Sunday 23 June 2024

Jak w pamiętniku

We czwartek Isa, a w piątek Leon zakończyli rok szkolny. Na każdym zakończeniu pani dyrektor powiedziała, że niektórym z dzieci poszło bardzo dobrze, a niektórym słabiej. Parafrazuję drugą część, bo nie pamiętam dokładnie, ale sens oddaje. Kiedy to się zmieni. Mam ochotę potrząsnąć panią dyrektor i tymi nauczycielami, którzy nie widzą i często nie chcą oczu otworzyć. I nie dotyczy to ani Leona, ani Isy, obydwojgu poszło świetnie. Tylko dziadek niezadowolony, bo nie same piątki i szóstki. 
Dziadek również w swoich wymaganiach zapomniał, że z ósmej klasy przechodzi się do pierwszej, kiedy zagalopowany po swojemu zapytał co tak...i tu się zatrzymał, bo chciał dodać słabo, ale się zreflektował. W tym przypadku akurat było zabawnie.

Myślałam, że Isa nie będzie sentymentalnie kończyć szkoły, a jednak. Sama się zdziwiła. Mówi, że tęskni za tymi ludźmi. 

W ogóle cały tydzień jakiś taki z łażeniem. We wtorek szykowanie prezentów dla nauczycieli (wyjątkowo wena nie chciała przyjść, ale i tak się pochwalę co było, ponieważ Leonowa polonistka dopytywała, czy Leon podziękował, bo kreatywnie i że trzeba mnie do szkoły zatrudnić do edytowania tekstów), w środę koleżanki ze starej pracy na kawie w kawiarni (lało jak z cebra i siedziałam potem w mokrym i zimnym ubraniu), w czwartek zakończenie roku, w piątek zakończenie roku, a wieczorem koledzy i koleżanki z liceum, a w niedzielę birthday party u Tymka w Krakowie. Gdzieś po drodze zgubiłam siebie, ale jednocześnie przyszła do mnie światła myśl, która podsumowuje weekendowy marazm ostatnich czasów. Trzeba koniecznie oddać Leona do świata mężczyzn. Tylko komu? A Isę bardziej przytulać i mówić jaka jest mądra, być bardziej z nią obecną. Sama do mnie nie przyjdzie, choć cały czas wyciąga wirtualne macki, żeby się mnie czepiać, niby świadomie, a jednak chyba jednak nie całkiem. Bycie rodzicem w odpowiedzialności jest trudne, ale samodzielną matką, kiedy prawie wszystko robi się samej, a już na pewno w kontekście pomagania w znalezieniu swojego miejsca, jest wykańczające. Dobrze byłoby się podzielić odpowiedzialnością. Najbardziej wtedy, kiedy kończy się całe zrozumienie i cierpliwość.


Nie no, jak codziennie coś jest z różnymi ludźmi, to ja potem muszę to wyodpoczywać.

A jeszcze żem się bawiła w nianię i razem z Wojtkiem zrobiliśmy prawniczy teatrzyk. Super zabawa. 

Sunday 16 June 2024

16 czerwca

No to tak. Niewiele mam tu do opowiedzenia. Znów obchodziłam urodziny. Tym razem, inaczej niż to mam w zwyczaju, czyli we trójkę, pomyślałam, że fajnie będzie być z rodzicami. Zostałam więc tam na cały weekend. Na początku nie mogłam się odnaleźć zupełnie, bo w domu byłam ja z dziećmi, bez tłumu (raptem w postaci 5 innych osób), który się zawsze kręci w naszych posiadłościach. Potem sobie uświadomiłam, że o to właśnie mi chodzi, że mi się chciało być samej, powoli na spokojnie i wtedy całe napięcie mi puściło i było mi tak jak zawsze tam. Świeczki jeszcze się mieszczą. Wprawdzie pada już pytanie, na co ci tak zapalać, może wystarczą dwie cyferki, ale co mnie to obchodzi?
Urodziny latem na owocowo z naszego ogrodu to bardzo przyjemne doświadczenie. A prezencie flapjacki, które kochałam bardzo mieszkając za granicą.

Ps. Porzeczki już są. Skandal! Co będzie w połowie lipca, kiedy już ich nie będzie?!?!




Wednesday 12 June 2024

Porady i argumenty

Mamo, zapisałem Ci odcinki "Młodego Sheldona", które musisz obejrzeć. Mówią tam o małżeństwie i relacjach. Może Ci się przyda. 



Tak mnie mój syn powitał w domu. Czy wspominałam, że prawie razem oglądamy Sheldona? Leon ogląda, a ja jak jestem obok, przy okazji. Z mniejszą przyjemnością początkowo, ponieważ Szeldonek wyprowadza mnie z równowagi, żeby z czasem się przyzwyczaić i cieszyć obecnością innych bohaterów. 

Mamo, jesteś najlepszą mamą na świecie. Muszę Ci to powiedzieć, bo Ci to za mało mówię. Pewnie o tym nie wiesz.

Przy wieczorze Isa poleguje na mojej kanapie, kiedy ja już szykuję się do zasypiania. Opowiada o moich relacjach. Na koniec pada ty pewnie byś chciała, żeby było tak jak z tamtym. Nie, nie chciałabym, najlepiej, żeby też miał dzieci, wtedy może łatwiej byłoby coś razem zrobić. Tylko nie myśl, że tamci cię będą lubić, dodaje Leon, dla mnie jesteś najlepszą mamą, ale tamci nie będą mieli tak samo. Wytłumaczenie komentarza jest takie, że trudno jest zaakceptować tę nowa osobę w domu, nawet kiedy jest dochodząca. 

W sobotę miałyśmy iść na koncert dwóch zespołów, ale Isa tak sie źle czuła, że zapytała tylko, czy mi bardzo zależało, bo ona nie chce iść. W zamian obejrzałyśmy dwa filmy Lego movie i Lego Ninjago. 

Wieczorem znów marudzę (dobrze, że mam takie mądre dzieci, może następnym razem, kiedy zacznę marudzić, sama zobaczę co robię). Marudzę więc, że Leon nie wyszedł z domu, że się przesnuł, przegrał i przeoglądał przez cały dzień. Isa leży i ogląda jakieś amerykańskie tokszoły, kiedy znów staję w progu ich pokoju i peroruję. Mamo, zaproponowałam, że pójdziemy razem na koncert, znalazłam koncert, na który mogłyśmy iść. Mówiłaś, że rozumiesz, kiedy ci powiedziałam, że nie mam siły wychodzić z domu. W zamian obejrzałyśmy film. Co jeszcze ode mnie chcesz? Nooo, i na to nie miałam już dobrej odpowiedzi, bo jakąkolwiek na pewno. Choćby to, żeby częściej w weekend wychodzić z domu. Co było odpowiedzią równie dobrą, co "Bo tak!!!!"

Nie pamiętam zupełnie, co się tym razem stało, że kolejny już raz omawiamy higienę cyfrową i czas z telefonem w ręce. Sprzeczam się z Leonem, a raczej zaczynamy szczerzyć do siebie kły. Biorę więc książkę Dlaczego rodzice tak cię wkurzają i co z tym zrobić i czytam, to co już kiedyś sama przeleciałam wzrokiem. Jak to się dzieje, że telefon jest taki smakowity, dlaczego tak często po niego sięgamy, kto ma rację: rodzice czy nastolatki i w końcu, jak telefon wpływa na brak koncentracji. Czytam na głos, gadają do siebie, komentują. Mówię w końcu, że na takim krótkim fragmencie nie mogą się skoncetrować. My nie nie umiemy, my NIE CHCEMY się skoncetrować. Dalej stoi, że tak jak szympas gdyby obok nas siedział rozpraszałby nas przy danej czynności, tak telefon, który obok nas leży również nas rozprasza, bo czekamy na niespodziankę i mózg nam się cieszy na zapas, więc czekamy. A, a, aaaaa, kiwa palcem Isa, ja bym nie siadła obok szympansa, bo to jedno z najniebezpieczniejszych zwierząt. 

I gadaj zdrów człowieku. Do tej, która mówiła, że rozprawki z poprawną argumentacją nie napisze nigdy.

Saturday 1 June 2024

Cukry i gwoździe

Obudziłam się dziś i nooo, nie wiedziałam o co chodzi. Jaki dzień i czy trzeba wstawać. A wszystko przez długi weekend w rozjazdach. Mądrzy ludzie pozałatwiali sobie wyjazdy, a my znów do rodziców. Boże Ciało zawsze tam jesteśmy i nie wyobrażam sobie, że nie jesteśmy. No, chyba, że cośtam. Ale jeszcze nie wiem co mogłoby być cośtam. My musieliśmy w piątek być w szkole, bo Leon zdawał praktyczny egzamin na kartę rowerową i teraz może już sam pomykać. 

Takoż i w bożociałowy dzień wróciliśmy do domu. Karta rowerowa to jedno, a rodzinny festyn to drugie. Zanim jednak puścili nas do domu, kazali nam iść na nadrzeczny spacer. Darek nie odpuszcza. Czy się chce, czy się nie chce, trzeba się ruszyć. Albo, jak w moim przypadku, jak się nie wie do końca czy się chce, czy się nie chce, też się rusza. No i na tym właśnie spacerku odkryłam, że jakaś nowa plażyczka, tam, gdzie zawsze były głęboko w Nidzie, no bo "na zakręcie" i pełno krzarów, a z drzewa to nawet na główkę skakali. Na tej właśnie plaży, gdzie piasek wyglądał jak wydmowo-pustynny, dobrze było stanąć i zapozować do jakże popularnych niegdyś (czy nadal, nie wiem) zdjęć. Skoczmy se razem, jak gawiedź czyni. No, to żeśmy se skoczyły, wszystkie. Na obrazkach dowody. 



Ani Leon, ani Isa nie przyszli. Leon biegał z chłopakami, Isa była już w mieście naszym.

W piątek Leon otrzymał kartę rowerową, a dziś przyjechał do nas Kraków, bo dzień dziecka i przecież w Kielcach tak fajnie. W Kielcach padało, ale udało nam się załapać na taneczne występy w WDK-u, Budzenie Sienkiewki z lemoniadą, ogromną watę cukrową i pizzę w ogrodzie. Czyli zwyczajny dzień zwyczajnego łażenia mogłabym rzec, gdyby nie to, że Wiktoria powtarzała kilka razy, żebym nie zapomniała, że dziś jest Dzień Dziecka, a jak jest Dzień Dziecka to dzieci mogą robić i dostać co chcą, a najwięcej moga dostać cukry. 

Po ich wyjeździe Leon pyta a w tę niedzielę na jaki koncert idziemy do Pałacyku? Kto-by-pomyślał

Z czasów innych, niż te ostatnio weekendowe Isa pyta: Jakie są te twoje ulubione kwiatki? Gwoździe?

No i mówię przez sen, czasami nawet całę zdania, jak to, które Isa zapisała, żeby mi powiedzieć.No właśnie tak myślałam. O własnie takich stadach myślałam, kiedy mówiłam że muszę się  nimi zająć.


Jak w pamiętniku

We czwartek Isa, a w piątek Leon zakończyli rok szkolny. Na każdym zakończeniu pani dyrektor powiedziała, że niektórym z dzieci poszło bardz...