Wednesday 27 June 2018

O pierdołkach

Była kiedyś w biurze mowa o tym, że mam wysokie poczucie sprawiedliwości. Zamawiałam jedzenie z naszej lokalnej jadłodajni i powiedziałam pani, że jesteśmy im winni parę złotych, bo pan, który dzień wcześniej przyniósł obiad, wziął od nas za mało pieniędzy. No i tak mnie koleżanka z pracy podsumowała. Co mnie bardziej cieszy, niż smuci, bo cóż, tak mam i pewnie to się nie zmieni. W każdym razie taką mam nadzieję.
W związku zatem z tym poczuciem sprawiedliwości, które chyba u nas rodzinne, muszę wrzucić sprostowanie. Katarzyna, moja siostra, po przeczytaniu wpisu o lecie, wytknęła mi, że zdjęcia nie moje i jak już piszę, to niech piszę prawdę. To piszę. Zdjęcia Marshall robił, bo go Wiślica zachwyciła i urzekła.

W ramach sprostowań i dodatków, po powrocie z Bachledówki i po naszych grilowanych urodzinach, w pracy dostałam tort dla 100 latki (to nie mój komentarz, takich mamy kolegów i szefów) oraz kartę do Empiku. Ponieważ nie kupuję książek, z powodów dwóch. Po pierwsze, jeśli mi się nie spodoba, a wielkie jest prawdopodobieństwo, bo zrobiłam się wybredna, to będę żałować, że wydałam pieniądze i poszłoooo, w błoto. Po drugie, mało mam miejsca w mieszkaniu, a lubię przestrzeń, więc książek nie gromadzę. Po drugie i pół, niedawno komuś wyliczałam, że od czasu studiów przeprowadzałam się 18 razy. Nie mam chęci i siły na przenoszenie kilkunastu pudełek z książkami do nowego miejsca. Z tychże więc powodów, książki nie kupię. Zastanawiam się więc, czy to będzie długopis, czy przepisy na dietę bezglutenową. Chyba, że gra planszowa. I tu właśnie mamy przedmiot do dyskusji: czy warto matkom kupować karty upominkowe. Do sklepów, gdzie można kupić coś dla dziecka. Oraz, co zrobić i jak to zrobić, żeby kupić dla siebie i o siebie zadbać.


Marianka, o której mało wspominam siedzi na wakcjach u babci. Są tam też małe kotki z innej kotki, która sie rozchorowała, więc trzeba ich wszsytkich zabrać do, jak się to mówi we wiejskiej gwarze, do weteryniarza.
Rozmowa schodzi na sterylizacje.
Ciocia Kasia rzecze: Marianna ruszała uszami i sygnalizowała kotu, gdzie jest, ale on jej nie widział, bo Marianka jest przezroczysta.
Leon rzecze: Marianka sygnałowała, ale ciocia przeszkodziła i nie będziemy mieć małych kotków.

Isa cierpi, bo jej sąsiadka koleżanka, powiedziała, że jej nie lubi, że Leona lubi dużo bardziej.
Opowiada mi jak się to wszystko stało, jak nieszczęśliwa z tego powodu była i słyszę: Rozumiem, że nie musi mnie lubć, ale po co od razu komuś to mówić.
Inna sprawa, że i tak nie przychodzi ta koleżanka, bo uszczypała Leona. A kiedy Leon poskarżył się babci na swoje nieszczęście i ta powiedziała mu, że powinien był jej oddać, okazało się, że on już jej oddał. I koleżanka przestała przychodzić.

Leon, choć krętaczem jest i lubi opowiadać dziwaczne historie, od czasu do czasu rzuca też hasłami. I tak więc, na przykład.
Dziadka boli noga. Poza tym siedzi na górze i ogląda swoje PIERDOŁY.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...