Poranek Wielkanocny.
Leon krzyczy: Mamo, mamo, chodź tutaj szybko!
Niedobrze ci synu?
Tu ciasta, tam ciasta. Wszędzie ciasta i jedzenie, i ja tak nie mogę.
Jedzenie, jedzenie, wszedzie gotowanie od piątku.
Wszędzie gotowanie i wszędzie pełno ludzi.
Przywiozłam mamie dwójkę Anglików, których znam z pracy. Przyjechali do Polski na swoje ferie wielkanocne, które trwaja dwa tygodnie i trochę byli zaskoczeni, że u nas jest krócej. A wystarczyło zapytać. Nie mogłam ich przecież zostawić samych. Babcia twierdzi, że wcale się nie zgadzała, ale przecież bez jej zgody nie zwiozłabym dodatkowych domowników.
Ellie liczy: your parents, three daughters, three kids, a husband and two English people. 11 ludzi. W dużym, ale ciasnym domku moich rodziców.
Pogoda była paskudna. Zimno, nikomu nie chciało się wychodzić. Zabraliśmy ich na rozeznanie nadrzeczne, spacer tu i tam, wiadomo, jak to u nas. Wcale im się nie pododało, choć po brytyjsku, mówili zupełnie co innego. Ale na to już nie mam wpływu i wcale mi to nie przeszkadza.
Dziadek stanął na wysokości zadania, poczęstował gości śledziem i wódką. Śledzia zjedli, żeby nam nie było przykro, wódki wypili trochę. Nastepnego wieczoru pilismy wino i wiskacza. Kania zapytała, czy mamy emocjonalną potrzebę posiadania wina w kieliszku, z czego koniec końców, w etapie tłumaczenia doszliśmy do "Will you take this wine to be your emotional support throughou this evening?"
Kasia stanęła na wysokości zadania. Spędziła cały dzień w kuchni, żeby wegetarianka miała co jeść. Nie widziałam, żeby była doceniona.
Babcia też nie pokazywała, że chciałaby, żeby tacy niewdzięcznicy sobie już pojechali.
I dobrze, że to winno-emocjonalne wsparcie było...
Kocham świeta, z najbliższą rodziną tylko. Człowiek uczy się na błędach. Hm.
Ehm, zapomniałabym. Laliśmy się wodą, chyba jedyna fajna rzeczy z tego spotkania.
I poszerzyłam znajomość słownictwa angielskiego: stir-crazy: about someone who needs to go out, who needs a new situation; znudzony siedzeniem w jednym miejscu, potrzebujący odmiany.
Po jednym dniu, a właściwie sobotnim przedpołudniu tak się jej zrobiło. Miałam chyba prawo chcieć sie pozbyć niewdzięczników.
A pytałam, czy na pewno wszystko w porządku. Bo widzę, że coś jest nie tak. Tym bardziej byłam zła.
Kurcze, okropna jestem. I zła.
A oni chcą, żebym im w Polsce biznes rozkręcić pomogła. I z przyjemnością im wszystko wyrzygam, o tym, że o małych nieporozumieniach nie umieją rozmawiać, co będzie jak będziemy rozmawiać o pieniądzach...
Jaki uroczy wpis o Swietach Wielkiej Nocy.
Tuesday 3 April 2018
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...