Sunday 15 February 2015

Ferie. Cz.1.

Zachciało nam się kina.
Właściwie to teściowa dała Isie i Leonowi pieniądze, i poprosiła, żebyśmy na pewno poszli do kina. Na pewno w ten weekend. Akurat się złożyło, że tatuś jeszcze miał urlop, więc mogliśmy razem w sobotę.
Film o owieczkach, Shaun the Sheep. The movie.
Pieniądze dostaliśmy na wszystko. Więc nie tylko same bilety, ale wszystko, co się wiąże z kinowym wypadem. Popcorn, napoje, jeszcze jeden wielki popcorn i wielki kubek pepsi coli.
Przyszliśmy wcześniej, bo dobrze jest znaleźć dobre miejsce. Przed nami dwadzieścia minut reklam i zapowiedzi filmowych. Leon siedzi na moich kolanach, z popcornem na swoich kolanach. Czeka. Nie rusza dobroci, nie pije soczku. Czeka. Jedz, mówię synku, jedz troszkę. Isa już się zażera, bo ma słodki, a obok siedzi tata z wielkim wiadrem też słodkiego popcornu, więc się nie martwi, bo dostanie od taty. A Leonek czeka. Nie mamo, mówi, jeszcze się film nie zaczął.
Pierwsze sceny filmu, piosenka na początek. Jedz synku. Nie mamo, jeszcze nie ma filmu, jeszcze jest piosenka, jak się zacznie film.
Bardzo mnie wzruszył tą swoją cieprpliwością. Dwudziestominutową.

Potem jeszcze przekąska w makdonaldzie, gdzie pani sprzątająca dała Isie 50pensów, które znalazła na podłodze, bo Isa taka grzeczna jest dziewczynka.
Jako, że Walentynki, chcieliśmy jeszcze kupic, tradycyjnie, jakiś gotowy zestaw obiadowy. W Morisonie spotkaliśmy oczywiście wujostwo Matrasów, więc i krótka pogawędka o walentynkowych prezentach. Ech.

Dzisiaj oddałam Isabelę Zosi, bo Leonek zaproszony został pierwszy raz na przyjecie urodzinowe. Nie jako osoba towarzysząca Isabeli, ale najzupełniej jako prawdziwy gość.
W drodze dywaguje na różne tematy. Dochodzi do mnie co drugie słowo, bo Leon w wózku, gada cicho, a na ulicy głośno. Przytakuję od czasu do czasu. Do czasu.
Czy ty możesz zmienić zdanie. Chciałbym, żebyś zmieniła zdanie. Zmienisz zdanie?
Ale na temat czego. Nie wiem, przecież nie słyszałam.
W końcu powtarza.
Czy możesz zmienić zdanie, dać mi pokój Isabeli, żebym miał swój pokój. A Isa? Isa może mieć swój pokój w salonie.

Wzruszają mnie takie prośby.
Wzrusza mnie też spostrzegawczość moich dzieci.
Jemy obiad. Żeberka z piekarnika, ziemniaki i ogórek kiszony.  Z lenistwa, bo nie chciało mi się żadnych surówek i warzyw robić.
Oburzyłam tym Iss, bo z takimi ziemniakami i ogórkiem je się koklety mielone, a nie żeberka.

Jak również, gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, Isabela ma ludzkie zachowanie podczas przechodzenia przez jezdnię, bo nie biegnie, tylko statecznym krokiem, w równym tempie stosuje przemarsz.


Kwiecień na niczym prawie

Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...