Sunday 15 December 2019

Sezon na grzane wino

Dziwne, jak mocno wspomnienia mogą uderzyć. Fizycznie.

Byłam w sklepie i wzięłam do ręki miseczkę. Wyglądała jak stara blaszana miseczka z wygiętym, czarnym rantem. Miała narysowany rower i była naprawdę ładna.Wzięłam ją do ręki, i w tym samym momencie zorientowałam się jednocześnie, że jest ceramiczna, i że poczułam się bardzo samotna i bardzo smutna.
Kiedy miałam cztery lata wylądowałam w szpitalu z zapaleniem płuc. Podobno majaczyłam.
W tym szpitalu nie wolno było spędzać za dużo czasu z rodzicami, bo to źle wpływało na leczenie. Chodziłam do takiej wielkiej hali na prześwietlenie płuc (dla czterolatki pewnie każde przestrzenne pomieszczenie będzie wielkie) i jadłam zupę mleczną z blaszanej miski na śniadanie, a potem normalną na obiad, w takiej samej blaszanej misce.
Poczułam wszystkie te szpitalne zapachy, obrazy i ten straszliwy smutek, i niepokój. Wszystko w jednym momencie.

Ale kiedyś, otworzyłam zmywarkę, zapachniało norweskim domem, w którym byłam au pair jakieś piętnaście lat temu, ich zmywarką i ich kuchnią. Ale tak naprawdę, zapachniało ładem, miłością i szacunkiem, wzorem rodziny idealnej, jakim do tej pory dla mnie są. W moich wspomnieniach. Zapachniało spokojem i ukontentowaniem.

Niesamowite to.

Ale dość rozczulania się. Święta idą, choć może powinnam się rozczulać!
Znów odwiedziłam Warszawę, delegacja, poszłam późno spać, czy ja jestem normalna, po czym wróciłam do domu wcześnie. Wypiłam kawę z Orszulą (jak dobrze, że jeszcze jej się chce do swoich wnucząt) i zabrałam towarzystwo na miasto, bo jarmark bożonarodzeniowy, występy, kolędy, pastorałki, Kielecki Teatr Tańca.
Jak-było-pięknie. To znaczy, mi było, wewnętrznie, no, i więcej nie trzeba.
W końcu wypiłam grzane wino! Uwaga, sezon rozpoczęty! Dzieci zrobiły ozdoby, pośpiewałam z Leonem, zjedliśmy hot doga i owoce w czekoladzie, trochę zmarzliśmy, trochę się ogrzaliśmy.
 I czego więcej chcieć przed świętami. Życzę sobie takich właśnie nastrojów all the time!







Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...