Wednesday 23 September 2020

O siłach braku

 W głowie mam szum i pustkę jednocześnie. Dzieje się wszystko i nic, za mało i za dużo jednocześnie. Relacje z ludźmi, naprawianie, kilka słów prawdy, o której nie wiem, bo inni sie mnie boją. 

Myślałam, że ogarnę, połowa miesiąca, bez zmian. Czy to wirus, czy może to ja?Poddałam się już, pozwoliłam Isie nie chodzić do szkoły. Bez wiedzy i bez planu na siłę nie będę dziecka pchać, jeśli bardzo nieszczęśliwa. 

Zadzwoniłam do szkolnego psychologa, spotkanie trwało gdzieś z godzinę. Ile razy będę jeszcze opowiadać historię z alfikiem humanistycznym i panią, która zapomniała co to sprawiedliwość i wychowanie pokolenia zdolnego do współistnienia?
Pani się oburzyła, żachnęła i stwierdziła, że "jak tak można, czy Isy samopoczucie nie jest ważne".
Miłe, że ktoś czuje tak, jak ja.

Mamy umówione spotkanie, Isa nie idzie, bo nie może.
Rozmawiam z matką koleżanki z klasy. Słyszę oburzenie i niedowierzanie, że jak to, najlepsza uczennica w klasie, zawsze świetne oceny. Jak to możliwe, że coś jest nie tak?
A może by tak z boku na klasę popatrzeć, nie zero-jedynkowo. Świat nie jest tylko biało czarny.
Nie tłumaczę, bo nie mam siły. Nie nauczę emocji kogoś, kto czuje mniej niż ja, czy Isa.

Którędy do tej szkoły teraz dojść, jeśli zeszłoroczne rozmowy z rzecznikiem praw ucznia dały mi tyle co nic, a bardziej komentarz: ja mogę porozmawiać z wychowawczynią, ale co to da.

W środę drugie umówione spotkanie z psycholog szkolną. Poszłam z nią. 20 minut, krótka rozmowa, niewiele informacji.
Żadnej informacji zwrotnej, a w głowie znów bałagan. Nie wiem, chyba wolałabym pustkę. Samo nie chce się uporządkować.
Do dyrekcji jeszcze muszę iść. Zapytać co z frekencją. Ja pierdzielę, skąd na to brać siły.


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...