W Kieleckim Centrum Kultury jest taka całkiem nowa inicjatywa. Podsłuchy. Kupujesz bilet, nie wiesz na co, dowiadujesz się na miejscu. 13 września był ostatni koncert, a mój pierwszy. Kolejny będzie w październiku. Planuję wybrać się na kolejny.
Na tym był Dawid Tyszkowski. Jako totalna ignorantka w dziedzinie muzyki współczesnej (i nie tylko) oraz osoba nieprzywiązująca uwagi do nazwisk aktorów, autorów i całej reszty, zupełnie nie wiedziałam kim ten młody mężczyzna był. A powiedzieli, że był już tu i ówdzie, a i sporo osób wiedziało kim był, kiedy wprost zapytał. Niemniej, był to niezwykle przyjemny wieczór i nie żałuje pieniędzy w ciemno.
Dla równowagi, żeby zbyt światowo nie było, w sobotę zbieranie ziemniaków z Kasią i popołudnie porządków ogródkowych z Bogumiłem. Ledwo żyję, gdyż moje mięśnie zaczęły przestawać istnieć z dniem rozpoczęcia przeze mnie pracy zdalnej z komputera przy prywatnym biurku. Spacery, które planowałam nie chciały się zrealizować. Co więcej, nawet weekendy zrobiły się stacjonarne, że w Wiślicy, to całkiem oczywiste, tam do mamy na sofę jeżdżę, ale żeby w Kielcach? Kiedy jeszcze w zeszłym roku wszystkie soboty i niedziele musiały mieć wyjście z domu?!?!?! Dzieci mnie nie potrzebują. Z rówieśnikami włóczą się po mieście. Leon chyba nie wie jeszcze, że się rok szkolny rozpoczął. A ja? Noooo, ja się cieszę, że se mogę poleżeć. A pitem płaczę, bo z kanapy bez pomocy rąk, siłą ud i brzucha nie dam rady się podnieść. Aaaaa, i jeszcze boli mnie kolano, biodro i pobolewa łokieć. Żeby sytuacja była klarowna.