W każdą swoją nową miłość Leon angażuje się bez pamięci. Na każdej sprawie koncentruje się na maksa i we wszystko angażuje się w stu procentach. Wszystkie nowe miłości to prawie obsesja mojego syna. Tak jest też z piłką nożną. Codziennie wychodziliśmy na boisko. Zbiera pieniądze z kieszonkowego na korki. Uczy się trików z meczy i ma nową ulubioną bajkę. O piłkarzach.
Pierwszy mecz Polski oglądał Leon z dziadkiem. Ja z ludźmi z pracy, najpierw, troszkę. Potem poszłam na Rynek, bo stolik zarezerwowano w palarni, dosłownie, papierosów. Prawie się popłakałam, ze złości, że jeszcze ktoś znajduje sale dla palących, z rozpaczy, że nie mogę zostać bo mi niedobrze i od odruchów wymiotnych.
Zostawiłam więc towarzystwo. A jak się już skończył mecz, wszyscy razem poszliśmy rozpaczać po przegranej na piwie i jedzeniu. Na zdjęciu szakszuka, moje nowe ulubione danie.
Bardzo to był przyjemny wieczór.
A prasowanie nadal nie zrobione... A przecież jadę do mamy na weekend i teraz aż do końca wakacji co piątek będę wyjeżdżać. A popołudnia mam jakoś tak wypełnione, że na prasowanie czasu nie ma. A może chęci?
Tak czy inaczej drugi mecz oglądałam już u rodziców, z Leonem. Tak się wkurzyłam, że po pierwszej połowie wyszłam z pokoju. I tylko od czasu do czasu wracałam przed telewizor.
No, to jakby już więcej nie muszę oglądać. Za to Leon nadal siedzi po nocy z dziadkiem, spać chodzi po 22.00 Każdy mecz jest ważny, każdy trzeba komentować. Zasypia u dziadka na łóżku, potem trzeba go nosić. Urósł. Nie wiem nawet kiedy.
No i o korkach marzy jeszcze bardziej...