Saturday 9 February 2019

Zrozumienie i przyjaźń

Rety, jak mi dobrze! Nie wzięłam komputera do ręki od środy. Jestem spokojna i wypoczęta, jest mi dobrze, bardzo dobrze.
Chyba zaczynałam już powoli szaleć od tej pracy.

Jeszcze nie wychodzimy z domu, bo trochę mi się nie chce, ale Isie mówię, że to "po chorobie". No przecież, u nas w Polsce się nie wychodzi od razu, a jak się da, to się dziecko zostawia w domu, żeby się nie zaraziło. No, to ja kolejny weekend, po całym tygodniu siedzenia i gorączkowania zostałam w domu.
Isa już męczy, czy możemy wyjść. Albo choć zróbmy sobie wieczór filmowy.
I tak, mieliśmy popcorn, a na ekranie był Książe Czaruś.
Isabela podczas oglądania: tak pewnie się skończy, że on się dowie, że Leon to Laura i się w sobie zakochają. Każdy film się kończy tak samo. Ja nie lubię, jak się tak samo kończy.

Oczywiście film skończył się tak samo, ale nam to nie przeszkadzało, bo spędziliśmy wspólnie czas, a to było najważniejsze.
Film był, tak na marginesie, super. Nie chciałam na niego iść do kina, bo były inne, fajniejsze, nie jakiś głupkowaty czaruś, który omamia księżniczki, i o matko, czy nie można było wymyślić czegoś lepszego dla dziewczynek, tylko kolejna szmira, jak to się kochają?
A tu nie, proszę państwa. Bo to nie szmira i nawet właściwie nie film o miłości. To przygoda i przyjaźń, a to dla mnie najważniejsze. Zrozumienie i bycie razem. No, ale o tym, to ja się znów powtarzam.
Mam nadzieję, że dla nich to też będzie ważne. Czasami sobie myślę, jakie to trudne, jak to zrobić, żeby umieli czuć się szczęśliwi. Czy ja to w ogóle dobrze ujęłam?

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...