-Klaudia mówi, że podobno zabiera mnie w piątek po lekcjach. I ja i tak nie chce iść na zuchy.
-Na pewno nie odpuścisz zuchów po to, żeby iść do Klaudii.
Jesteś niedobra!!! Nawet nie zapytałaś co ja chcę, tylko od razu wiedziałaś co się wydarzy.
Rozmowa i przede wszystkim rozmowa. Niektórzy to mnie już nawet za to nie lubią. Bo męczę i truję. Co ja na to poradzę, że to pomaga i działa? Nie będę się sto lat zastanawiać, o co chodziło i czy nie sprawiłam przykrości. A jak dla mnie ważne, to tym bardziej.
Moje dziecko też się już uczy i ćwiczy na mnie. No, gdzieś musi.
Czym książkę, w sumie to już prawie kończę. Dumnam, bo rzadko mi się zdarza tak polubić, że czytam do końca. Nicky Pellegrino, Weneckie lato.
A pani pisze tam tak. I to właściwie jakbym ja pisała.
Ciekawe, czy się ktoś zastanawia, co tak często piszę, że nie z przerwą co trwa dwa miesiące.
No. Bo zadzwonił Darek i pyta, czy chcemy komputer, bo odda w dobre ręce. Nie wiedziałam, czy chcę, bo laptopa zamknę i schowam, a tu jeszcze jedno do ścierania kurzu.
Ale! Kiedy ja sobie tego laptopa kupię, jak tu po drodze to tamto, kuchnia, komunia i kilka innych ważnych rzeczy i spraw, które uczynią moje życie przyjemniejszym.
Poproszę, powiedziałam.
Trzeba kupić monitor.
Dobrze, poradź który.
Taki ci znalazłem. Będzie ekstra.
Ekstra. Ile.
No tyle. Już go mam, pojechałem z rana (cały Darek, Panie Boże gdzie masz fabrykę takich chłopów i czy ja byłam niegrzeczna, że sobie na takiego nie zasłużyłam).
Przyjechali z Kanią, w drodze do mamy.
To ja albo w ratach oddam poczynając od tego miesiąca, albo całość w przyszłym.
Ja się będę rozliczał z Leonem. Leon, złotówkę poproszę.
Proszę Wujku.
Sprawdzam, czy prawdziwa. Prawdziwa. Interes ubity.
No i mam piękny, dobrej jakości ( nie bele co Darek miał) i teraz piszę i raduję dusze innych.
Hahahahahahahahahahahahaha. No dobra, wystarczy.