Zobaczyłam ładny plakat. Potem zobaczyłam, że o Islandii, a że byłam, to mam sentyment. Jak to się dzieje, że tam gdzie byłam tam mam sentyment. Przeczytałam o czym. Miało być tak: "Kilka opowieści z Islandii" to nie tylko opowieść o Polakach i Islandczykach. To opowieść o performowaniu i odgrywaniu tożsamości narodowych. Co to znaczy być Polakiem? Co to znaczy być Islandczykiem? I w ogóle: co to znaczy być osobą danej narodowości? Gdzie kończy się, a gdzie zaczyna symbolika lub fantazmat?
Tym bardziej chciałam. O tożsamości narodowej, o emigracji, imigracji, kim jestem tam, kim byłam tam, kim jestem tu, czy inni też tak czują. Nie dostałam odpowiedzi i trochę jest jak w tej recenzji Milena miała takie same refleksje, nawet bardziej niż ja. Bo to z nia byłam na kulturalnym wieczorze. Niezelażnie od wrażeń, to było dobre wyjście w niedzielne popołudnie.
W domu oglądamy Good Doctora. Mamo, czy możesz ze mną oglądać mój serial, żebyśmy go razem oglądali. Mamo, ty jesteś jak Claire, taka dobra dla wszystkich. Mamo, chciałbym być lekarzem i robić operacje.
I na koniec, mamo chciałbym leżeć w szpitalu. Bo tak bardzo chcę być lekarzem.
Codziennie coś nowego.