Friday 15 March 2013

Krowy

Wygląda na to, że chodzenie spać nad ranem przy okazji pieczenia ciast, mam zakodowane w moim DNA.
Jutro Dzień Czewonego Nosa. Zgłosiłam udział naszych ciast w wyścigach po najlepsze, piekę cały dzień i o pierwszej rano jeszcze nie jtem gotowa.
Wymyśliłam krówkowe babeczki z mlekiem skondenswanym. Albo jtem przesłodzona próbowaniem ( jakie pyszne mleko), albo te babeczki smakują jak każde inne. Inna sprawa, że fanką babeczek nie jtem, ale Iss lubi je dekorować. Tyle, że tym razem dekoracje były z masy cukrowej, a tak to ona się już nie lubi babrać i sama lepiłam krowy na szczyt ciastka.
Od samego rana, bo ciasteczka gotowe były już po lunchu i już miałam robić polewy i krowy, kiedy Lelon uznał,  że pora się zrobić głodnym, bo cała miska pomidorówki to za mało na pół dnia. No i jakżem se już poszła robić kopytka, zadzwoniła Szefowa, że ona strasznie głodna, bo od rana nic nie jadła, i czy ja nie mam ochoty podskoczyć na obiad. Podskoczyłam. Wróciłam przed ósmą, o ósmej trzydzieści dzieci już spały, a ja poszłam kończyć pieczenie. A, że oprócz krówek zachciało mi się ambasadora, to siedzę, bo po co było zrobić galaretkę troszkę wcześniej, żeby była akurat jak położę masy?
Jedyny plus, Duża Iza zadzwoniła, więc miałam towarzystwo. I "to właściwie fajnie, taka atmosfera, bo prawie jak malowanie pisanek" usłyszałam między jednym a drugim (moim) przekleństwem nadkrówkowym. Zdolności to ja nie mam.

Z przeszłości.
-Pani doktor, ma pani bałagan w gabinecie.
-Nie przeszkadza mi.

Lelon czyta. Najczęściej Króla Lwa, a jak nie czyta, bawi sie pociągami. A jak nie, to wisi na cycu. Z jednego je, a drugim się bawi.

Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...