Sunday 22 September 2019

Ziemniaczany weekend

Matko moja, czy możesz mi to. Zapytało mnie moje dziecko.
I ja zapytuje moje dziecko, czy to dlatego, że słyszy ode mnie. I dziecko mówi, że nie.
Więc się tak na głos zastanawiam o co, z czym, kiedy.
Aż tu mi dziecko rzecze:
No, bo ja słyszę w domu, matko moja, a zaraz potem matko moja ja wiem....ile nocy nie spałaś...

Tak, zaiste. Mówię tak do mojej rodzicielki, że "matko moja, czy mogłabyś, czy nie widziałaś" a zaraz potem "ja wiem ile nocy nie spałaś". Taka piosenka jest, jeszcze na spędach rodzinnych śpiewana.

Weekend był szybki a dzień jeden wyjęty. Z życiorysu całkiem.
Całkiem zapomniałam, że 20 lat miałam już bardzo dawno temu.
A było tak:

Taka jedna moja przyjaciółka, co se wyemigrowała do UK na chwilę, miała powrót na chwilę, do Polski. A, że to moja ulubiona partnerka do tańca, ta sama, co się pan jeden nas kiedyś zapytał na tańcach, coście brały dziewczyny.
Nasze umawianie się na spotkanie, to nie kawunia, to od razu grubo, tańce do 3 nad ranem.
Dwa miesiące przed terminem spotkania powiadam do mojej mamusi: Mamusiu, będziesz ty mi, ja cię proszę, potrzebna. Do opieki nad dziećmi, w jedną sobotę, wyjścia nie masz.
Dobrze dziecko, dobrze, odrzekła, a ja założyłam, żeśmy umowę podpisały.
Czas tańców się zbliża, rozmawiam z mamusią. A wiesz, tata by po ciebie przyjechał, pomogłabyś przy ziemniakach. A wiesz co, siostry Twoje przyjeżdżają na weekend. No, ja pierdzielę, to ja tu petycja, dwa zdjęcia, sto podpisów na dwa miesiące przed występami,a ona mi tu, że ona nie może!

Całe szczęście mam mózg, tak, tak, wbrew temu, co niektórzy mówią. Nawet go używam.
Ziemniaki tatusiowi chętnie, lubim. Potem obiadek z rodzinką, potem hop-siup, do miasta na tańce, dzieci zostaną z babunią.
Tak uczyniłam. Tyle, żem się przeliczyła.
Okazało się, że moje ciało już nie może tak dużo, jak kiedyś. Że mnie teraz całą niedzielę w łóżku przetrzymało, jakbym kaca giganta miała, a to tylko zmęczenie. I tak się zastanawiam, co powinno mi być bliższe. Trudno raz się żyje, czy, o nie! nigdy więcej!?

Na ziemniakach cudownie. Tak poważnie cudownie, bo razem. I Iza i Darek, i Leon i Tymek. Szybko nam poszło. Jeszcze zdążyłam posprzątać i trawniki skosić, i nawet się wykąpać. I gdyby nie ten wyjazd, to pewnie byśmy sobie jeszcze razem posiedzieli wieczorem, pogadali, pobyli razem.


Na ziemniakach Leon rzecze:Ziemniaki to jest mamo takie pakowanie. I zbieranie ziemniaków i zbieranie wiaderek. Takie siłowanie się. Będę mieć świetne mięśnie.


A na grzybach byli inni, też im było cudownie :)




Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...