Saturday 14 November 2015

Wspomnienia

Czytam kryminał. Rzecz dzieje się w Oslo, na starówce, przynajmniej początek. Sięgam więc po stary dobry internet, żeby sobie przypomnieć jak starówka wygląda. A to otwiera kanał norweskich wspomnień.
Szukam więc ulicy, przy której mieszkałam, bordowego domu, z niebieskimi drzwiami do garażu. Okazuje się, że okolicy już tak dobrze nie pamietam.
Dalej Facebook i moja host mother. Ma na zdjęciach córkę, która teraz ma 16 lat. Wtedy miała 4, gdy wyjeżdżałam, prawie 6. Była małą uparta dziewczynką, wiedziała czego chciała, tworzyła fantastyczne rysunki i kochałam ją jak własną córkę. Niektórzy mówili, że jest rozpieszczona. Hm, dla mnie to ona miała charakterek. Jednocześnie potrafiła być najlepszym dzieckiem pod słońcem. Uwielbiałam ją.
Kilka razy planowałam wyjazd do Norwegii, żeby się z nimi zobaczyć. Na początku dzwoniłam, oni też kiedyś przyjechali sami do Londynu na wycieczkę. Potem życie potoczyło sie szybko, urodziła się Isa, przestałam o nich myśleć.
A teraz sobie myślę, że straciłam cały ten czas, który mogłam z tą dziewczynką mieć. Jest teraz nastolatką, wyjeżdżającą na wymianę do Stanów. I już jest zupełnie obcym człowiekiem, którego musiałabym poznawać na nowo. I który pewnie już by nie chciał mnie poznawać. Ech, znów żałuje się rzeczy, których się nie zrobiło. A wystarczyło zadzwonić i raz na dwa lata polecieć do Oslo.
Zwłaszcza, że to jeden z lepszych okresów mojego życia.

A tu śnieg zaczął padać. Czyżby zima w Anglii?




Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...