Wednesday 1 April 2020

Niby to samo, a jednak trochę inaczej

Nie, ja już nie mam siły do tego zdalnego nauczania. Absolutnie nie jest to rozżalenie, czy złość w  stronę nauczycieli skierowana. O nie, co to, to nie.
Zwyczajnie nie mam już siły.
Na początku był dziennik elektroniczny, lekcje przesyłane w formie zadań domowych, kopiowałam, wysyłałam do mamy. Tam drukowali, robili. Plan był zrobiony.
Doszło zdalne nauczanie i lekcje u Isy. Oprócz tego lekcje w dzienniku nadal. To wszystko dodatkowo ja zdalnie.
Dziś Leon przysłał pracę na plastykę, narysuj ołówkiem widok z okna, uwzględniając wiele szczegółów. Praca, którą mi przesłano, żebym wysłała do pani wyglądała, jakby ją zrobił 3 latek.
Rozmawiam z Leonem, że nie tak, że jeszcze raz, ze starannie.

Leon: Aha, aha, aha, to kończymy tak?
Ja: Zły jesteś na mnie, dlatego chcesz kończyć?
Leon: Tak. To pa.

Proszę, praca na odległość.

A końca tego nie widać.
Mama zarobiona. Ja nie wiem, czy Isa zrobiła wszystko,co powinna była zrobić. Odkąd ma e-learning przestałam kontrolować. Nie czuję, że powinnam. Czy to oznacza, żem wyrodną matką, co o dziecka edukacje w czasach zarazy nie dba. Głosy są podzielone, jedni mówią wyluzuj całkiem, teraz się uczy życia, drudzy dopytują o dziennik elektroniczny.

Moje tygodnie wyznaczają różnice w weekendach. W pierwszy byłam u rodziców, msza święta przez internet. Opowiadałam? Nie, chyba nie. Jak to wstaję rano, schodzę na dół, a tam wszystkie nasze kobiety w równym rządku, w piżamkach słuchają kazania? Trochę komiczny widok, a trochę tragikomiczny, z domu wyjść nie można. Mnie do domowego kościoła nikt nie obudził, to dopiero po powrocie do domu.
W drugi zalewałam się nieszczęsna łzami, ale też umyłam okna i wyprasowałam całe zalegające pranie. Msza z Jasnej Góry.
Trzeci weekend, zrobiłam pizzę na obiad, uczyłam się hiszpańskiego i cieszyłam się słońcem, za oknem. Msza z internetu.
Przede mną czwarty weekend, trzeci bez dzieci. Ciekawe, czy się zmobilizuję do hiszpańskiego? Chyba nie z tych jestem, co uczą się nowych rzeczy. Porządków nie muszę nadrabiać, w szafach posprzątane. Nawet odkurzać tak często nie muszę. No ciekawe, ciekawe.
O! Do sklepu trzeba iść. Czuję się w związku z tym, jakbym wyprawę na wojnę szykowała.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...