Wednesday 25 March 2020

Dziwnie

Ostatnio pisałam o przestawianiu się mózgu, że robię inaczej. To prawda.
Więcej książek, wyciągnęłam serwetkę, którą dłubię na szydełku od kilku lat, ćwiczę rano, nie jem za dużo, bo z domu wychodzę raz na tydzień.
Prawda? Niesamowite, ale tak w sobotę byłam w sklepie, a potem dziś, tak właśnie dziś i jedzenia mam tyle, że na tydzień wystarczy, więc pewnie dopiero w następny czwartek.
Co robię? Pracuję z domu, do 16, a potem różnie. Mam jeszcze książki z biblioteki, wyciągnęłam " "Pokochawszy" (jaki piękny tytuł), rozmowa prof. Bralczyka z żoną. Pomimo tego, że czyta się miło, nie wciągnęło jak powieść, więc podzieliłam, jak Leonowi na ilość stron dziennie. I proszę, jak się świetnie czyta! Okazuje się, że plan dnia jest bardzo istotny. Pomaga!

Tyle, że jakby dziś, zachciało mi się przez chwilę do rytmu sprzed wirusa.
Do rytmu, kiedy zajęcia obowiązki i wieczór dla mnie, żebym poczuła wartość tego wieczoru. Haha, nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale cóż, tak jest. Do zaganiania ich do łóżka, do gaszenia światła, do wieczornej ciszy po bieganinie, do herbaty z pigwą w spokoju. Wtedy, kiedy ten spokój doceniam.
A tymczasem u rodziców, właśnie ta bieganina. Biedna ta moja mama.

A tymczasem tutaj robię to wszystko, na co nie miałam energii, Nagle czas jest, dni są dłuższe, cudownie! Tylko, chyba, umysł chciał dziś powrotu do "wtedy".



Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...