W związku zatem z tym poczuciem sprawiedliwości, które chyba u nas rodzinne, muszę wrzucić sprostowanie. Katarzyna, moja siostra, po przeczytaniu wpisu o lecie, wytknęła mi, że zdjęcia nie moje i jak już piszę, to niech piszę prawdę. To piszę. Zdjęcia Marshall robił, bo go Wiślica zachwyciła i urzekła.
W ramach sprostowań i dodatków, po powrocie z Bachledówki i po naszych grilowanych urodzinach, w pracy dostałam tort dla 100 latki (to nie mój komentarz, takich mamy kolegów i szefów) oraz kartę do Empiku. Ponieważ nie kupuję książek, z powodów dwóch. Po pierwsze, jeśli mi się nie spodoba, a wielkie jest prawdopodobieństwo, bo zrobiłam się wybredna, to będę żałować, że wydałam pieniądze i poszłoooo, w błoto. Po drugie, mało mam miejsca w mieszkaniu, a lubię przestrzeń, więc książek nie gromadzę. Po drugie i pół, niedawno komuś wyliczałam, że od czasu studiów przeprowadzałam się 18 razy. Nie mam chęci i siły na przenoszenie kilkunastu pudełek z książkami do nowego miejsca. Z tychże więc powodów, książki nie kupię. Zastanawiam się więc, czy to będzie długopis, czy przepisy na dietę bezglutenową. Chyba, że gra planszowa. I tu właśnie mamy przedmiot do dyskusji: czy warto matkom kupować karty upominkowe. Do sklepów, gdzie można kupić coś dla dziecka. Oraz, co zrobić i jak to zrobić, żeby kupić dla siebie i o siebie zadbać.
Marianka, o której mało wspominam siedzi na wakcjach u babci. Są tam też małe kotki z innej kotki, która sie rozchorowała, więc trzeba ich wszsytkich zabrać do, jak się to mówi we wiejskiej gwarze, do weteryniarza.
Rozmowa schodzi na sterylizacje.
Ciocia Kasia rzecze: Marianna ruszała uszami i sygnalizowała kotu, gdzie jest, ale on jej nie widział, bo Marianka jest przezroczysta.
Leon rzecze: Marianka sygnałowała, ale ciocia przeszkodziła i nie będziemy mieć małych kotków.
Isa cierpi, bo jej sąsiadka koleżanka, powiedziała, że jej nie lubi, że Leona lubi dużo bardziej.
Opowiada mi jak się to wszystko stało, jak nieszczęśliwa z tego powodu była i słyszę: Rozumiem, że nie musi mnie lubć, ale po co od razu komuś to mówić.
Inna sprawa, że i tak nie przychodzi ta koleżanka, bo uszczypała Leona. A kiedy Leon poskarżył się babci na swoje nieszczęście i ta powiedziała mu, że powinien był jej oddać, okazało się, że on już jej oddał. I koleżanka przestała przychodzić.
Leon, choć krętaczem jest i lubi opowiadać dziwaczne historie, od czasu do czasu rzuca też hasłami. I tak więc, na przykład.
Dziadka boli noga. Poza tym siedzi na górze i ogląda swoje PIERDOŁY.