Monday 30 September 2013

Niespodziewany tydzień

Człowiek sobie myśli, że tydzień do tygodnia podobny, że nic się nie dzieje, ale zrobić tylko  rachunek sumienia, okazuje się, że nie takie to wszystko takie samo. Poranki do szkoły, popołudnia ze szkoły i atak w koło Macieju.
Otóż tak, bo wcale nie. Tatuś nas na kręgle zabrał i koniec końców nie jedliśmy już w domu obiadu. W piątek Marcin, Maxa tata zabrał nas do nich na po szkolne wygłupy. Znów nie jedliśmy obiadu w domu, a Isa przeszła ponad pół godziny na nogach do domu i tylko raz zapytała czy już blisko jteśmy.
Wszyscy mówili, że dziecko po szkole strasznie zmęczone i pada przed telewizorem. Nasze, nie dość, że nie pada, to jeszcze ma zapotrzebowanie na zajęcia i spotkania z innymi, i pyta czy my dziś znów będziemy samotni.

Czuję się jakbym pracować zaczęła i z utęsknieniem czekam na piątek popołudnie. A potem wekend i chce mi się coś zrobić i zabrać  Iss z Leoncjem gdzieś daleko, a tu patrze, wstęp do parku 10 funtów. Kończy się więc na pobliskim parku i jak zawsze niespodziewanych spotkaniach z Athanasia i jej rodziną. Festiwal jakiś w sobotę mieli i się załapaliśmy na morskie potwory i karaibskie rytmy.




A następnego dnia, proszę bardzo, park i zbieranie kasztanów. Iss mnie męczy o kasztanowe ludki i żyrafę.
Będą jutro, bo dzis jeszcze korzystamy z pięknej jesieni.
Plan na jutro, nauka zestawu 10 słów o dużej częstotliwości pojawiania się w tekstach.
Uwaga, będę narzekać.
Na co im ta szkoła. Powinna się móc bawić, biegać, a ja na jutro nie ustawiłam nam żadnych spotkań, bo nie mamy czasu na naukę. A tu wspomniany zestaw słów dziesięciu.
I ja się, proszę ja ciebie, pytam pani nauczycielki, czy oni poznają te literki w szkole i czy ja tylko pomagam.
Otóż nie, to ja mam moje dziecko nauczyć tych literek i tych słów. Oni tylko będą odpytywać. Co piątek. Znaczy, to ona na pamięć ma się nauczyć jak się to czyta?
Yhm, moje gratulacje.
Nigdy sobie nie wybaczę, że nie uchroniłam dziecka przed obowiązkiem szkolnym w 4 roku życia.

Sunday 22 September 2013

Jeszcze jeden bouncy castle

Lelon tak się nażarł czekolady, że zwymiotował ją razem z innymi dobrociami z przyjęcia urodzinowego u Nikkini oraz polała mu się krew z nosa, bo się na dmuchanym zamku zderzył z kolanem koleżanki.
Oświadczył mi więc, że smutny, bo go boli.
Isabela bez obrażeń.
Niedziela udana.

Saturday 21 September 2013

Dywagacje

No to se narobiłam.
Dyskutujemy od czasu do czasu z małżonkiem na temat wybuchu II wojny światowej, pomocy (lub jej braku) jakiej udzielili alianci, tego, że pomogli za późno, że Polacy niesłusznie mają pretensje do Anglików za wydarzenia na początku wojny, itp, itd.
Nie pamiętam historii wojny za dobrze, a i to co pamiętam i tak jt niepełne, się okazało, kiedy zaczęłam szperać na necie, żeby udowodnić zagożałemu Angolowi, że nie ma racji.
Tata małej Emilki też się wkurza i czyta. No i mam od niego książkę. W końcu zabrałam się do czytania.
No i siedzę i chlipię. I tak aż do skończenia książki będzie.

Z codzienności, Isabela zaczęła szkołę. Nadal uważam, że to absolutna bzdura, żeby czteroletnie dziecko wysyłać do szkoły, gdzie musi samo się ubrać, zapiąc guziki, posługiwać się nożem i widelcem i wycierać dupkę jak zrobi kupkę.
Przyprowadza się takie toto pod szkołe, podprowadza do drzwi szkolnych, które są jednocześnie drzwiami do sali, w której toto ma siedzieć przez 6 godzin, wpuszcza w ubraniu, macha z daleka na pożegnanie i już. I niech se toto samo martwi jak da radę.
Żeby nie było, moje toto sobie na pewno poradzi. Umie wszystko z listy, no prawie.
I że się odnajdzie w grupie rówieśniczej nie wątpię.
I to nie to, że nie chcę się z nią rozstać. Wydaje się, że daję radę w dawaniu dziecku swobody itd.
Ale po co od razu tak?
Gdzie wieszaczek z muchomorkiem i mama, która wszystkiego dopilnuje.
A potem się dziwią, że żeby odwiedzić mamusię na starość, trzeba dzwonić i się anonsować. Jak się z maluchów robi starszaki i każe być dorosłym.
To i trzynastolatka rozpocznie życie seksualne i będzie to norma ( zasłyszane od nie angielskiej matki o rozmowie z angielską matką).

Póki co się bawią i rysują. Już niedługo będzie musiała czytać książeczki. Sama.
Tata był wzruszony i bardzo dumny z córuni. I dobrze. W końcu to jego kraj. Dla niego to normalne.

Podobno chłopca trzeba wyprowadzać na spacer jak psa, dwa razy dziennie. Święta prawda. Przetrzymany w domu Lelon wychodzi z siebie.
Lato jest fajne, wypuszczę na ogród, zawołam na obiad, wypuszczę znów, zawołam na kolację i położę spać. Nie trzeba zajęć dodatkowych, czasu organizować, nikomu się nie nudzi. I spać chodzę o północy, bo należy mi się dwie godziny dla siebie po położeniu dzieci spać. Co nie?
Zima też jest fajna. Moje dwie godziny zaczynają się o 20.00. Juhuuu!!!
I pojawiają się tony rysunków. Lelon rysuje traktory, k'lety (rakiety) i kotki. Wszystko ma postać małej kropki z zawijasem.

A dziś nażarłam się naleśników od cioci Aliss, w towarzystwie cioci Mai i jest mi niedobrze.



Sunday 15 September 2013

Kto by pomyślał

Nie ma to jak wrócić do domu o 24.45, położyć się spać o 1 nad ranem i zostać brutalnie obudzonym przez syna, który uwiesił się na cycu. O 6.30 rano.
Kto by pomyślał, że znajdę nianię na sobotni wieczór i zagoszczę na urodzinach u cioci Aliss.
Wódka lała się strumieniami, było i piwo, i zdjęcia rozwodowe i poleczka na pożegnanie.
Nic się nie zmieniło na naszej mecie.
No, to myślę, że wybawiłaś się na cały rok, bo przepustki już nie będzie. Takiego mam męża żartownisia.

Halloween się zbliża.
Tematycznie mamy więc coraz więcej i częściej. Wczoraj np czarownica.



Thursday 12 September 2013

Hula

Oczywiście, że to moja wina. Pasę moje dziecko cukrem z rana, przez cały dzień i na noc, pod poduszkę wpycham lizaka, na wypadek, gdyby się obudziła i przestraszyła ciemności.
Nie robią małym dzieciom gazu rozweselającego, ale właściwie to oni sprawdzą. Może mogą. A międzyczasie, MUSIMY POROZMAWIAĆ, BO ONA MA TYLE DZIUR.  I tłumaczę, że owszem ma, ale przez ostatni rok, kiedy okazało się, że ma dwa ubytki, cukier został drastycznie ograniczony, i że musiałabym całkiem obciąć, żeby ograniczyć. Albo wprowadzić metody skandynawskie, raz w tygodniu do wieczorynki. Nawiasem mówiąc, kiedyś mi się to podobało; zanim przyszło mi "współpracować" z moimi dziećmi.
Pół Londynu przejechałyśmy, żeby się dowiedzieć, że chętnie posadzą moje dziecko na fotelu i zrobią jej pojedynczo. Do nikogo nie dociera, że na pojedynczo, to ja mam swojego lekarza, który uważa, że nie warto męczyć i zniechęcać małej jeszcze Iss? Tylko kto mnie słucha.

Jeden pociąg i dwa razy metro.
The next station is Ealing Broadway where this train terminates. Please remember to take all your belongings.
Mamo, ale przecież ty wiesz, gdzie jest twoja torba i nie zapomnisz, to ona nie musiała tego mówić. (pani z głośnika).

Zakopałam się na wsi. Zapomniałam, że Londyn pachnie (?) inaczej.
Wróciłam padnięta.
Na powitanie małżonek zdziwił się, że mam nową marynarkę. Aliss robiła przegląd szafy, to mam. Jak trzeba, żeby był spostrzegawczy, to nie jest.

Wybierałyśmy ksiązki do pociagu. Alicja w krainie czarów była po angielsku, to jej nie chciałam.
Czytamy, szukam tej nieszczęsnej Alicji, bo zrobię, myślę sobie, mojemu wykończonemu dziecku, przyjemność. Nie ma. Gdzie jest?
Bo powiedziałaś, że nie chcesz mi czytać po angielsku...

Lelon odsunięty od cyca w porze dziennej. Przewraca się, płacze, chcesz pytam. Patrzy na mnie jak na wariatkę.
Daddy, a wiesz co, bo mama przełożyła łóżko dla Leona, bo już nie chce żeby jej wisiał na cyckach.
(She doesn't want Leon to hang on her boobies).

Mamo, a co to za taniec, taki ciepłościowy z przeszłości,
co się ma spódnicę z liści.
Plan jest, że na następną imprezę będziemy tancerki hula.






Tuesday 10 September 2013

Znalazłam tańszego dentystę, półtorej godziny od nas z przesiadkami. A to ci będzie przygoda. Oby się ta nasza podróż przez cały Londyn owocna okazała. Już jutro, zaczynam się denerwować, ale pewnie dlatego, że jtem zmęczona, jak zwykle późno chodzę spać. Tatuś z Leonciem zostaje, to se nie odpocznie...

W sobotę wychodzne miałam na kawę z Aliss i Mają, więc mi trochę mózg odpoczął i się miejsce zrobiło na więcej wrzasków i szumów przy okazji niedzielnych urodzin Katie, po których zasypiałam na stojąca. Zasnęłam wcześniej niż Lelon.

Onek (od czasu do czasu Eonek) chce robić wszystko i wszystko sam.









Thursday 5 September 2013

 "Ija się obawiała, że Leonek spadnie. Bo zobacz, jedna nóżka była tu, a druga tu. I Ija się obawiała."
Daddy zobacz jaki ten baby leopard jest adorable.
Daddy zrobiłam fabulous kartkę dla Katie. (urodzinową imprezę ma w niedzielę)

We wtorek dentysta. Ku mojemu zaskoczeniu, siadła na fotelu, nie było strachu, otworzyła buzię, pozwoliła sobie pogrzebać, a bolało, bo widziałam jak się buzia zmieniała. Bez płaczu, bez krzyku.
Ale i tak wysłano nas do prywatnego dentysty po gas rozweselający, bo po wszystkich przejściach isowych, pani doctor sie nie podejmuje leczenia, żeby całkiem nie zniechęcić. Cena pierwszej wizyty bagatelka 75 funtów, następnie znieczulenie gazem ponad 100, aż w końcu białe wypełnienie min 120, chyba, że mam ochote na amalgamat.
Wczoraj przyszła pani ze szkoły zapoznać się z Isabelą i jej domem. Kupiliśmy torbę na kserówki ze szkoły. Poza tym mundurki, buty, przybory. No i dziecko moje idzie już lada dzień do szkoły.

Torturuję Leoncia od czasu do czasu i nie kładę go spać w dzień, bo wytrzymuje i wieczoram o 19 już śpi. A tak 21, albo i jeszcze później. A potem ja padam na ...

Wstał z kanapy, chcem do dziadka, powiedział i poszedł.
Do babci chcem  przedwczoraj.
A przy okazji, mamo loda, mamo loda. Nie mam dziecko. Mamo do baci (babci), loda, do baci.


Monday 2 September 2013

Powrót

Lecimy samolotem. Całe szczęście, że przypadło nam miejsce przy oknie. Ani się Leon nie denerwował, że nie widzi, ani ja, że nie mam go czym zająć. A oglądać było co , zwłaszcza przy lądowaniu, więc się Leon rozszczęśliwił i wołał lololot. Ciocia, dzidziś, lololot? Się naszej młodej pani sąsiadce przydarzyło. I została ciocią Lelona. Niestety podczas całego lądowania nie dał jej spokoju.
Budzi się rano i woła tawaj mama.
Mówi cały czas i nawet można pogadać i już zdaniami. Tylko nadal szyfruje.
Ale np można zrozumieć, że boim się muuuu, isia boji się muuuu.
owaj się, dzidzie, daddy dzidzie.
moja isia
mama oć, miki małs, obacz'
ja cem ciociąg
ooooo nieeee
ojeeeeej

Chyba mnie już nie potrzebuje tak bardzo, jakiś taki mniej zależny. Może dlatego, że znajduje sobie wujków do zabawy, w Polsce Bartek, tutaj tato Maćka, na wczorajszym grylu, no i jeszcze wiadomo, że najlepszy na świecie dziadek.

Moja powitalna rozmowa telefoniczna z koleżanką z piaskownicy, w trakcie której poinformowano mnie o planowanym grylu w parku, zakończyła się ustaleniem miejsca na tegoż gryla u mnie w ogrodzie. Także długo nie czekałam na rozpoczęcie życia towarzyskiego.


Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...