Friday 6 May 2011

Brzuch

Brzuch rosnie. Jt juz taki, ze nie moge przejsc obok Hossa, zeby mnie w ten brzuch nie pocalowal. Iss tego nie lubi, bo to jej brzuch i jej dzidzius. Doszlo dzis nawet do spiecia miedzy corka i ojcem, bo zadne nie chcialo ustapic. I tak sie klocili dopoki moja madra corka nie stwierdzila, ze dzidzius jt jej i taty.

Obie sie dzis umordowalysmy. Poszlysmy rano do tesciowej, a z nia na zakupy do charity szopow. Trzeba sobie kupic ubrania na ten rosnacy brzuch, a nie ma sensu inwestowac. Tak na marginesie, dziwie sie jakos, ze do tej pory nie znajdowalam tyle rzeczy, kiedy ich potrzebowalam na stan nie blogoslawiony. A wlasciwie, ze nie pomyslalam, ze to dobre sklepy. Sie obkupilam. Iss dostala dwie lalki (jakby miala malo) i torebunie. Torebunia dobrze, bo za panda, Primark zadal czterech pandow. Potem pare kwiatkow do ogrodu znow, potem lunch, potem siedzenie na sloncu, kt mnie chyba wykonczylo, potem obiad no i wsadzilam te kwatki w ziemie. A teraz jtem wykonczona. Iss zasnela po drodze do domu, jak nie pamietam kiedy.

Czyz ona nie bedzie najlepsza starsza siostra na swiecie? Lepsza nawet niz ja:)

Ps Dzis rano wstala, zawolala mnie i nie chciala do nas przyjsc. Kazala mi sie polozyc obok niej na jej siedzisku.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...