Sunday 26 July 2015

Wakacje. Tydzień nr 1

Leon, zanieś swoja bluzkę do pokoju i schowaj ją z powrotem do szafy.
Nie, ja się boję.
To ja zaniosę!
Dzięks Iss.
Znaczy się rankuję?

Czy ja tłumaczyłam już niegdyś lingwistyczne rozumowania Isabeli?
Bo jeśli nie, służę wyjaśnieniem, iż dziękuję mówi się:
o poranku-rankuję
wieczorem-wieczorkuję
w nocy-nockuję

Chciałam kiedyś wziąć udział w tym tworzeniu i mówię do niej dobranockuję dziecko.
Dobranockuję, to się mówi, jak się mówi dobranoc, a nie, dziękuję, w nocy.
Wygląda na to, że najprawdopodobniej niedługo nie będę już autorytetem językowym. Rozumiem, że po angielsku. Posiadanie w domu tzw native speaker'a pomaga w szybkim i w miarę bezbłędowym (hehe) chłonięciu języka angielskiego i koniec końców, będzie się mnie poprawiać w wymowie, mam nadzieję, mniej w gramatyce. Ale, żeby w polskim?!? Mamo, nie mówi się, bawić się wodą, tylko z wodą.

Poza tym, Ratunkuuuu!!!!
Moje dzieci bawią się ze sobą. rozmawiając po angielsku. Sprawia to ból moim uszom. Niestety.

Zadzwoniła do mnie koleżanka i pyta co robiłam przez pierwszy tydzień wakacji. W pierwszym momencie musiałam się zastanowić, bo wydało mi się, że niewiele. Czyżby nadmiar wrażeń spowodował u mnie zaćmienie mózgu? A może to brak stymulacji? Trudno nazwać moje codzienne zmagania wystarczająco pobudzające.
Ale po chwili... nie mogłam przestać mówić. Typowy dla mnie słowotok. (Ciekawe po kim Leon dziedziczy zdolność rozciągania wypowiedzi do granic możliwości. Możliwości typowego słuchacza zaznaczam).
I tak w pierwszy dzień wakacji przyszedł Maciek z rodziną i zabraliśmy go na Minionki.  Park miał być, ale pogoda nie dopisała, a mój przyjaciel Leń, który od czasu do czasu jeszcze daje znać o sobie nie narzekał. Cały dom ludzi.
Ale to jeszcze nic. We wtorek przyszła do nas Hanka. Pojawiła się też z rana Amelka. Zaraz niedługo i Maciek i jego cała reszta. Czy dodałam, że Hanka sama i Amelka sama? Za niańkę robiłam. Maciek przypadkowo, bo na plac zabaw się umawialiśmy, a wszystkie drogi prowadzą przez nasze podwórko.
Otóż tak, Hanka stała się pełnoprawnym członkiem szajki. Raz jeden nawet nie zapytała o matkę swą.
Zaangażowała się w kluski i szynkę, i tylko jej głowa z nad stołu wystaje.

Jeszcze dwa dni z tatą, wyprawa do Kingston i wyprawa na basen. Zaangażowanie tatusia opiekowanie się podopiecznymi, w kieszeniach.
Lubię te nasze wypady, które się niestety zdarzają zbyt rzadko. Lubię też łapać te momenty na zdjęciach.
Póki pogoda pozwala.
Bo po dwóch dniach z tatą przyszedł wekend i deszcz. I siedzenie w domu.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...