Sunday 26 May 2019

I Komunia z przyjęciem w domu. Czy tak się da?

Przez cały tydzień padało. W ogóle maj jakiś taki niewdzięczny, padający, rozsłoneczniający się tylko na soboty komunijne. Dobrze, że na naszą też.
Wzięłam sobie dzień wolny, bo stwierdziłam, że się nie wyrobię. Zwłaszcza, że jeszcze w panice i popłochu kupowałam pełne buty, bo jak mam wyskoczyć w sandałach i rajstopach.
Kupiłam sobie sukienkę w grochy. inną niż typowa komunijna, matki dziecka. Że taka ciemna, że nie pasuje, że źle będzie wyglądać. Na pewno inaczej.
Kiedy już ziarno niepewności i niewiary w słuszność podjętej decyzji wykiełkowało, sukienka przestała mi się podobać. Zresztą nic z tego co pokazywałam się nie podobało. A wyglądać trzeba. A tu jeszcze deszcze zapowiadają.
Zrobiłam rozeznania wśród jutubowych "znawców". Na wydarzenie eleganckie jakim jest komunia dziecka należy najlepiej wybrać styl Kate Middleton. Czyli rajstopy, bo nie gołe nogi, a jak rajstopy, to i nie sandały. A tu u mnie leżą i czekają sandały.
Sukienkę inną wybrałam, która też mi się nie spodobała. Nic mi się nie podobało i wszystko było źle.
Ale dzień wolny wzięłam, żeby zrobić i nie siedzieć po nocy.
Po nocy nie siedziałam, nawet stół miałam gotowy i udekorowany jeszcze w piątek, ale teraz, kiedy jestem po imprezie, na której serwują obiad, wiem co i jak zrobiłabym inaczej. Wszystkie moje poprzednie imprezy były złożone z zagryzek i przystawek. Wszystkim się zawsze bardzo podobało, a tym razem było inaczej.
Tak czy inaczej, mogę urządzać kolejną komunię. W domu. Choć brakowało mi spaceru i wyjścia na powietrze.
A pogoda dopisała.

Z rana wpadła mama z Kasią i tatą rzecz jasna. Wnieśli tony toreb i siatek.
Bo w menu był obiad i drobiazgi. Obiad robiłam ja, drobiazgi Kania, która ma do nich zamiłowanie.
Lista przyszła mailem, 17 maja.
W treści maila stało:

wydrukuj sobie
Ty robisz dania gorace
tzn zupe i kure i ziemniaki
salatke jarzynowa
ja reszte

A dalej załącznik z takim menu, to gdyby ktoś zechciał także urządzać przyjęcie komunijne w małym mieszkaniu. Myślę, że i smakowo, i estetycznie doskonale się komponuje w komunijne nastroje.
Pięknie wygląda na stole w różowo-koronkowym stylu i niczego bym nie zmieniła.

Wydrukowałam, zrobiłam listę zakupów  i ugotowałam to, co należało do mnie.
Kiedy Kasia wpadła tak z całym towarem, za nic nie mogłyśmy ogarnąć tego, jak mama robiła te swoje imprezy w lilipucim mieszkanku. Gdzie się to wszystko mieściło?
Tak, czy inaczej wszytko poszło na stół, a Kania, tak jak sobie życzyła, wołała tylko z pokoju, że 4 kawki poproszę, bo ona będzie teraz siedzieć i się gościć. Oczywiście zaraz po tym, jak zrobiła cytrynowe bezy i truskawkowe tarty, i jeszcze dodatkowo nadziewane, zapiekane pieczarki.
Na te 10 osób, które było na komunii Isy jedzenia było akurat, może nawet trochę za dużo, hm.
Na mszy szybko, ładnie, wzruszająco. Isa śpiewała, chyba się zestresowała, bo się z melodią pomyliła, ale zaraz się zreflektowała i weszła czysto i dźwięcznie, a co najważniejsze, widać, że śpiewanie sprawia jej ogromną radość.
Buty były za ciasne, nierozbite, a Leon zmęczony i marudny już po mszy. Co widać, na załączonym obrazku.
Ale cała uroczystość i nasza domówka przepiękne. I jeśli komuś się przydadzą Kasine i moje pomysły, będzie jeszcze lepiej!
Ps. No i z tego wszystkiego nie wspomniałam o torcie, z kulkami z żelatyny na balonikach, które się niefortunnie w transporcie poprzyklejały.
Takim.









Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...