Znów pojechałam do Warszawy. Na kolejny etap rozmowy kwalifikacyjnej, tym razem spotkać się już z potencjalnym pracodawcą. Rozmowa była w poniedziałek, więc po przyjeździe w niedzielę wieczorem zabrali mnie na świąteczną starówkę. Jeśli ktoś nie wie, jak wygląda warszawska Starówka w czasie świątecznym, proszę bardzo.
Rozmowa kiepsko. Z mojej perspektywy, bo być może było inaczej.
Dostałam pomroczności jasnej. Mówiłam jakbym się z choinki urwała i obawiam się, że wypadłam bardzo średnio. Jeśli nie gorzej.
Ale nic, doświadczenie jest, a to też ważne.
Spotkałam się też z Gatti, dostałam bożonarodzeniowe ciasteczka z Wysp w prezencie. Szkoda, że nie złożyłam zamówienia, bo lubim te ciastka bardzo. Isa też lubi bardzo. Ciocia Aliss też lubi. I jak tu jedną paczkę podzielić na wszystkich??
A potem wróciłam do dzieci, a w drodze powrotnej doznałam olśnienia. Że nie ma co się tak rzucać jak wesz na grzebieniu, bo to dopiero 3 miesiące minęły i nie ma co oczekiwać, że wszystko się nagle naprawi z szybkością świetlną. I że wszystko będzie dobrze. W swoim czasie.
Wednesday 21 December 2016
Kwiecień na niczym prawie
Nic się nie dzieje. To znaczy nie, dzieje się zawsze. Co u ciebie darling? No, nie wiem, jak ci opowiedzieć w jednym zdaniu wszystko co się ...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...