Z okazji takiej, że tenże ojciec, będąc również synem zabrać musiał swą matkę do lekarza, poszliśmy do parku w okolicach domu Szefowej, który zresztą bardzo lubimy.
Tam, po wielkiej porcji wielkich lodów, ojciec nas zostawił, bo musiał iść, a nam się jeszcze nie chciało. I tak zostaliśmy do późnej pory angielskiej pory obiadowej, czyli aż nam zaczęło w brzuchach burczeć. Iss zabawiała się jazdą na rowerze, Lelon gonieniem Iss, a oboje robieniem zdjęć kwiatkom.
W pięknym zameczku, w bajkowych ogrodach tegoż parku był ślub i panna młoda. W pięknej sukni. Odgrodzono nas od tego piękna sznurkiem na słupkach, czego Iss przeżyć nie mogła, bo chciała zrobić pannie młodej zdjęcie.
Udało nam się ukryć w krzaczkach.
Mamo, ja MUSZĘ zrobić zdjęcie.
Idź, mówię, poproś pannę młodą, może zrobisz sobie z nią zdjęcie.
Ja nie chcę z nią. Ja chcę JEJ zrobić zdjęcie!!!