Saturday 24 January 2015

głupawka

Myślałam, że to takie sranie w banie, pierdzielenie. To całe gadanie o wyciszeniu dziecka przed snem, bo inaczej nie będzie umiało zasnąć.
Inna sprawa, że nigdy jeszcze nie zdażyło mi się bardzo rozbujać tych dzieci przed snem.
Aż do dziś. Tata przyszedł z pracy, już byliśmy gotowi do łóżka, jeszcze tylko "szuruburu zęby".
Ale się dzieciom zachciało tatusia. Nie oponowałam, bo rzadko go miewają. Zazwyczaj już zasypiają, kiedy wraca do domu. Pozwoliłam im sie bawić. Rozszaleli się grając w piłkę, rozgrzali, rozczerwienili, upocili i odmówili współpracy gdy przyszło kłaść się spać.
Zaciągnęłam ich, dosłownie, dopiero o 22. Zapytałam, czy muszą siusiu. Nie muszą. Zgasiłam światło. Leon się wierci, idziemy siusiu zarządzam. Rzeczywiście, chciało mu się. Dołącza do nas Isabela.
Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej, że musisz? Bałam się. Że będę na ciebie krzyczeć? Tak.
 Jestem jedną wstrętną i okropną małpą.


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...