Monday 10 August 2020

Takie przygody niedoceniane


Proszę Państwa, Państwo na pewno nie myślało, że tegoroczne wakacje obędą się bez zdjęć lokalowych.
Otóż i proszę. Miało miejsce wyjście do restauracji z koleżankami z pracy oraz dwa wyjścia do kina, czego nie uwieczniłam, ale jak kino wygląda każdy wie.
Filmy dwa, francuski o emancypacji, Szkoła dobrych żon, nazwany przeze mnie filuternie szkoleniem dla żon. Takie szkolenia, to jest to! Nie o tym, że ukochanemu należy nadskakiwać i o niego dbać, ale bardziej o tym, że o nas też trzeba dbać. Zwłaszcza o te niezadbane i niezaopiekowane potrzeby. Najbardziej urzekło mnie to, jakie to dobre uczucie czuć się ważną. Takich relacji życzę sobie i innym.
Film drugi o włoskich wakacjach z Liamem Neesonem. Hm, no nie. Krytykiem nie jest, ale zauważałam rzeczy, przejścia między kadrami, brak spójności i niezgrabność. Jeśli ja to zauważyłam, cóż, musiało tak być, bo ja takich rzeczy nie zauważam.
Tak, czy inaczej nadrobiłam braki w socjalizowaniu się z dorosłymi ludźmi.

Potem, jak zawsze nastał weekend. Na wiejskie wakacje przyjechała koleżanka Isy z klasy, ale pomimo tego, że dwoiłam się i troiłam, aby pobyt miała miły, w poniedziałek popołudniu wróciła do domu. Cóż, jej decyzja, ale rezygnować z takich wrażeń?
Zbierania muszli, małżów, leżenia w wodzie i łażenia po łąkach w poszukiwaniu przygód, skarbów z sarną sztuk dwie, które przecinają człowiekowi drogę? Zakupów na corocznym odpuście i pożerania waty cukrowej? No nie, tego nie potrafię zrozumieć.



Uprasza się również o wybaczenie, że nudno, bo zawsze to samo. Niby tak, ale z innymi ludźmi, a to już jakby wprowadza zmianę i nic już nie jest takie samo, a wszystko potrafi być takie inne.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...