Sunday 25 February 2024
Przyjechali
Friday 23 February 2024
Dociera do mnie. Stopniowo.
Friday 16 February 2024
Wakacje dla single mader
Włóczę się po lekarzach. Z dziećmi, z rodzicami.
Poszłyśmy z Isą na spotkanie z psycholożką, ponieważ Isę wysyłam znów na indywidualne. Opowiadam o naszej codzienności. Czy dzieci mają obowiązki (moja odwieczna bolączka, bo ja z tych, co pójdą i zrobią niepytane i nieproszone, więc nie umiem w domu dzieciom delegować zadań; nie dlatego, że dbam o ich komfort, ani dlatego, że ja najlepiej, ale dlatego, że nooo, jak trzeba, to pójdę i zrobię)? No, jakieś mają, ale nie takie, jak ja miałam w ich wieku. Bo wie pani, dzielę się swoją codziennością, u nas nie ma sprzątania w soboty. Całe dziecięctwo było, szczerze tego nie znoszę, takiego marnowania pół dnia na porządki,a potem pół soboty zakupy i tak zleci. W odpowiedzi konsternacja pani psycholog. I święte oburzenie. To kiedy wy sprzątacie?!?!?
Jak trzeba, psze pani, jak trzeba. Jak widać, że trzeba posprzątać w środę, to sprzątamy w środę. A jak nam się nie chce, to nie sprzątamy. Czekamy, żeby nam się zachciało. Zazwyczaj nam (najbardziej mi) się zachciewa. bo lubię ład, a nie lubię chaosu.
Naucznie indywidualne zapisane.
Poszłam z Isą do nowego lekarza, pani doktor do mnie z pretensjami, że źle zapisałam termin, bo ona nas nie ma.
A na pewno dobrze zapisałam, ponieważ na pewno nie czekałabym do czwartku z wysłaniem dzieci do dziadków na ferie. Na pewno chciałam, żeby szybciutko pojechali do babci, żebym mogła sobie pobyć w domu bez obowiązków.
Rozpacz była i nienawiść do mnie skierowana, gdyż Walentynki i gdyż gry na komputerze, w które (rzekomo) nie można grać u babci. Nie ugięłam się jednakże i przyjechałam do Kielc miło spędzić czas.
W tym czasie Leon nadal chory, więc nieszczęście i kropka na kropce na ciele młodego człowieka.
W tym samym czasie u dzieci czas na telefonie liczony w taśmogodzinach, a ja nic z tym nie robię. Ani dla nich, ani dla siebie. Chyba się zapiszę na warsztaty asertywności dla rodziców.
Wednesday 7 February 2024
Wyjątkowością
Zmieniłam wykładzine w pokoju u dzieci. Brzydka jest. Tamta ładna była tak pięknie jasna, ale już się nie nadawała do prania nawet.
Mogłoby być tak pięknie. A jest pięknie, ale inaczej.
Bo, przeglądam Netlfixa w poszukiwaniu czegoś do oglądania. Zaczęłam na nowo terapię i pani terapeutka mnie wykańcza. Może stosuje jakąś metodę prowokatywną i myśli, że jak mi będzie wytykać gdzie mam braki, to ja będę wiedziała co robić. Ostatnio mówi do mnie Opowiedziała mi pani tyle trudności, z tylu obszarów. Jak pani daje radę [żyć, przyp. red.]. Nooo, ja to nawet powiedziałabym, że jestem szczęśliwa z momentami trudności. No, ale jak to jest możliwe???
Ale dziś i wczoraj mam jakieś trudniejsze dni. Może mi się właśnie ulewają trudności. Wszystko naraz to trochę za dużo. Jedna rzecz, która jest wyzwaniem jest okej, więcej, już przeciąża organizm.
I tak w tych niedzielnych i dzisiejszych trudnościach, które być może jeszcze z pogody wynikają (kto to widział, mieć wiosnę w lutym , a zaraz potem śnieg w tym samym lutym, żeby zaczął padać), patrzę czym oczy zająć, żeby umysł oszukać i żeby nie czuł (zamiast spać iść i regularnie o tej samej porze w łóżku już być, bo to najszybciej działające lekarstwo na gorszy czas, który z przeciążenia wynika) i widzę Kajtek Czarodziej. O, ten bym obejrzała, ale z dziećmi. Tyle że oni nie chcą. Bo wyrośli, a ja nadal nie mam szansy robienia z nimi rzeczy, które są dla ich wieku akuratne. Bo mają się tak źle, że nie mają ochoty na wyjście do głupiego kina nawet. I taką refleksję mam, że gdyby im tylko było lepiej, ile moglibyśmy razem. Pewnie bym wtedy już wyszła z czasów dziecięcych w czas nastoletni. W zmaganiach z nastrojami dawno już jestem w nastoletnim, ale tak bym chciała jeszcze w przygodzie z nimi być.
O której idziemy spać. Pytam dzieci, jakbyśmy byli flatmatemi. Zdecydowanie za małe to mieszkanie. Muszę bogato wyjść za mąż, bo nie widzę na razie szybkościowych zmian tak, żeby w pojedynkę zakupić większe :)
Na spotkaniu byłam z anglo-paczką, na Festiwalu Smaków.
No i tak to było. A ten pan już mógłby przyjść. Jesteśmy gotowe do złożenia zamówienia. Oświadczam
Missed you. Rzekła Martynka.
Patrzę, słyszę i myślę.
Że to ja. Że mam swoje cechy. Że jestem wyjątkowa. Że jest we mnie tyle tego, czego nie ma w innych. Taka jestem wyjątkowa. Trudno więc, żeby potomstwo mieć zwyczajne.
Okej, to jak już ponazywałam, to będę się nami cieszyć.
Kwiecień na niczym prawie
Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...