Sunday 8 October 2017

To już drugi tydzień przeżyłam?

Jeśli w pierwszym tygodniu byłam zmęczona, to w tym jestem padnięta.
Nie mogę się jeszcze ustawić, ani z zakupami, ani z gotowaniem, ani z zapędzeniem ich do spania wcześniej niż o 20 wieczorem. W weekendy nie leżymy, bo albo coś trzeba zrobić, albo ktoś nas odwiedza. Odpoczywamy intensywnie. Co też jest fajne, ale czasami fajnie byłoby poleżeć.

Iza z Darkiem przyjechali na chwilę w niedzielę, w drodze na urlop w góry. Takim to się powodzi! Ja też chcę w góry. Moja Isa pyta kiedy pojedziemy w góry. Pojedziemy córciu, pojedziemy, nawet na chwilkę.
Jak zwykle, jak sobie człowiek zaplanuje, to mu nic nie wychodzi jak trzeba. Chodzimy do kościoła na super fajną mszę dziecięcą, z super fajnym Andrzejem księdzem, który gada głupoty, które do wszystkich przemawiają, tak że wiadomo, o co w tym wszystkich chodzi i dlaczego takie to ważne w codziennym życiu. Kończy się o 11.30, na kawę z Izz byliśmy umówieni na 12. A tu pech! Przyszedł biskup nudziarz, tragedia, jak można go tak słuchać! Msza trwała do 11.40. Ledwo zdążyłam po sernik do tesco.
Rodzina już stała pod drzwiami i pytała gdzie mam toaletę.
Super tak mieć gości. Na sernik sklepowy, bo po doświadczeniu z pieczeniem frytek przez 40 minut i niedopieczeniu ich, stwierdziłam, że nie ma co! Ciasto ze sklepu i już.

Stresują mnie urodziny Leona, bo będą jednak w domu. I mam kupę roboty, a jeszcze nawet nie wiem co z czym i jak, żeby stworzyć Minecraft story.
Od czego ma jednakowoż mojego przyjaciela Interneta?

Poza zmęczeniem, jak się mam ogólnie? Pokusiłam się na odpowiedzenie na to pytanie, bo zagadała mnie koleżanka mojej siostry, przez pomyłkę, ale sprowokowała.
 Cóż, zależy z jakiej perspektywy się patrzy. Jeśli porównamy do przeszłości, to mam się świetnie, jest mi bardzo dobrze. Wszystko się układa, Jeśli myślimy o przyszłości, zawsze mogłoby być lepiej, prawda? Zawsze mogłabym w końcu dostać odpowiedź z brytyjskiego urzędu odnośnie do zasiłku wychowawczego, który należy się każdemu, a ja z racji tego, że mój małżonek mieszka za granicą, czekam już od roku na jakiekolwiek wiadomości. P trochu mi się tak zsypują i składam do kupy.
Jestem już prawie pod koniec procesu, więc trzymać kciuki, będzie dobrze!
I wtedy będę mogła powiedzieć, że jest dobrze :).


Jajka, jaskinia, pomyłka

Święta znów obserwowałam uszami.  Jedziemy z dziewczynami samochodem i rozmawiamy o socjalizowaniu się. O tym, jak ich mama lubi sobie połaz...