Wednesday 27 May 2020

Niby dopiero pół tygodnia, a ile się zadziało

Postanowiłam zabrać dziatwę do domu. Po pierwsze, niech sobie babunia odpocznie. Dwa tygodnie, zobaczymy co się będzie działo. Po drugie, brakuje mi tego ruchu w mieszkaniu. Obowiązków, zadań, bieganiny, rytmu dnia i tygodnia.

Zanim jednak powróciłam z  potomstwem, nastąpił weekend u rodziców, przecież. A wraz z weekendem szklarenka ze starych ram okiennych. I teksy mojego tatusia. Agnieszka, gdzie jest szlifierka? Konia z rzędem temu, kto znajdzie cokolwiek tam, gdzie rzekomo tatuś to zostawił. Na pewno wyrzuciłaś, nic wam nie jest potrzebne. O, no. Chodź, pokażę ci, jak się zmienia kamień, daj no tę tarczę, tak się odkręca, zobacz, może kiedyś ci się przyda.
Cóż, przymierzam się do zmierzenia się z wiertarką, ale o szlifierce jeszcze nie myślałam.

Szklarenka stanęła, w niej pomidory.
A potem już razem, dopiero kilka dni, a tyle się wydarzyło. 
Po pierwsze w poniedziałek Leon poprosił byśmy już teraz pojechali po hulajnogę wyczynową, co też uczyniliśmy. Oraz kask od razu, będzie na rower, oraz but do biegania z piłką po trawie.
Tego samego dnia przypomniałam sobie, że u Leona praca domowa z religii, przedstawienie niespodzianka dla rodziców jeszcze nie zrobione (taka to niespodzianka, ha!). Zróbmy jedno zdjęcie, tak jak inne mamy dzieciom. Tyle że, kiedy zaczęłam, hm, nie umiałam zakończyć. Zabawę miałam przednią, nie mniejszą, niż moje dzieci.
I oto, opowiem Wam historię, jak to kiedyś tam biedna księżniczka została zamknięta w twierdzy przez wredną czarownicę. Całe szczęście dobry RobinHud ujął się za nią i wyciągnął z wieży. Odtąd i dzięki temu mogli wspólnie polować.


We wtorek gitara dla Isy, a w środę pierwsza lekcja. Podoba się, ciekawe jak to będzie z ćwiczeniem.
Taka mnie refleksja naszła, że na trzydniowe śpiewane warsztaty Isa miała jechać, chyba po świętach wielkanocnych. Zgodziłam się na ten wyjazd chyba w lutym. Wirus odwołał wszystko. Luty, kwiecień, maj. Mam wrażenie, jakby to wszystko było sto lat temu, a nie raptem kilka miesięcy. Jakby tego wcale nie było. Wyjęło mi kilka miesięcy z życia.

We wtorek też kolejna praca domowa, tym razem Isy z plastyki. Proszę, wystawa wszystkich prac, które wykonała podczas kwarantanny.


Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...