Tuesday 20 January 2015

Sztuka

Jeśli tak wygląda bunt pięcio- czy sześciolatki to ja podziękuję za zmagania z nastolatką.
Nie mam już cierpliwości, siły i pomysłów na stawianie czoła fochom Iss.
Uparte toto takie, że jak się zaweźmie, moge sobie płuca wypluć, język wystrzępić, zeżreć tynk ze wszystkich ścian i zajechać zęby, wyjść z siebie i wrócić milion razy, a ona nadal się z miejsca nie ruszy. BO postanowiła i tak. BO ma focha i koniec. Prośby, groźby, nakazy,zakazy i straszenie zasypianiem samej w pokoju (nadal panicznie boi się ciemności). Nic nie działa.
Staram się patrzeć na to logicznie. Rośnie, dojrzewa, jakiekolwiek to dojrzewanie jeszcze jest. Lub jeszcze nie jest. Nie radzi sobie z emocjami. Powinnam jej pomóc, a nie wydzierać się i oczekiwać posłuszeństwa.
W końcu Baran zodiakalny, krześnica zodiakalnego Barana cioci Kasi, Isabela z imienia ( a te prosze ja ciebie łatwe w obsłudze nie są) i jeszcze córka dwójki, która z nerwów utkana.
Nie dziwię się, potencjał genetyczny dziewczyna ma.
Tylko czemu akurat na mnie padło?
Kładzie się spać. Nie ta poszewka, tylko ta, która akurat Leonowi dziś w udziale przypadła. Nie pójdzie spać i koniec. Siedzi na łóżku, w poduszki wali, w kołdrę wali, w łóżko wali. Dobrze, że ściany nie rozwaliła.
Ale mamo, ja nie wiem dlaczego ja jtem taka zła
Na Leona się drze, czasem bez powodu.
W piersi się biję, tego się ode mnie nauczyła.
Wiem, bo mi donoszą, że Iss się na mnie skarży.
Wybieramy się w Krakowie do teatru, Leon wpycha mi się na kolana,  wylewa na mnie i na siebie herbatę. Nie mam się w co przebrać, bo przecież ubrania jeszcze w paczce z wyspy jadą. Wydzieram się na Leona, zabieram za suszenie suszarką w tempie ekspresowym, bo autobus za 20min.
Iss zostaje z Munia i mówi:
Wiesz jaka moja mama jest? Właśnie taka.
W Wiślicy nie chce się położyć z drugiej strony łóżka, choć tłumaczę jej, że to nie dlatego, że "bo tak chcę", tylko dlatego, że wpycha się na mnie w nocy, nie mam miejsca i wstaję połamana. Musi nastąpić rotacja. Wkurzam sie więc znów, wychodzę, zostawiam ją z Kanią. Dlaczego ja mam taką wredną matkę. Moja matka jest wredna.

Poszłam po rozum do głowy, przestałam sie drzeć, szukam w sobie tych pokładów cierpliwości, które niegdyś we mnie zalegały. Powoli je odnajduję. Po to tylko, żeby je zużyć na zmagania z dorastającą pannicą.

Leon po swojemu się broni przed werbalnymi atakami Iss.  Nie krzycz na mnie. Bo ja się zdenwowowam.
I ach jakiż on, ten Leon jest fantastyczny. Uwielbiam się do niego przytulać, taki całuśnik.
Z zabawek wyciąga inszuszje (jak się bawić zabawką) bo są one najważniejsze z całego procesu poznawania nowej zabawki. Sklada te karteluszki i nie rozstaje się ani na chwilę. Do przedszkola zabierze pokazać pani, bo inne dzieci się nie odważą (naprawdę, no, naprawdę tak powiedział) mu tej instrukcji zabrać.

Nie, nie wybieram Leona i nie kocham go bardziej. Jest mi z nim po prostu łatwiej i nie działa mi na nerwy tak jak Iss. Nie muszę wrzasków w sobie chować i nie puszczają mi nerwy. A jeśli ostrzej coś powiem, popatrzy na mnie, zadrży mu dolna warga, złapie mnie za nogę i szepte wyznaje: "Ale ja cię kocham, wiesz?"
A Isa? Isa zażuci fochem i wyjdzie do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Musi minąc jakieś pół godziny, żeby się zebrała i przycupnęła obok na brzegu kanapy. Dotknąć i przytulić się jeszcze nie pozwoli.

Lubię latać do Polski, bo mnie tak odświeża. Śmierdzi tam z kominów, czasami by człowiek chciał mroźnego powietrza wciągnąć, a tu nic z tego. Ale i tak odświeża. Umysł mi trochę.
Leon się po świętach jeszcze większa przylepa zrobił, więc proces aklimatyzacji w przedszkolu trwał tydzień, a nie jak myślałam dwa dni. Ale, już wczoraj nie było problemu.
Jeszcze nie odczułam tego podobno ogromu czasu wolnego, który będę miała.
Wszystko przede mną. Taki relaksik mnie czeka, że hej. Zakupy, sprzątanie, gotowanie, nie mogę się doczekać. Tego czasu tylko dla mnie.

Mimochodem niejako, z doskoku, w chwili wolnej Isabela tworzy. Z użyciem perspektywy. Tak, to nie ja to namalowałam. Ja nie umiem.
Dziewczynka w namiocie. Szare niebo, bo pada śnieg. Można zjeżdżać na nartach:


 Wieża w Paryżu:

 Choinka po świąteczna:

 Choinka w wykonaniu Leona:

Oraz rakieta, w oddali, rakieta, która jeszcze nie wystartowała:





 

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...