Tuesday 26 July 2011

Po powrocie

Izunia, idz zrob siku.
Nie, Isa zajeta, jezdze na rowerku.
I tak kilka razy na dzien, bo Iss ma bardzo duzo czasu na zabawe i mase innych rzeczy, ale nie na siadanie na kibelku. A propos. Moje dwuletnie dziecko zna takie slowa jak kibel i gacie. Komu mam dziekowac, cioci Kasi? Ubieramy sie rano, jeszcze w Wislicy i mowie do mojego dziecka grzecznie jak to sie mowi do malej dziewczynki, chodz zalozymy majteczki. A ty tez masz gacie? slysze w odpowiedzi.

Zesmy sie juz zadomowily, znow chodzimy na plac zabaw, znow chodzimy do dzieci, ale chyba jeszcze pamietamy wakacje w Wislicy, bo np wczoraj gotowalam sobie obiad i slysze, halo, halo, jtes tam? Pytam z kim rozmawia, z babcia, slysze. Dzis z kolei zakladalysmy pizamke, kt babcia kupila. O, przywiozlas do nas, zabralas dla nas bluzke od babci? Albo, Elen sasiadka czekala na dziadka i nie mogla do nas przyjsc sie pobawic. Na mojego dziadka?

A poza tym z ciekawostek dnia codziennego.
Tydzien temu widzialam sie z pania doktor ginekolog poloznik, abo trza bylo mi obejrzec wyniki badania hormonow tarczycy ( to, ze mam guzki na tarczycy i trzeba bedzie robic biopsje za rok, bo w moim przpadku taka robi sie co piec lat, zwlaszcza, ze mi sie te guzki powiekszyly, to juz mniej wazne dla brytyjskiej sluzby zdrowia). Wyniki super, wiec wiecej mialam lekarza nie widziec. Pani popatrzyla na moje zylaki, zlapala sie na glowe, zaproponowala dopplera, ale po chwili przerzucila sie na skarpetki uciskowe, bo skoro narzekam na bol od okolo miesiaca, to jakby sie co dzialo, to dawno bym juz u nich byla, wiec doppler mi nie potrzebny.
Dzis mialam wizyte u pani poloznej, zainteresowala sie moimi zylakami do tego stopnia, ze powiedziala, ze pogada z lekarzami ze szpiala i ustawi mi wizyte jeszcze raz. Zadzwonila do mnie popoludniu po to tylko,zeby uprzejmie doniesc,ze lekarz,do kt nalerze wyjechalna 5 tygodni, inny lekaraz na wszystkie terminy zajete,a pani,z kt w koncu porozmawiala poradzila, zebym nosila skarpetki i kladla nogi wysoko, co juz robie. A jak bede w 37 tygodniu ciazy przyspiesza mi porod, bo zylaki maja tendencje do pogarszania sie w miare zblizania sie do konca ciazy. To cesarka, czy indukcja, pytam, ani jedno, ani drugie. Bedziemy ci ogladac szyjke macicy. Co maja na mysli nie wiem, bo nie widze innego sposobu jak to, co wymienilam, a ja bardzo tego nie chce. I chodze zla, bo tylko dlatego, ze nie ma lekarza, kt moze mnie obejrzec i skierowac na dopplera i stwierdzic czy cos sie dzieje, nie bede rodzic silami natury. Tyle z przygod lekarskich.

Sunday 17 July 2011

No i w piątek padało. Chyba nawet burza była, wczoraj było już lepiej, ale dopiero dziś upał powrócił. Basen rozłożony, ale woda nie zdążyła się nagrzać, więc z kąpieli nici.

Pisałam, że byłyśmy z Iss u okulisty? Że byłyśmy w Kielcach z wizytą u cioci Ewy i całej rodziny w nowym domu, więc do okulisty chcąc nie chcąc trzeba było iść kieleckiego, pierwszego jaki znalazłyśmy na mieście. Pani nie kumata, nie bardzo wiedziała co powiedzieć. Iss ma coś na oku, co po kilkudniowej kuracji antybiotykiem powiększyło się i zżółkło. Tak czy inaczej była bardzo dzielna, pozwoliła popatrzeć w oko i teraz 3 razy dziennie pomaga zakrapiać oczko. Odkręca buteleczkę, woła ciocię Kasię, żeby ta potrzymała jej rączki i dzielnie wytrzymuje kropelki wpadające do oczka. Dziś odkręcała buteleczkę i mówi nie poradzę się. Skąd ona zna takie słowa, nie mam pojęcia.

Wczoraj prasowałam nasze ubrania, poukładałam na kupce i nie wiem po co, bo Iss przyszła, złapała pierwszą z brzegu rzecz i powiedziała, że ona wytrzepie, żeby ślimaków nie było, bo tam jt dużo ślimaków. W każdej uprasowanej części garderoby.
Ślimaki poza tym pogryzły również jej nogi i dlatego bardzo potrzebuje plasterków.

Jt wekend, więc jt też ciocia Kasia, która wpada do kuchni i z tej kuchni nie umie wypaść dopóki nie upiecze porcji muffinek i masy rzeczy, na kt akurat ma ochotę. Tym razem mamy galaretkowca (taki ważony sernik) i muffinki. I jeszcze jagodzianki, pieczone przez babcie ( przez jakis czas jagodzianki były zielonym chlebkiem). A Iss jakoś się wczoraj zebrało na rozmowy o ciastach i kupowaniu. I prosi Kasię, żeby poszły kupić, na co ciocia Kasia, ze mama kupowała wczoraj placek w sklepie i był niedobry. Śmierdzi? pyta Isa.

Kania uczy ją mówić sprzedawczyni. Łatwiej powiedzieć Dryjowa, bo tam chodzimy na zakupy najczęściej. Poszłyśmy raz do Abratańskiego. Dostała tam cukierka, wraca do domu, babcia pyta od kogo ten cukierek. Od Dryjowej.
Isa kocha cukierki i czekoladki i wszystko co słodkie. Ale musi się upewnić, że może, więc pyta brzuszek-Brzuszek, lubisz wszystkie czekolady?

Thursday 14 July 2011

Perełki

Zleciało, nie wiem kiedy. Trzeba wracać, a dopiero teraz zaczęło się prawdziwe lato. Ciepło, wstajesz rano i pachnie, od rzeki "śmierdzi" rzeką, żabami i rybami i jt tak jakby się czas zatrzymał i nic nie zmieniło się od czasów liceum. A tu trzeba wracać. Iska się pewnie cieszy, bo będzie miała tatę na nowo. Szkoda tylko, że nie można mieć wszystkiego naraz, milion ciotek, babcię i dziadka na miejscu. No i jeszcze zrobiłam prawo jazdy, za pierwszym razem i mam już taki luz, a tu trzeba wracać.

Gorąco dziś bardzo, dziadek rozłożył wielki basen, tyle, ze woda jeszcze się nie nagrzała, więc będziemy czekać do jutra, chyba, że będzie jutro padać. Dziś padało pewnie dlatego, że było tak strasznie duszno.
Po całych naszych polskich wakacjach Iska zrobiła się straszna gaduła, rozmawia z kim popadnie, pod warunkiem, że jej się ten ktoś spodoba. Byłyśmy wczoraj u Ewy, Iss opowiadała nawet o tym, że babcia ma pralkę w domu też. W sklepie opowiada po co przyszła, i że ma pondzie. Zabrała ją kiedyś babcia na zakupy, ale nie miały pieniędzy, to poszły do dziadka. Dziadek chytrusek nie chciał nic dać, zaczął krzyczeć na babcie, więc Iss mu nagadała. Na co dziadek na Izę. A Isa- dziadek nie kicz, daj babci pondzie. Teraz już nie mamy problemów, a jak mamy Isa mówi, daj pondzie i dziadek daje.

Poszłyśmy na spacer nad rzekę. Wracamy, ciocia Kania nie może się zdecydować którędy, na co Iss "nie marudż kochanie, pójdziemy tędy.Jak tu fajnie nad tą rzeką, przyjdziemy tu jutro kochanie"

Ogląda z babcią bajkę, dziś rano zresztą. Coś ją wkurzyło, uderzyła babcię , więc babcia mówi, że się gniewa, a Iss pyta " i co, pójdziesz w świat?".

Przyjechała Lotko z Nataszą, poszłyśmy na spacer, Iss niosła sobie różową różę z babcinego ogródka, którą Natasza bardzo chciała, nawet płakała, ale moje dziecko, że nie, że to jt jej fuszek. I tak sobie idzie i w końcu mówi -przykro mi, Isa trzyma fuszek.

Rozmawia z Hossem przez telefon, poczekaj tata, mówi, Isa przyjedzie do ciebie samolotem jutro, ale teraz idzie oglądać bajkę. I to wszystko po polsku. Ciekawe kiedy tato się nauczy polskiego.

Dostałam nospe na skurcze macicy, bo się stawiała za bardzo. Iss dba, żebym jadła ją codziennie. Mama, jadłaś tablelki dzisiaj? Nie? Poczekaj, Ija piniesie, mama zje.

Kocha się przebierać i ubierać, zwlaszcza w babcine pierścionki i inne cuda. W końcu babci odechciało się dawać Isie swoje skarby. Iss patrzy na nią i machając paluszkiem mówi, Aha, babcia, masz pozdzionki, daj Izie.

Lingwistyczne zdolności mojego dziecka zadziwiają mnie każdego dnia i nie tylko słowa, kt się uczy, ale to jak je składa w zdania. Gdybym tylko nie była taka leniwa pewnie bym wszystko zapisała, a tak... Pewnie póniu sobie przypomnę.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...