Leon mi się rozchorował, dlaczego więc mam nie skorzystać.
Bardzo źle się nie czuł, ale ja miałam potrzebę pobycia w domu i nic nierobienia.
Graliśmy w gry przez trzy dni.
Jego ulubiona to Monopoly. Nie wiem, czy graliśmy, bo wiedział, że jak zrobi coś dobrego, będzie mu łatwiej uzyskać dostęp do gier na telefonie, czy też po prostu miał chęć.
Przypomniał mi tym samym czas, kiedy godzinami "czytał" książki i paradował z Królem Lwem, lub Room on the broom po domu.
Cóż. Wyjścia nie było, trzeba było grać.
Kiedy przegrywałam i musiałam się u niego zapożyczać, podrzucał mi pieniądze i zmieniał zasady gry, żebym nie była smutna. Kiedy on przegrywał rzucał kartami, że on już tak nie chce.
No, i bądź tu mądry i znajdź złoty środek.
Chory mocno wcale nie był. Pani doktor powiedziała, na dwa dni zostawimy go w domu, żeby odpoczął. Trzy nawet zostanę, serdecznie się do pani doktor uśmiechnęłam.
No, to trzy, oduśmiechnęła się pani doktor, a jak będzie trzeba, to od czwartku dołożymy jeszcze dwa.
Grzać się mamy i pić syropy. Mamy ten z mniszka lekarskiego, co go Munia zostawiła w prezencie z nalewkami.
To jest najgorszy syrop ever! Muszę soku do popicia!
Nie ma soku, wszystko wypiliście.
To daj pomidorka.
Mój warzywny syn.
Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu
Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...
-
Przeżyłam kolejne wielkie wydarzenie w życiu moich dzieci, przede wszystkim syna, ale też i moim, bo na przygotowanie miałam troszkę ponad t...
-
Zapomniałam, jakżeż mogłam była. Jakżeż. Zapomniałam, że miał miejsce szkolny bal Wszystkich Świętych. Dla tych, którzy nie chcą i nie lubi...
-
Urodziny Leonka zbiegły się w czasie z uroczystością ślubowania i pasowania na uczennicę Isabeli. Przygotowania do ślubowania zaczęły się j...