Dzieci też. Z tego powodu mam tylko mały wyrzut sumienia. Pojawił się dopiero, kiedy w pracy opowiadałam, jak wyglądała moja 10-dniowa przerwa świąteczna i uświadomiłam sobie, że mój czas z dziećmi, był czasem bez dzieci. Oczywiście oprócz ubierania choinki, polowania na Mikołaja, otwierania wielkiego worka, rozwiązywania szarad mikołajowych i pierniczkowania.
A tak, no to żeśmy se wszyscy po prostu odpoczęli. Od planów, obowiązków, zadań, zasad, wczesnego wstawania i wczesnego chodzenia spać, list "do zrobienia", od siebie też.. Po to, żeby za sobą znów zatęsknić.
Isa była dla Mikołaja bezlitosna. Gra ma być i była. Ileśmy się napracowali, nagłowili, żeby wszystko odgadnąć, wiersz przeczytać, a wcześniej jeszcze znaczniki rozdać. Ratunku, szaleństwo. Daliśmy jednakowoż radę. Jak zawsze. Mikołaj wie, żeśmy mądra rodzina. Wór zostawił na dworze, razem z listem i znacznikami. Ciężka to była praca. Dziękujemy Mikołaju, że tak dbasz o nasz rozwój i szare komórki!
W ps-ie, wystrój serwowała ciocia Kania. Ot, co.