniej wsi. No, kiedyś to była wieś.
Pozwoliła na malowanie motylków na buzi i świętowanie urodzin kuzynek.

Zakończyła się kropkami na stopach i dłoniach, wizytą u dochtóra i diagnozą hand, foot and mouth disease. Wirus i tak już się rozpanoszył w szkole (niewiarygodnie zaraźliwy) i kazali nam dziecko do szkoły posłać, chyba, że będzie słabe.

Leon jest słaby, kropkom towarzyszy nieprzemijająca gorączka, która przygwoździła go do kanapy i internetowych pociągów. Co jakiś czas donosi, że ząb boli (raczej afty i wypryski w buzi). Całus w zęby okazuje się najlepszym lekarstwem.

Ząb boli Iss, bardzo. Wiwat niezawodne babcine sposoby!!! (I resztki Smirnoffa z leonowych urodzin).  Zawyła, uśmiechnęła się i stwierdziła, że nie boli.

Mama klyklyj Onka kocykiem.

Na ostatniej prostej. No i tak

 Matko Boskooo całkiem zapomniałam, zapomniałam zupełnie, że z moimi wolontariuszami spotkałam się na żywo poraz ostatni. Również poraz osta...