Wednesday 27 March 2024

Komunikat jasny przekaz

Najbardziej u Isy lubię kiedy mi wytyka podstawowe błędy rodzicielskie. Albo i może ludzkie.

Kiedy na ten przykład włożyła ładowarkę do gniazdka, które wystaje, a czego jak czego, ale prądu to ja się boję, więc nie używam tego gniazdka. Niedługo potem nie pamiętałam już, że się tam kabel pałęta, pociągnęłam zasłonkę razem z kablem. Prawiem wyrwała z gniazdkiem. Gdzie została skierowana moja złość? Na mnie i moje zapominalstwo??? O nie, moi drodzy, o nie! Na Isę, że wie, że to złe gniazdko a i tak, i na niebezpieczeństwo, itd itp.

Co słyszę od dziecka? Jak jesteś na coś zła, to sobie bądź, ale na mnie nie zrzucaj winy za to, że nie pamiętałaś, że tam jest ładowarka. 

Hm, ma racje to moje dziecko. Tak, teraz tylko trzeba przyjąć.

A potem ścieram się z wolontariuszką, która w niewygodnej rozmowie pisze mi enough. Zaniemówiłam i trzy razy zmieniałam wiadomość. Bo wiadomo, rozmawiamy w naszych czasach smsami. Nie, że ona, sama tę rozmowę zaczęłam smsem. Może powinnam była zadzwonić, ale się już do tych smsów przyzwyczaiłam. I pytam siebie i świata gdzie jest granica dbania o siebie, gdzie szacunek dla drugiego człowieka, a gdzie zwyczajna kultura osobista

I ile uczyć dziecko dbania o swoje granice i prawa do bycia złym, a gdzie to dziecko powinno pomyśleć, że to babcia i dziadek, może wezmę poprawkę. Ale! Może znów myślę kategoriami mojego nastoletniego życia i wychodzi, że nawet jak jestem zła, to nie mogę pokazać, że jestem. Bo słyszę od Isy: mamo, ja nie potrzebuję, żebyś mi coś tłumczyła i dawała poradę. Ja wiem, że tak musi być, ale jestem zła, jestem zła, że muszę z tobą spać, bo dziadek u nas jest. Ja chcę sobie po prostu być zła. I robię analizy. Teraz tak, dobrze by było móc otwarcie powiedzieć, że jest się na coś złym, pewnie by się przetworzyło i by zeszło. Ale jak się wie, że ten komunikat pewnie nie będzie przyjęty, to się nie mówi. Co dalej z tą złością? Dobrze byłoby żyć w świecie idealnym, gdzie tak jest otwarcie, że się mówi, że druga strona nawet jak się na początku wkurzy, to za chwilę przemyśli.

No, ale enough, od drugiej już zresztą wolontariuszki, która mi w ten sposób komunikuje, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać, to chyba nie dbanie o swoje granice, ale brak ogłady towarzyskiej.

Ha! I tu mi się na usta: kiedyś to było, co się dziecku powiedziało, to święte było i bez gadania. W główkach im się wszystkim teraz od dbania o emocje poprzewracało! 

Ale zaraz wracam do mojej codzienności.

Szukam telefonu przed pójściem spać, żeby wyciszyć. Nie ma, pytam Leona.  No wie przecież, bo schował. Jutro ci powiem rano na co byłem na ciebie zły i chciałem ci schować telefon. Jasny komunikat? Jasny. 

Sunday 24 March 2024

Włoskie nauki

Ile różnych czynników składa się na odczucia i wrażenia. Mam bardzo mieszane uczucia dotyczące włoskiego wyjazdu. Kiedy ludzie mnie pytają jak było, a to był projekt w ramach Erasmusa, czyli jeden z tych do pracy z młodzieżą, mam takie, yyy, trudno powiedzieć. Potem znajduję sentensje, która głosi If you are one of the smartest people in the room you are in the worng room i wtedy okazuje się, że już wiem o co mi chodzi.

Wprawdzie czułam to już tam, ale jeszcze nie umiałam sprecyzować. Wiedziałam, że to nie są moje ludzie, że nie stapiam się z nimi w rozmowie, a patrząc na nich z boku widzę, jak dobrze się dobrali. Oczywiście, że nie byłam najmądrzejszą tam osobą, byli ludzie z takim jak moje i nawet dłuższym doświadczeniem, ale ci ludzie nie wnieśli bardzo dużo nowego, niczego co sprawiłoby, że powiem wow, no o tym nie pomyślałam.

Potem przychodzi mi podsumowanie w pracy i nagle zauważam, że wszystko co wydarzyło się przez te pięć dni ułożyło się warstawami w amforze i wypełniło uszeregowaną wiedzą. Wygląda na to, że jednak coś się tam zadziało. Ta amfora sama z siebie pewnie nie, odwiedziłam muzeum archeologiczne w Lamezia Terme Nicastro, bo spędziłam tam noc. 

No i tu dalej moje włoskie mieszane odczucia. Przed wylotem do Kalabrii szukałam informacji na temat tego co można tam zrobić, co zobaczyć, niestety tym razem Internet nie był łaskawy. 

Ale przecież każde miejsce jest jakie jest, ponieważ tworzą je ludzie i ich historia. A było zaniedbane, odrapane i w wiecznej budowie.Wcale nie czułam słonecznej, historycznej i wakacyjnej Italii. Więc skąd Kalabria, choć powinnam powiedzieć, ze tylko ta część gdzie byłam, jest tak zaniedbana? Internet od razu pokazał mi blog, w którym autorka opisuje i pokazuje fotografią to, co czuje. Tam o tym, że naród doświadczony, przekazywany z rąk do rąk, nauczył się, że liczyć można tylko na siebie. Z mieszkanką kultur ludzi, którzy przychodzili szukając lepszego życia. 

Potem Internet pokazuje mi inne blogi, pełne turstycznych perełek. Ale to już nie to, tam gdzie byłam turtycznie i zachęcająco nie było. 

Nicastro to najbrzydsze miejsce, w jakim byłam, stwierdziła hiszpańska uczestniczka szkolenia, i nie mją tam chodzników. W wielu rzeczywiście nie mają, choć akurat w tym mieście nie musiałam chodzić po poboczu drogi wewnątrz namalowanej ciągłej linii, z jednej strony mając sznurek samochodów, z drugiej dom obok domu. Chyba wszyscy tam jeżdżą. 

Do Lamezia Terme Nicatro przyjechałam wieczorem. Żeby przylecieć do Lamezia w sobotę musiałabym lecieć ponad 10 godzin, dlatego pojawiłam się wcześniej. Lamezia Terme to gmina, w której skład wchodzą Nicastro, Sambiase i Sant'Eufemia Lamezia, no i żeby mieć co robić wybrałam Nicastro, wydawało się największe. Wieczór był zaskakujący i niepokojący przez grupy młodzieży obstawiające bary i kluby. Było brudno, brzydko i niefajnie. Następnego dnia było już pusto, ale też ciepło i słonecznie. I trochę mniej brzydko, a trochę nadal jakbym w Peru była ze słońcem i żółtymi domami. Może musiałam się Nicastro nauczyć? Muzeum archelogiczne, ruiny zamku, do którego nie dało się wejść, ciasne przejścia między domami i białe budynki.

Wszystkiego razem 3 miasta. Nicastro, Belvedere Mariritmo i Paula odwiedziałam w Kantabrii. W pierszym spałam jedną noc, obok drugiego na farmie miałam szkolenie, o trzecie zahaczyłam, żeby 7 godzin na samolot nie czekać. Pierwszego się nauczyłam, drugie było urocze i przyjemnie się chodziło, do trzeciego wspinałam się drogą bez chodników, bo miałam telefon na granicy baterii i nie chciałam kombinować i wcale mi tam dobrze nie było. Tam gdzie są turyści i urlopowicze jest pięknie i ślicznie, gdzie ich nie ma, jest zwyczajnie albo nieładnie. Koniec.

Lamezia Terme Nicastro






Belvedere Maritimo




Ruiny zamku w Belvedere Maritimo


Po jednej stronie morze, po drugiej góry. Nasza farma była 10 godzin od La Caccia, za każdym prawie razem, kiedy wchodziłam do miasta, okryte chmurami.







Paola



Thursday 7 March 2024

Na ostatniej prostej. No i tak

 Matko Boskooo całkiem zapomniałam, zapomniałam zupełnie, że z moimi wolontariuszami spotkałam się na żywo poraz ostatni. Również poraz ostatni w ogóle z wolontariuszami współpracujacymi z tym Stowarzyszeniem, ponieważ już projektów nie będzie. W związku z tym znów szukam pracy. Chciałabym nie musieć szukać pracy tak często. Może ktoś przygarnie takiego madrego człowieka jak ja! 

Spotkanie było jak spotkanie i tyle chyba chciałabym rzec, choć pamiętam, że miałam przemyślenia, które być może są w moim zielonym zeszycie, ale nie chce mi się szukać teraz przemyśleń tychże.

Poszliśmy do galerii sztuki, gdzie wystawiają nauczyciele ze szkoły, w której pracuje moja wolontariuszka. Pokazywali akurat prace licealistów. Moje przemyślenie jest takie, że musi być trudno być nastolatkiem. 

A jak było? No trochę spoko, trochę mniej spoko. Chyba nie wszystkie te ludzie moje i dla mnie. Matko boskooo, jak będę pracować nie z domu, to jak jak się dogadam z ludźmi, z którymi nie chce mi się dogadywać, gdyż wiem już, że się nie będzie dało? Przestałam się wysilać i przejmować, denerwować i namawiać. Nie zbudowałam takiej relacji, jak bym chciała. Czy dlatego, że cały czas coś miałam w pracy i kontakty z nimi były ograniczone. Czy ograniczone, bo tak chciałam czy bo inazcej się nie dało? Czasu nie cofnę, ale myślę, że trochę tego i trochę tego. No i dobrze. I czas zacząć coś nowego lub gdzie indziej. Bez gdybań i rozważań. 

Jeszcze tylko w drodze powrotnej szybkie warsztaty online i można szykować się na kolejne marcowe "to do". Końcowe marca przywitam na kompletnym wykończeniu, daj boże nie wypaleniu zawodowym.


Sunday 3 March 2024

W zachwycie błotem


Mokro, ciemno, ale nawet nie bardzo zimno. 

Szkoda, że słońca nie było, ale i tak cieszę się, że pojechałyśmy. Trochę za mało wyzwań jak dla mnie, może oprócz ostatniej prostej, kiedy prawie zjeżdżałyśmy po błocie. Mówiłam, że wybrałam miejsce na trasie pociągu, więc padło na Suchą Beskidzką. Ostanie miejsce do spania chyba znalazłam, dlaczego, nie wiem, bo nie wyglądało, jakby multum ludzi. Co na pewno było super jednakowoż, gdyż spotkałyśmy trzy osoby tylko, i to na przecięciu szlaków. Nikomu się nie chciało po Beskidze Małym w taką pogodę lub w taki dzień włóczyć. 


Dla Isy najlepsze było błoto. Można się było wygłupiać i cieszyć. Dużo rozmawiałyśmy, dużo milczałyśmy, Isa mało słuchała muzyki, a robi to prawie zawsze-prawie cały czas. To też było dobre. Z Makowa Podhalańskiego przeszłyśmy sobie górą do tej Suchej i tak myślałysmy, że mało widoków, ale może lepiej, że nie ekstremalnie, bo nam się kondycja wyczerpała i lepiej niżej.


Na obiad w chińskiej jadłodajni czekałyśmy dłużej, niż inni, a obserwować umiemy przecież i widzimy kto przyszedł po nas, a kto przed nami już był. Całe szczęście, że drugiego dnia pani z Brodaway Lounge była super ekstremalnie miła i oczekiwanie na pociag upłynęło bardzo, bardzo miło. Przed obiadem dostałyśmy "chrupanko" na oczekiwanie - miseczka popcornu. Czy nie tak powinna wyglądać obsługa klienta, jeśli nam na nim zależy? 

Buty chyba trzeba kupić nowe, bo niemożliwe, ale chyba się Isie zrobiły za małe, a może niezwyczajna, dość, że drugiego dnia już ze mną iść na samą,a przecież niewysoką górę Jasień, do kaplicy Konfederatów Barskich iść nie chciała. Co nawet nie było złe, bo w ciszy mogłam pobyć ze sobą i zobaczyć rzeczy, na które będąc z kimś, nie zwróciłabym uwagi. Wiosna, choć las jeszcze jakby jesienny. 


Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...