Tuesday 29 September 2020

Potyczki

Oddałam dziecko do szkoły, poszłam się spotkać z dyrekcją, wychodzę, ryczę. 
Rozmowa z panią, która jakby dawać przykład powinna, a kultury osobistej za grosz.
Opowiadam o powodach niechęci szkolnej, choć nie po to poszłam, a tylko frekwencję przedyskutować przecież. Opowiadam, pani derektor zadaje pytania, mnóstwo pytań, które jakby umniejszają wagę szkoly i klasy w zachowaniach Isy. W pewnym momenie odzywa się pani psycholog. "Tak, jak pani wspominałam, podejrzewam u Isy to i to." 
No nie, nie tak, jak mi pani wspominała oraz, po 20 minutach rozmowy? Ja pierdzielę, używając ulubionej formy przekleństwa.
W tym samym czasie pani derektor wstaje i wychodzi. Po prostu wychodzi, wcześniej przeglądając coś w swoim komputerze. Kiedy ja wstaję, zapraszam z powrotem do gabinetu i mówię, że okazuje brak szacunku mi i mojemu dziecku, paniusia odpowiada, że uznała, że będzie lepiej się nie odzywać, kiedy pójdzie po protokołu formularz, gdyż spisany być musi. Nie, no oczywiście i lepiej będzie, jeśli spędzi w sekretariacie kilka dobrych minut na pogaduszkach. 

Nie wierzę w diagnozę/opinię o Isie, nie ma takiej opcji. Ale idę do pracy potulnie, jak owieczka przecież, bo to doświadczony pedagog i psycholog, co doktorat na KUL-u pisze, mi powiedzieli.
Nie daje mi to jednak spokoju i piszę maila z prośbą o przesłanie diagnozy pisemnie. 
"Nie, ja pani diagnozy nie dałam. Jedno spotkanie to za mało (o nie, naprawdę?). Pani sobie sama wymyśliła, bo taki termin w psychologii nie istnieje". Yhm, jako psycholog amator przecież wiem. Może jaką nagrodę dostanę za odkrycie nowych zaburzeń. 
Z sympatii i zaufania, jakie miałam do pani nie pozostało nic. Ciekawe, jak mowa ciała może wiele zdradzić. Tutaj przede wszystkim to, że pani zmieniła team i teraz zamiast w Team-Isa, jest w Team-szkoła. Co zrobię z systemem?

Niesmak po zachowaniu derektorki nadal jest. Dlatego do niej też napisałam maila. Skargę na wychowawczynię. Może za mocno, ale może trzeba ruszyć gówno, żeby w końcu coś się zadziało?

Czekałam co się będzie działo. Dziś zadzwoniła do mnie wychowawczyni. Ciekawe czemu nagle dziś? Kiedy przez ostatni miesiąc jakoś nie widziała problemu. Bo przecież w jej klasie dzieci nie mają problemów.
Tak się tylko zastanawiam, kiedy ja się zacznę łamać i żałować.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...