Thursday 1 November 2018

Czytanie

Pięknie jej poszło.
W ramach przygotowań do Pierwszej Komunii musiała stanąć przed całym tłumem kościelnym i przeczytać List do Hebrajczyków.
Kiedy już tak stała i czytała, pomyślałam sobie, że mogłam była porozmawiać z nią o tym, co czyta. Zrozumienie teksu pomogłoby jej się odnaleźć i odnieść do treści.
Poszło jej pięknie. Piękna dykcja, czysty dźwięczny głos.
Trochę się zdenerwowała na początku, pomyliła raz, ale ogólne wrażenie rewelacyjne i jestem super dumna.

Ostatni różaniec, trzeba iść. Trzeba oddać naklejki, zwłaszcza, że ksiądz powiedział, że będą nagrody.
Wcześniej wizyta u ortodonty. A jeszcze wcześniej szaleńczy tor przeszkód ze szkoły, bo szybko, bo szybko, bo się spóźnimy, bo do lekarza na opinię, co warto, czego nie warto i dlaczego warto.
Pan ortodonta biedny. Bardzo mu współczuję, bo zmęczył sie naszą wizytą. A widać, że woli na spokojnie, bez szaleństw. Taki miękki i spokojny pan.
A tu okazuje się, że trójkę dolną mleczną trzeba usunąć bo hamuje rośnięcie czwórki i trójki, które są już gotowe i prawie na wylocie.
Konsternacja, bo pamiętam jak było kiedyś, kiedy trzeba było usunąć mleczną czwórkę, a wtedy jeszcze brytyjska służba zdrowia służyła nam gazem rozluźniającym i rozpraszającym strach dziecięcy.
Teraz gazu nie ma, więc trzeba nam dobrego podejścia.
Pani doktor, która leczyła Leona pięknie by sie nadawała, ale wolne godziny przypadają na czas, kiedy nas nie ma w domu.
Ech.
Zróbmy to od razu. Pan doktor od aparatów i szczęk podejście miał bardziej surowe. Nie słodził, ale kiedy zobaczył, że tłumaczę dziecku na kliszy, że trzeba, przyłączył się.
Zrezygnowana Isa, dosłownie powlokła się na fotel. Przerażenie widać było gołym okiem. Dała radę. Ząb poszedł.
-To wróżka zębuszka przyjdzie?
-Chyba przyjdzie.
-A wiecie, że wróżka od zębów przynosi teraz 50 zł? Mieliśmy kiedyś pacjenta, do którego mówimy, że skoro wróżka przyjdzie to pewnie piątaka przyniesie. No, chyba z zerem z tyłu tego piątaka.

Extra, 50 zł pod poduszkę, w portfelu coraz mniej.

Zaraz potem do kościoła na różaniec z wygłodniałą Isą, która nie jadła przed wizytą, bo nie planowała wyrywania zębów.
Zaraz potem dziadek przyjechał i już mogliśmy jechać do babci.


Leonie, do Twojej brązowej kurtki pasowałaby Ci czapka inna niż czarna, którą ostatnio kupiliśmy na bazarkach.
Może by jakaś niebieska, a może czerwona. Jaką byś chciał czapkę synu?
-Seledynową.
Moja konsternacja. A jaki to kolor, ten seledynowy, mój siedmioletni synu?
-Taki miętowy.

Bez komentarza.
A tego samego dnia w drodze z cmentarza:
-Ale tu wali!

Rodzina, rodzina, święta, gadanie, picie. Jak co roku planuję zorganizować świetną imprezę dla całej rodziny, żebyśmy siedzieli, gadali, pili i tańczyli całą noc. Jak na prawdziwych Polaków przystało.
I jak co roku kończy się na chceniu. Bo ani siły, ani czasu.
I mogę się założyć, że w tym roku będzie to samo, więc nawet się nie deklaruję.
Więc do następnego roku!

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...