Monday 20 December 2021

Jak odzyskać piniądze i przedświąteczne klimaty

Wystarczy zgubić okulary.

A wszystko przez głupią pandemię.

I zimę.

I maseczkę. 

Przez kombinację trzech. Zimę, która jest fantastyczna. Maseczkę, która zimą jest tragiczna do zakładania. I głupią pandemię, przez którą muszę w sklepie zakładać maseczkę, okulary parują, a czapka się zsuwa, a za uszy nic nie chce się zaczepić.

A potem je znaleźć, robiąc w głowie analizę, krok po kroku. W którym sklepie zdjęłam okulary, żeby założyć maseczkę. Miałam w ręce razem z kremem, więc to było później. Włożyłam na pewno do plecaka. Kiedy wyjęłam? W domu? Przed? Jeśli przed, to co? Do kieszeni włożyłam? Wypadły?

A one se spadły ze stolika. A ja, ponieważ już pogodziłam się z tym, że będę kupować nowe, poczułam się jakby mi kto 800 PLN włożył do kieszeni. 

Wystarczy zmienić perspektywę!

No, a u nas tak. Leon wygląda na to, marzy o tym, żeby rysować, jak Isa. Plan nawet już ma, usłyszałam przypadkiem. Ty będziesz chodzić na rysunek a ja i tak będę lepiej rysowac niz ty. I nie wiem, czy to zapotrzebowanie na tworzenie, czy rywalizacja. 

Poza tym, sprzątałam w kuchni i pomyślałam o tym, że trzeba kupić spray. Taki, którego używali w Norwegii. Przypomniał mi się zapach i wszystko dobre, co się tam wydarzyło. Póżniej tego dnia w radio 357, w jednej z popołudniowych audycji puszczali piosenki z Norwegii, także z Tromso, w którym byłam dzięki, nie wiem, szczodrości, przychylności, dobremu sercu moich host parents, czyli pary, której dziećmi się zajmowałam, kiedy byłam au pair. Piękne wspomnienia. Następnego dnia dostałam od nich świąteczne życzenia.

Przy okazji pomyślałam, że ten zwyczaj, który mają, kiedy na święta wysyłają rodzinne zdjęcia świąteczne jest bardzo fajny. Postanowiłam zastosować w tym roku, zwłaszcza, że kurczę, o kurczę, nie zrobiłam tak, jak sobie obiecywałam i ani jednej kartki świątecznej nie mam w ręku do wysłania. 

Kuchnia pachnie Norwegią, zimny wiatr śniegiem i dzieciństwem, a kardamon Zanzibarem.

Wystarczy otworzyć odpowiednią przegródkę i od razu jest dobrze, albo lepiej, albo dobrze. Albo radość z tamtych chwil wraca na chwil kilka. Jak ja to lubię!!! Ten kardamon, który za każdym razem pachnie Zanzibarem i za każdym razem przypominają mi się zielone banany na obiad. 

Tyle, że u nas zima, śniegu, trochę, i mróz. Leon jednakże wychodzi na dwór, gdyż łapie Pokemony. Na jednym z tych spacerów oglądam talerze i nie umiem wybrać tego, który lubię najbardziej. Więc wszystkie są tu, gdyż każdy z tych talerzy podoba mi się na swój sposób i nie sposób wybrać tego, który jest najfajniejszy.








Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...