Monday 25 June 2018

Mundial, Mundial

Od dłuższego już czasu Leon ma nową miłość.
W każdą swoją nową miłość Leon angażuje się bez pamięci. Na każdej sprawie koncentruje się na maksa i we wszystko angażuje się w stu procentach. Wszystkie nowe miłości to prawie obsesja mojego syna. Tak jest też z piłką nożną. Codziennie wychodziliśmy na boisko. Zbiera pieniądze z kieszonkowego na korki. Uczy się trików z meczy i ma nową ulubioną bajkę. O piłkarzach.
Pierwszy mecz Polski oglądał Leon z dziadkiem. Ja z ludźmi z pracy, najpierw, troszkę. Potem poszłam na Rynek, bo stolik zarezerwowano w palarni, dosłownie, papierosów. Prawie się popłakałam, ze złości, że jeszcze ktoś znajduje sale dla palących, z rozpaczy, że nie mogę zostać bo mi niedobrze i od odruchów wymiotnych.
Zostawiłam więc towarzystwo. A jak się już skończył mecz, wszyscy razem poszliśmy rozpaczać po przegranej na piwie i jedzeniu. Na zdjęciu szakszuka, moje nowe ulubione danie.
Bardzo to był przyjemny wieczór.
A prasowanie nadal nie zrobione... A przecież jadę do mamy na weekend  i teraz aż do końca wakacji co piątek będę wyjeżdżać. A popołudnia mam jakoś tak wypełnione, że na prasowanie czasu nie ma. A może chęci?

Jeszcze tylko na chwilę dzieci przyjechały do domu, odebrać świadectwa w atmosferze mniej uroczystej, bo nawet nie w naszej szkole i już. E, co się będę zastanawiać. Wakacje pełną gębą.
Tak czy inaczej drugi mecz oglądałam już u rodziców, z Leonem. Tak się wkurzyłam, że po pierwszej połowie wyszłam z pokoju. I tylko od czasu do czasu wracałam przed telewizor.
No, to jakby już więcej nie muszę oglądać. Za to Leon nadal siedzi po nocy z dziadkiem, spać chodzi po 22.00 Każdy mecz jest ważny, każdy trzeba komentować. Zasypia u dziadka na łóżku, potem trzeba go nosić. Urósł. Nie wiem nawet kiedy.
No i o korkach marzy jeszcze bardziej...

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...