Sunday 23 July 2023

Co znajdziesz za tęczą


 

Dwa tygodnie wyjęte z życiorysu. 
Tak mówią, choć nawet je jeszcze właściwie pamiętam. Dwa tygodnie dodatkowych godzin z dziećmi, gadania po angielsku, rysowania, lepienia, łażenia. Dodatkowo Leon nieszczęśliwy, nie chce siedzieć u babci, wrócił do domu. Na cały, długi tydzień. Obiady, pilnowanie godzin telefoniczny, w mojej głowie ciężar obowiązków. Wakacji mi się chce takich zwyczajnych, takich jak zawsze miałam. 

Isie zepsuł się telefon. Poszłyśmy sprawdzić ile będzie kosztować naprawa. Przy okazji pytam, czy chce nowy telefon. Nie, ten lubię, jest mój ulubiony, nie chcę go zmieniać.
Tydzień później odbieram od pana naprawiony telefon. Mówi mi, że nic tylko być dumnym z córki. Rzadko sie zdarza, żeby nastolatka nie chciała nowego telefonu. Co więcej, większość tego towaru, który przychodzi do naprawy było celowo zepsute, zalane, uderzone, a pan, jako doświadczony naprawiacz wie, w jakich oklicznościach zepsuto sprzęt, żeby dostać od rodziców nowy.
Jestem więc dumna. Bardzo.

Pomiędzy tygodniami zawiozłam Leona do babci, bez Isy, która została pilnować kota koleżanki. Teraz już wiem na pewno, że żadnego wolno chodzącego zwierzaka w domu nie chcę. Nie musiałam nic robić, ale zapach i bałagan skutecznie mnie zniechęcił. Albo przypomniał, że lubię porządek.
Wsiadłam w pociąg, posadziłam plecak na siedzeniu. Zmęczony był, należał mu się odpoczynek. Okno otwarte, pociąg stary bez klimatyzacji. Z okna wiało. Jakbym była na letniej wycieczce, przenosząc się z miejsca na miejsce. Mój ulubiony sposób podróżowania, zmęczenie, brudne ciuchy, poznawanie ludzi, nocowanie z nieznajomymi w hostelach, poranki w kuchni przy kawie, czasem coś się powie, czasem nie. Kurczę, muszę tak z dziećmi. Ciekawe czy im się spodoba. Hmmm.
Jak ja chcę na taką wycieczkę. Całe moje ciało czuje, że już musi, bo inaczej nie wytrzyma.

Na obrazku "co byś znalazła w kociołku po drugiej stronie tęczy?" Bo ja bym znalazła studio tańca i siebie balerinę. Bez ust mi wyszła, może to znak, żeby mniej mówić, hehe, a może podczas tańczenia się nie mówi, więc spoko.

Kiedy z tym plecakiem wróciłam do domu, żeby dalej te kilka godzin dziennie, zajęłam się dodatkowo szukaniem taniego biletu dla Isy. Do tej Anglii (chciałam po naszemu napisać zasranej, ale może nie będę?) chciała jechać, ojciec się trochę wypiął, niby chciał, niby nie chciał, przesuwał. Wiem, jakby się to skończyło, więc zadziałałam. Pierwsza ciotka - ciotka od pożyczki na bilet, druga ciotka-koleżanka od mieszkania, trzecia ciotka-koleżanka od taksówki. Poszło. Wraca w sierpniu.

Trochę mniej niż wcześniej zmęczona czekałam na przyjście spokojnego tygodnia. Zwłaszcza, że Leon zapytany, czy wraca ze mną do Kielc, skonsternowany spojrzał i wypluł na mnie a po co????
No, jak po co, to nawet lepiej dla mnie. Będzie spotkanie, drugie spotkanie z kinem, trzecie spotkanie z kinem, czwarte spotkanie bez kina. Na pewno odpocznę. Niechże chociaż ta tęcza z kociołkiem mnie przy życiu i przytomności trzyma. 

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...