Friday 1 March 2013

Gatti

Mieliśmy dziś Gwiazdę w gościach.
Od paru ładnych tygodni zapraszaliśmy ciocię Gatti, która chwilowo nie musi wychodzić codziennie do pracy, żeby przyjechała nas odwiedzić, na pieczenie ciastek bałwanowych, w foremce, która Iss dostała od tejże właśnie cioci, jakoż i jej męża, wujka Jarka. Niestety ciocia była bardzo zajęta i nie zgłosiła się w terminie na zajęcia z pieczenia Bałwanów, które odbyły się jakiś czas temu z Tatą i zapoczątkowały serię naszych zajęć ciastkarskich.
Nie szkodzi. Koniec końców i tak skończyłyśmy w kuchni, tyle, że bez Isabeli i Leonka. Na lunch kuchnia oferowała zupę dyniową. Na obiad, po konsultacjach z ciocią Kanią, czy rurkom wypchanym szpinakiem z serkiem feta wystarczy 1 centymetr odstepu i ze właściwie lepiej, żeby się przytulały, podano cannelloni w sosie pomidorowym, uczynione wspólnymi siłami z ciocią Gatti.



Iss zaciągnęła ciotkę do swojego pokoju, pochwalić się pudełkiem ze skarbami i oszalała ze szczęścia, bo miała z kim się pobawić i porozmawiać. Umówiły się na sleepover w jakiś wekend. Jak ciotka to załatwi, żeby Iss została beze mnie, nie wiem,ale podobno ciotka ma swoje sposoby. Namówiła Iss na zjedzenie całej miseczki pomidorówki i talerz klusków ze szpinakiem!!! Chyba, że to będzie popołudniowe sleepover. Tyle, że Iss już opowiada o bitwie na poduszki. Hihihi.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...