Sunday 28 February 2021

Poproszę urlop

Jak mi ktoś jeszcze kiedyś będzie zarzucać, że dzieci nie daję, bo na złość chcę zrobić i z nienawiści, to się w twarz roześmieję.

Swoją drogą, to niepojęte, jak niektórzy rzucają swoimi opiniami opierając się na super szczątkowej obserwacji. Właściwie to chyba bez obserwacji, tylko słuchaniu tego, co ktoś tam, gdzieś powiedział. Pomyślałam sobie tu o siostrze ojca moich dzieci i jej komentarzach, kierowanych bezpośrednio do mnie i na sali sądowej. Nie o tym miało być, ale związek ma to z moim pierwszym zdaniem. "Aggie zachowała się bardzo dobrze tym razem, pozwoliła mojemu bratu spotkać się z dziećmi".

Tak mi się to przypomniało w ramach przemyśleń, które mi tak pięknie zamknęły tydzień, ale też odpowiedziały na wewnętrzny niepokój. 

Jestem przemęczona, fizycznie i psychicznie. Chciałam napisać, że jadę już na ostatnich rezerwach, ale wierutnym kłamstwem byłoby to, gdyż paliwo się skończyło i ostatni tydzień przepłynęłam na nie wiem czym. Skąd energia, chęci i obowiązkowość, nie wiem. 

Uryczałam się w środę, że już nie mam siły. Bo pranie nie pachnie, bo Leon nie chce wszystkiego jeść i odechciewa mi się gotować, że Isa mnie nie lubi, zwyczajnie po nastolatkowemu, że się nie wysypiam, że się muszę ludziom znów tłumaczyć, że jestem inna, niż im się wydaje, a tym ludziom akurat muszę to tłumaczyć, bo relacja dłuższa się szykuje, że nie mam siły już patrzeć na to samo codziennie.

Uświadomiłam sobie, że zwyczajnie potrzebuję pobyć sama. Każdy weekend z kimś i z czymś. Nawet przymusowy urlop z dziećmi cały czas na karku, bo szkoła w Internecie nadal przecież. Chciałabym, żeby ktoś zabrał dzieci na długo spacer, a żebym ja sobie w domu została i robiła nic. Tak łatwo się nie wydarzy.

No. No więc właśnie. Kiedy słyszę, że dzieci ojcu dać nie chcę, to sobie myślę, ty niemądry człowieku. Pomijając kwestie i tak już wypaczonego rozwoju dziecka, które potrzebuje obojga rodziców, nawet jeśli nie mieszkają oni razem, to zwyczajnie i egoistycznie, chcę odpocząć. Od tych wszystkich "mamo chodź na chwilę". Na chwilę, to ja chciałabym odpocząć. Weekendu mi się chce, bez ludzi. Żeby zresetować i naładować, żeby normalnie funkcjonować, a także chętnie wykonywać zadania dodatkowe.

I tak mi się właśnie przypomniało, jak to kontaktów zabraniam. 

Weekend do spokojnych należał, do tych wolniejszych, bez planów. To znaczy nie, no plany oczywiście były, na obydwa dni, ale bez nerwówki. Odwiedziliśmy koleżankę w sobotnie popołudnie, gdzie mi dzieci w planszówki pograły, ale ekstra!, a ja posiedziałam przy kawie. A dziś miałam dzień z Isabelą. Mam wrażenie, że te dni z tylko Isabelą jakoś się namnożyły ostatnio, ale może też dzieki temu jest bliżej mnie. Dosłownie bliżej mnie. Pozwala się przytulić, przyjdzie też sama się przytulić, złapie pod ramię podczas spaceru i za rękę łapie. Nowość zupełna. Bez buntu słucha o swoich zaletach i nawet się na chwilę zatrzymuje, żeby się zastanowić, czy może rzeczywiście jest odrobina prawdy w litanii jej zalet.

Nawet w zwyczajnych relacjach codziennych naszych jest jakby trochę inna.

Coś tam się wygłupiamy z Leonem, słyszę, jak Isa śmiejącym się głosem krzyczy: "Jesteście wspaniali!"

"Jak to?" pytam.

"No, pewnie zaraz mi przejdzie, ale na razie mam dobry humor, to jesteście wspaniali".

Dziś powiedziała, że lubi ze mną spędzać czas, a szłyśmy tylko po kurczaka do jadłodajni. Na nic innego nie było czasu, bo praca domowa przeciągnęła się w hmm.... Leon na pół dnia pojechał do kolegi, ze zdjęć bije piękne szczęście. Ja dzięki temu robiłam prawie nic. Ale tyle nica wystarczyło, żeby poczuć się lepiej i zgarnąć trochę energii. 

Zastanawiam się, gdzie jechać na jedną noc i jeden dzień. Do miasta, w którym jeszcze nie byłam, czy do domku na skraju lasu. Siedzę, piszę, zaszczekał jakiś pies. Tak, do lasu, zdecydowanie do lasu. 

Leonowi też by się pewnie podobało, Isie może mniej. O, proszę i znów zadanie do wykonania, jak to ogarnąć, żeby obydwoje byli zadowoleni. No nie, to ja jednak poproszę tym razem sama.

A tak na marginesie, Leon pisze pamiętnik. Isa drugi już raz zgubiła okulary.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...