Saturday 7 November 2020

Afryka Południowa. O namacalnym zdobywaniu wiedzy.


Jeeeej, idę na urlop. Jakie to cudowne uczucie, kiedy okazuje się, że trzeba iść na urlop, bo ma się niewykorzystany. Jeszcze tylko ostatnia sesja pytań i odpowiedzi na żywo, ulubiona część mojej pracy i jestem wolna na dwa tygodnie.

W wakacje sporo czytałam. Trafiłam wtedy na pozycję, która mnie urzekła. Przepisy na miłość i zbrodnię, Sally Andrews. Zechciałam wyjechać, być i doświadczyć RPA. W pracy mam chłopaka z Południowej Afryki, któremu opowiedziałam o przepisach i ta dam, dostałam Melktert. Prosto z książki. 
To jest takie niesamowite, że na zawołanie mam w Polsce afrykański, tradycyjny deser. Że nie muszę, choć chciałabym, wyjeżdżać, bo mam. Tak zwyczajnie.
Niby mleczna tarta tylko, ale jednak. Niby nic, co nie? A jednak ogrom, szczęścia, dobrych myśli i ciepła. 

Początek urlopu to też czas krismas movies na Natelfixie. 
Po pierwsze oni tam się wszyscy zakochują, pomyślałam, że byłoby tak fajnie się zakochać, akurat na święta. Oglądamy jeden za drugim, jak leci!
Podczas jednego padło hasło ze zdjęcia. O co chodzi pytam, o co chodzi? Isabela patrzy z politowaniem. Nic nie wiesz? Ech, mamoooooo, wrzucę na Instagrama posta o ozdabianiu jego Jordanów! 
No, i proszę, lekcja słówek i kultury krajów anglojęzycznych w jedno popołudnie.


 

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...