Sunday 3 July 2022

Rowerem przez mgłę


Dobra, to pierwszy tydzień wakacji mamy za nami. Pomieszany i poplątany tak, że wakacjami go nie czuć w ogóle. Nie pachnie, nie zwolnił, nie odpuścił zadaniowo. Terapia w środku tygodnia, przyjazd do dziadków, weekend z Mileną i rodziną. A, no to nie, to jednak już wakacje.

Bo ten weekend był pod namiotami, na rowerach i z ogniskiem. Wprawdzie my tylko z ogniskiem i trochę z namiotami, bo niektórych oddelegowano do pomocy, ale co tam. 

Rowerem przez mgłę tylko przed północą do domu i tylko w wykonaniu Leona. 

Następnym razem, a mamy nadzieję, że taki będzie, ściągniemy ze strychu wielki namiot ciotki i się rozstawimy i zaraz obok ich namiotu. 

Śpiewy przy ognisku bez gitary, dzieci bardzo przedłużone zakupy czipsowo - napojowe w Dino, kąpiel w zimnej rzece i gadanie. Tak, to zdecydowanie można nazwać weekendem wakacyjnym. 

Zobaczymy, co przyniosą kolejne. Póki co w planach mój wyjazd w ramach niesienia pomocy na obozie językowym, mój wyjazd na kurs z excela, bo mi każą, Isy wyjazd na żeglarski obóz harcerski oraz Leona siedzienie w Wiślicy, gdzie i tak jest mu najlepiej na świecie. 

I tak przez to, że tyle trzeba robić nie mogę przejść w tryb wakacyjny. 

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...