Friday 15 February 2019

Znów, a może na nowo

Leon schował galarety do lodówki (pięć!!! właśnie się zadarł, bo piszę i na głos mówię, co piszę) i mówi, że wszystko w tym domu musi robić.
To jak zmywnę jeden garnek, to też będę mogła powiedzieć, że wszystko robię w tym domu, oświadczyła Isa.

Mam (znów) czas na słuchanie i obserwowanie dzieci.

Więc tak, Leon nie cierpi szkoły. Nie cierpi piłki. A także nie cierpi mnie. Chyba w tej kolejności. Może zależy od nastroju.
W poniedziałki nie cierpi piłki, ale kiedy odbieram go z treningu udaje, że mu się nie podobało. Rozmawiam z trenerem, mówi, że widać, że dziecko kocha bieganie za piłką. Może nie jest gwiazdą, ale nikt go nie zmusza.
Ale, w środę nie płakał w drodze do szkoły. We czwartek nie płakał w drodze do szkoły.
Zaczynam się zastanawiać i dzielić z innymi spostrzeżeniem, że może dlatego, że mnie więcej jest. Tak wiem, powtarzam i powtarzam, jak to dobrze, że przestałam pracować z domu, że dumna z siebie jestem i że tak ekstra. No, ale to prawda, bo nagle zrobiło się spokojniej i mniej jest płaczu i nerwów.

Obejrzeliśmy sobie dziś film, bo jutro będziemy oglądać program telewizyjny.
To znaczy było tak.
Rodzice malują szkole w czynie społecznym. Nasza klasa ma zbiórki w piątki popołudniu. Też planowałam się dziś zgłosić, jak również iść na tańce, ale nic z tego nie wyszło.
Plan był taki, odebrać Leona, zabrać na piłkę, zrobić zakupy, zrobić szybko obiad, iść pomóc malować obrazki na ścianach, odebrać Leona i Isę z zuchów, odpocząć.
No. Tyle, że Leon wył, że mnie nie cierpi i nie chce na piłkę, w związku z czym planu nie wykonałam po pierwsze, a po drugie byłam tak psychicznie wykończona, że siadłam na kanapie i zakręciło mi się w głowie. Zaraz też musiałam wracać po niego. Kolacji nie było, zamówiłam pizzę.
Pizza przyszła, Isa mówi, no to teraz film.
Ekstra, teraz mi mówisz, o ósmej wieczorem?!? Bo ja chciałam do pizzy ten film.
Włączyliśmy "Małą Stopę", kolejny, którego nie chciałam oglądać w kinie. A on uczy otwartości na inność, odwagi, wiary, zaufania. Pytam, czego jeszcze. Leon "że trzeba sobie pomagać".
No i taki miałam wieczór. W sumie te piątkowe seanse to całkiem dobry ślad zostawiają.

A jutro do kina. I jeszcze pogoda wiosenna. Całkiem fajny weekend będzie.
Tylko muszę się w końcu wyspać. Hahahaha!


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...