Sunday 5 May 2024

Grzebanie w ziemi i wiosenne roboty. A niby majówka

Czwartek rano. Majówki dzień drugi. Z targu wracamy z mamusią z siatami kwiatków na balkon. Z targu wracając nie da się nie przystanąć z jakimś człowiekiem.  

Jajka macie? Nie trzeba wam? Bo jak trzeba, to od sąsiadki wezme. 

Mamy, ale kogutka byśmy wzięły.

No, miałam przywieź, ale zapomnialam. Ale daleko to? Niech wsiądzie na rower i po kogutka przyjedzie.

Po kogutka obranego z piórek i gotowego do pieczenia pojechałam przez drogę i przez las. Leon najpierw się wkurzał (że nie potrzbuje ze mną wspólnie czasu spędzać), potem się cieszył. Nad łąką zawiesił się w powietrzu ptak w polowaniu. Myślę, że to myszołów. Pięknie trwał w prawie bezruchu, jeśli nie weźmiemy pod uwagę pracujących skrzydeł. Leon był zachwycony.

Majówka zobowiązuje do wyjazdu do Wiślicy na sianie. Majówki dzień pierwszy. Żadne tam jeziora, morza czy góry. Wielki ogród pod domem. W wielkim ogrodzie kopanie w ziemi, a w niej co roku jakaś buteleczka po lekarstwach z czasów, kiedy dzieciom w chorobie dawało się zastrzyki.

Przy okazji lekkich wiosennych podwórkowych porządków przypomniałam sobie o znalezisku sprzed dwóch lat. Majówki dzień trzeci. Tablica rejestracyjna furmanki. Życie innych kiedyś jest jednak fascynujące w swej tajemnicy i odkrywaniu. 

Majówkę zakończyła impreza. W majówki dzień czwarty Wiki obchodziła 5 urodziny. Kasia zrobiła jak zawsze tort. Jednakże zanim do imprezy doszło mąż mojej siostry aptekary wywiedział się, że u wujka oddają za darmo dobrą cegłę. Trzeba po nią jechać, ale wiadomo, że nawet jeśli potrzeba tylko sztuk 60, trzeba przywieźć wszystkie przyczepki w liczbie 6. Pierwsze 3 pomagali Tymek z Leonem. Potem im się odechciało. Widząc czające się na horyzoncie niebezpieczeństwo niewyrobienia się szwagra z robotą, a przecież jeszcze czekały go zadania okołourodzinowe, zgłosiłam się na ochotnika do cegieł. Agnieszce robota pali się rękach powiedziała ciocia, a ja żem się tylko pod nosem uśmiechnęła. Robota, tańce, wszystko jest możliwe. No, bo mogłabym rzec, że również impreza rozpoczęła naszą majówkę. Na kielecki placyk pani prezydent miasta zaprosiła nas wszystkich na Potańcówkę, a że mnie dwa razy na parkiet nie trzeba zapraszać, byłam tam gościem z Isą oraz jej przyjaciółką. 

No i wiadomo mapa, tym razem oddzielnie Tymka i Wiktorii, gdyż trudno im było się pogodzić.


I tak nam minął czas. Mnie w ogrodzie. Leonowi na rowerze i piłce. Isie na kanapie z telefonem, gdyż rodzinę ma tymczasowo w głębokim poważaniu. 

Na ciepło

No, drugi tydzień minął. Każą się już uczyć na kartkówki. Dzieci nadal szkolnie, ja kulturalnie. Alinka miała urodzinki, poszłyśmy na jedzen...