No, ale wracając do teraźniejszości, pierwszego dnia, Pani przedstawiła Isę całej klasie, opowiedziała, gdzie mieszkała i co robiła, posadziła w pierwszej ławce. A potem przez kilka dni słyszałam historię, jak to Bartek z sąsiedniej ławki nie spuszczał z niej oczu i nawet nie chciał słuchać swojego kolegi, z którym siedzi w ławce.
Miejmy nadzieję, że pozna kogoś, z kim będzie jej miło w klasie i nie będzie się czuła samotna.
Leonowa Pani gadała i gadała, i już myślałam, że nigdy nie pójdziemy do domu.
Pierwsze dni mijają spokojnie, chodzą do szkoły, ja do pracy, babcia zajmuje się domem.
Leon uczy się nowych rzeczy i wierszyków, kręci mi palcem po plecach:
duże kółko
małe kółko
sto tysięcy kółek około nas
nie ma żadnych kątów
ja ci takie kółko dam
Zmasowało cię, mamo?
Isa też się uczy, rozwiązuje zadania z matematyki, zapisuje w zeszycie Zad. 3. Smieją się z Leonem, że zad to taki zadke, na co Leon, że zad jest potrzebny, bo się tamtędy robi kupę.
Takie rozkoszne dyskusje się u nas odbywają popołudniami.
Taki bym chciała, ale czy się na niego zdecyduję... Hm.
Z takiej strony https://www.mebel-partner.pl/naroznik-z-funkcja-spania-na-bukowych-nogach-aura-niebieski-detail.
A może ciemnoszary welurek. Ileż decyzji...
Pojechałam też do sklepu, zobaczyć jak wyglądają sofy i sposoby ich rozkładania. Sławna bym była, gdybym tylko zaczęła opisywać wszystko, co robię w związku z poszukiwaniem narożnika do spania. Przeczytałam więcej niż połowę artykułów dotyczących narożników. Wiem już, że można rozkładać ją na delfina, na dl, na sedaka, czyli belgijkę, na klik-klak, jak zwyczajna wersalka. Że są sprężyny takie, śmakie, w kieszeniach, bez kieszeni. Takie materiały, śmakie materiały.
A w sklepie zawołały do mnie sofy, nie narożniki. I co ja mam teraz robić, skoro nastawiłam się na narożnik?
Pojechałam jeszcze raz z Nadzią. Nawet ona twierdzi, że skoro sofka do mnie zawołała, to muszę ją mieć. To wszystko powinnam mieć, taki kolaż uczyniła. Będę się zastanawiać.
Przy okazji zwiedzania supermarketów, zajrzeliśmy poszukać tostera i takich tam. Leon poszedł pooglądać klocki Lego. Będę tutaj Leonku, ale nie chodź nigdzie, zaraz do ciebie podejdę.
Wracam do zabawek, szukam Leona i słyszę "Mama Leonka proszona jest o podejście do punktu obsługi klienta, aby odebrać synka" Yhm.
Tylko weekend przyjdzie, babcia ucieka. Torba stoi pod drzwiami, czeka tylko, żebym weszła, torba ucieka, a z nią babcia. No, niech tej torbie będzie, tęskni za dziadkiem i swoimi kątami, co mam ja trzymać na siłę w mieście.
Babci nie ma, chodzimy na spacery po deptaku. ale też na niedzielną mszę. Kleknij Leonku. Nie, założyłem eleganckie spodnie i nie chcę, żeby się pobrudziły.
Byliśmy też na Pożegnaniu Dworca PKS kieleckiego. Można było zjeść smaczki, dostać kielecką torbę zakupową, zakupić koszulki, pograć na starych grach i obejrzeć zakamarki dworca. Na to akurat się nie pisaliśmy. Można też było iść na imprezę i pewnie byśmy poszli, gdyby nie to, że ja byłam na tańcach z koleżankami z pracy.
Można też było kupić pamiątkowe magnesy zrobione z talerzy, tak jak podziemia dworca. Co też uczyniliśmy.
I tak nam intensywnie mijają pierwsze tygodnie szkoły. Dobrze nam razem.