Saturday 25 December 2021
Dla robali te święta
Monday 20 December 2021
Jak odzyskać piniądze i przedświąteczne klimaty
Wystarczy zgubić okulary.
A wszystko przez głupią pandemię.
I zimę.
I maseczkę.
Przez kombinację trzech. Zimę, która jest fantastyczna. Maseczkę, która zimą jest tragiczna do zakładania. I głupią pandemię, przez którą muszę w sklepie zakładać maseczkę, okulary parują, a czapka się zsuwa, a za uszy nic nie chce się zaczepić.
A potem je znaleźć, robiąc w głowie analizę, krok po kroku. W którym sklepie zdjęłam okulary, żeby założyć maseczkę. Miałam w ręce razem z kremem, więc to było później. Włożyłam na pewno do plecaka. Kiedy wyjęłam? W domu? Przed? Jeśli przed, to co? Do kieszeni włożyłam? Wypadły?
A one se spadły ze stolika. A ja, ponieważ już pogodziłam się z tym, że będę kupować nowe, poczułam się jakby mi kto 800 PLN włożył do kieszeni.
Wystarczy zmienić perspektywę!
No, a u nas tak. Leon wygląda na to, marzy o tym, żeby rysować, jak Isa. Plan nawet już ma, usłyszałam przypadkiem. Ty będziesz chodzić na rysunek a ja i tak będę lepiej rysowac niz ty. I nie wiem, czy to zapotrzebowanie na tworzenie, czy rywalizacja.
Poza tym, sprzątałam w kuchni i pomyślałam o tym, że trzeba kupić spray. Taki, którego używali w Norwegii. Przypomniał mi się zapach i wszystko dobre, co się tam wydarzyło. Póżniej tego dnia w radio 357, w jednej z popołudniowych audycji puszczali piosenki z Norwegii, także z Tromso, w którym byłam dzięki, nie wiem, szczodrości, przychylności, dobremu sercu moich host parents, czyli pary, której dziećmi się zajmowałam, kiedy byłam au pair. Piękne wspomnienia. Następnego dnia dostałam od nich świąteczne życzenia.
Przy okazji pomyślałam, że ten zwyczaj, który mają, kiedy na święta wysyłają rodzinne zdjęcia świąteczne jest bardzo fajny. Postanowiłam zastosować w tym roku, zwłaszcza, że kurczę, o kurczę, nie zrobiłam tak, jak sobie obiecywałam i ani jednej kartki świątecznej nie mam w ręku do wysłania.
Kuchnia pachnie Norwegią, zimny wiatr śniegiem i dzieciństwem, a kardamon Zanzibarem.
Wystarczy otworzyć odpowiednią przegródkę i od razu jest dobrze, albo lepiej, albo dobrze. Albo radość z tamtych chwil wraca na chwil kilka. Jak ja to lubię!!! Ten kardamon, który za każdym razem pachnie Zanzibarem i za każdym razem przypominają mi się zielone banany na obiad.
Tyle, że u nas zima, śniegu, trochę, i mróz. Leon jednakże wychodzi na dwór, gdyż łapie Pokemony. Na jednym z tych spacerów oglądam talerze i nie umiem wybrać tego, który lubię najbardziej. Więc wszystkie są tu, gdyż każdy z tych talerzy podoba mi się na swój sposób i nie sposób wybrać tego, który jest najfajniejszy.
Sunday 19 December 2021
Choinka, wartości i jakie to nie jest proste
Jak ja się wczoraj wkurzyłam. Tak sie wkurzyłam, że wracając z naleśników od cioci policjantki prowadziłam dyskusje z panią ze sceny.
Zupełnie przypadkiem Leon został członkiem drużyny ubierającej choinkę w konkursie. Na topie są teraz Pokemony, nie bardzo pamiętam skąd się wzięły i jak to się stało, że Brawlstars już nie jest tym najważniejszym. Doszło do tego, że oszczędza swój telefoniczny czas, żeby móc zagrać z chłopakami po szkole.
Tak się złożyło, że część tych chłopaków została wylosowana przez panią od plastyki do udziału w konkursie na najpięknięjszą choinkę, a Leon nie. Ale, czy to jest jakiś problem? Iść można, z chłopakami się spotkać i wymienić Pokemonami.
Zimno, czekamy, choinek do dekorowania nie ma. Chodźmy więc na herbatę, powiadają rodzice, którzy dzieci swoje przywieźli. Tylko zdążyliśmy wejść, choinki się pojawiły. Dwa rozgrzewające łyki i jesteśmy znów na zewnątrz.
Nasz choinka piękna i z przesłaniem. To chyba najbardziej spodobało się pani oceniającej, bo zajęliśmy drugie miejsce.
Sunday 12 December 2021
Zima
Monday 6 December 2021
Na koncertach z Michałem
Leon ma taką nieszczęśliwą przypadłość, że kiedy się uczy i nie wie, to się wścieka. Kiedy tłumaczy i słuchacz nie rozumie, to się wścieka. Kiedy o czymś zapomni, to wściekając się, zrzuca winę na innych.
Robimy fiszki z angielskiego. Mam wprawę, bo robiłam kilogramy fiszkowych słówek, z angielskiego i hiszpańskiego. Trochę też z norweskiego, ale już nie kilogramy.
Nie słucha mnie Leon, kiedy mu podrzucam pomysły i mówię, że może troszkę mniejsze te karteczki. Wścieka się na mnie, ja się wściekam na niego. Koniec końców, fiszki napisane i gotowe.
Tłumaczę Leonowi, że przecież można inaczej to wszystko ogarniać, że jak czegoś nie rozumiemy, to mówimy, mówimy. I zaczynam moje zwyczajowe: musisz nauczyć się...
Isa kończy: ...komunikować swoje potrzeby..
Ech, te moje dzieci i ich już umiejętność nazywania otaczającej nas rzeczywistości.
A co u nas? U nas prezent urodzinowy dla babci Uli, gdyż ta 70-letnia panna jest zagorzałą fanką Michała Szpaka, a on śpiewał i opowiadał w kieleckiej filharmonii.
Nie sprawdzałam nawet, co będzie śpiewał i jaki będzie temat przewodni, bo okazuje się, że Michał Szpak zawsze ma jakiś motyw. Tym razem mamy retrospekcję, wszystko, co robił zanim stał się sławny, z kim grał i co grał. No cóż, muzyka taka, hmm, inna niżem się spodziewała. Taka, że starsze panie, które mniemam, tak samo, jak Urszula kochają Michała, znieść nie mogły. I wstawały, i wychodziły. A potem się przebrał w piękny kombinezonik błyszczący i zaśpiewał swoim pięknym, mocnym, urzekającym głosem kilka typowych dla siebie piosenek, łącznie z Dziwny jest ten świat, za który Urszula go pokochała.
Agnieszka, następnym razem na koncert latem, nigdy więcej zimą. Jest nieprzyjemnie, nie chce się wychodzić, nie chce się potem wracać do domu, tak, tak.
I jak ci się podobało na koncercie Michała, Agnieszko? Hmmm, ale przecież ja go nawet za bardzo jakoś nie lubiłam. Taki egzaltowany chłopak, zupełnie nie moje klimaty. A tu, okazało się, że to taki zwyczajny, super fajny człowiek, którego chce się przytulić i powiedzieć mu, że wszystko będzie dobrze. Ze świetnym poczuciem humoru, dystansem do siebie, przeogromnym szacunkiem do drugiego człowieka i miłością do publiczności. I gdyby mnie kto wcześniej zapytał, czy ja się znów na jego koncert wybiorę, to bym powiedziała enough is enough.
A tu proszę, wyszłam z sali i powiadam do Urszuli, że na następny koncert Michała też idziemy razem.
Tylko latem córko, latem.
Saturday 4 December 2021
a ona lotała jak frucka
Kwiecień na niczym prawie
Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...