Tuesday 26 July 2022

Najlepsza Aga

Słuchaj Leon. Jestem przebodźcowana. Od dwóch tygodni cały czas coś się dzieje. Leon, daj mi spać. Przestań mnie zaczepiać. Nie chcę oglądac filmików z TikToka, bo mnie strasznie męczą, a jak za dużo sie dzieje w moim życiu, to jeszcze bardziej męczą. Tak, że mi się sieczka z mózgu robi.

Słuchaj Leon. Najpierw na tydzień pojechałam z Nikolą. Potem wróciłam na weekend. Zbierałam porzeczki i inne sprawy załatwiałam. A wcześniej Isa pojechała na obóz. Zaraz potem pojechałam się przyuczać z excela. Rano szłam do pracy, wychodziłam o 16; o 16.14 miałam pociąg; zajęcia od 17 do 21; w domu około 22. I tak od poniedziałku do piątku. No, nie. W piątek zerwałam się wcześniej i poszłam do kina na Good luck Leo Grande. Bardzo mi się podobało. Potem wracam do Wiślicy, a tam ciocia Iza z dziećmi, a ja na etacie babysitterki. W niedzielę uczę się do egzaminu wieczorem, bo w ciągu dnia nie mogłam się zebrać. W poniedziałek znów wyjazd, wracam we wtorek i z tobą do Kielc. To jestem zmęczona. Stop. A to dziś jest wtorek? To ja to wszystko, co opowiadam wydarzyło się dopiero co? A ja czuję, jakby miesiąc temu.

Katowice, bo tam byłam, trochę mniej osaczające niż w marcu. Nawet właściwie przyjemne. Przy lecie, w ciepłym wieczorze, spacerując. Dobrze jest być ze światem. I widokiem na stary dworzec PKP w Katowicach. 


Zachowań dzieci nie zauważam. Kwestia dojrzewania i braku zapotrzebowania na matkę i jej mądrości? Nie podoba mi się to! Czy należy się do tego przyzwyczajać? 

Dobrze, że jest Tymek i Wiktoria. Kiedy opowiadam Leonowi o byciu przebodźcowanym człowiekem i bebysittingowaniu dzieci, on protestuje: nie mów tak. Oni są super! Jak ciebie nie było to pytali, gdzie jest najlepsza Aga, gdzie jest najlepsza Aga, gdzie jest najlepsza Aga????? A ja żem w ogórkach była.

Leon chyba się cieszy, z tego że taka fajna jestem i mniej zazdrości. Mniej się złości, że spędzam z innymi dziećmi czasu więcej, niż z nim. Tym razem robiliśmy mapę na wieczorową porę, żeby chętniej zawędrować do łóżka. A potem i na poranek, a najlepiej na wszystkie działania codzienne, gdyby się cioci tylko chciało. 



Saturday 16 July 2022

Skandal!

 Telefon nie przypomniał mi nic o porzeczkach! Skandal!

Jak to! Nie pamięta, że w połowie lipca zbieramy porzeczki, a Isabela w tym czasie siedzi w harcerskim namiocie, ewentualnie na łódce? 

Tym razem nie mam pojęcia co się dzieje nad jeziorem Boczne, zaraz pod Niegocinem, w Rydzewie. Dziecko nie pisze, nie dzwoni, nie interesuje się. Gdy piszę, oburza się. Niech będzie i ma spokój od matki. 

Ja tymczasem w porzeczki. Oddałam dziecko w piątek rano. W sobotę poszłam w krzaki. Leon cieka po Wiślicy na rowerze, przede wszystkim, bo czyni również inne sprawy, w sam raz dla jedenastoletniego chłopca. Telefonu jest mało. Coraz więcej myślę o tym, że chcę dla siebie tylko, fajny jakiś rower. Będziemy razem. Może Isa się przekona. Póki co nie przepada. 

Lubi za to łódki. Na obóz chciała jechać ze wzgledu na łódki, a nie chciała ze względu na różne ludzkie czynniki.

Ja też nie chcę. Nie chcę na kurs Excela dla zaawansowanych. Bo mi się nie chce. Kropka.

Za to porzeczki. Już trzeci rok występują na blogu w połowie lipca.



Friday 15 July 2022

Z kalendarzem w ręce

Wszystko w lipcu dzieje się w kalendarzu. To znaczy w życiu moim właściwym, ale bez kalendarza ani rusz. Ledwo Milena wyjechała, ja z Leonem też musiałam jechać znów do Kielc i tak kurna przez całe wakacje na wtorkowe popołudnia. Zaraz potem wracam do rodziców, a potem zaraz znów do Kielc, bo wyjeżdżam, na obóz, żeby angielski dzieci wspomagać, zajęcia prowadzić, biegać, gadać, zajęcia organizować. Wracam, wysyłam dziecko na obóz harcerski, gdzie żeglowac będzie, wracam do rodziców, wyjeżdżam, zeby się uczyć excela. Wracam, wyjeżdżam z Leo na terapię. Koniec. Wracam do rodziców.

Spina mnie ten plan niemiłosiernie, bo wyluzować nie mogę i zaczynać odpoczywać. No i bez kalendarza ani rusz. 
Leon nadal mówi, że nie jestem już najfajniejsza na świecie i że Sokołowsko mnie całkiem zmieniło. Szaro, buro, nie zauważam co u dzieci.

I coś we mnie łazi w środku i mówi: nic dobrego, nic dobrego, nic dobrego. 

Choć, jakby się przyjrzeć, tyle na pewno dobrego. 

I widzę, jak wracam. Że fajnie mieć takie fajne dzieci, jak moje. Że Leon rośnie i ubrania robią się za małe, a on się cieszy , bo nie chce być najniżysz w klasie. Że Isa sama sobie ogarnia plecak na obóz, a ja siedzię i patrzę. Że paszporty przyszły, czyli jest szansa, że pojadą do UKeja na wakacje. Że kupię sobie nowe okulary. O, może sobie poćwiczę wieczorną wdzięczność?

Bo, że pracując z dziećmi co zaczynają mieć kilkanaście lat, za każdym razem się wzruszam, że tyle w nich prawdziwych ich. Że tak widzę pięknych ludzi, którzy jeszcze w sobie tego nie widzą.

Trochę trudniej patrzy się na swoje własne potomstwo -  szewc bez butów chodzi. 

PS. Na obozie był survival. Podobało się. Moje dzieci same zbudowały nam namiot. Z moją małą pomocą :)

Sunday 3 July 2022

Rowerem przez mgłę


Dobra, to pierwszy tydzień wakacji mamy za nami. Pomieszany i poplątany tak, że wakacjami go nie czuć w ogóle. Nie pachnie, nie zwolnił, nie odpuścił zadaniowo. Terapia w środku tygodnia, przyjazd do dziadków, weekend z Mileną i rodziną. A, no to nie, to jednak już wakacje.

Bo ten weekend był pod namiotami, na rowerach i z ogniskiem. Wprawdzie my tylko z ogniskiem i trochę z namiotami, bo niektórych oddelegowano do pomocy, ale co tam. 

Rowerem przez mgłę tylko przed północą do domu i tylko w wykonaniu Leona. 

Następnym razem, a mamy nadzieję, że taki będzie, ściągniemy ze strychu wielki namiot ciotki i się rozstawimy i zaraz obok ich namiotu. 

Śpiewy przy ognisku bez gitary, dzieci bardzo przedłużone zakupy czipsowo - napojowe w Dino, kąpiel w zimnej rzece i gadanie. Tak, to zdecydowanie można nazwać weekendem wakacyjnym. 

Zobaczymy, co przyniosą kolejne. Póki co w planach mój wyjazd w ramach niesienia pomocy na obozie językowym, mój wyjazd na kurs z excela, bo mi każą, Isy wyjazd na żeglarski obóz harcerski oraz Leona siedzienie w Wiślicy, gdzie i tak jest mu najlepiej na świecie. 

I tak przez to, że tyle trzeba robić nie mogę przejść w tryb wakacyjny. 

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...