Sunday 18 October 2020

Bieganie. Best ever

Ja Ci mamo współczuję, wyszeptał Leon, gdy siedziałam przy łóżku Isy, czekając, aż zaśnie. 
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, choć trudno mu pewnie było dostrzec w ciemności wyraz mojej twarzy.
Współczuję Ci mamo, powtórzył, a zaraz potem dodał: musisz się nami zajmować, a to jest takie trudne.
Leon, dziecko o wrażliwości i spostrzeżeniach szerszych, i bogatszych od niejednego dorosłego, którego znam.
Zawsze się zastanawiam, jaka jest wrażliwość Isy. Bo, że jest, wiem i słyszę od ludzi dookoła. Na niesprawiedliwość i krzywdę innych na pewno. Ale jak inaczej, jak nazwać to, co mi mówią w szkole, że ona otoczy opieką każdego, a dla każdego jest. Czy to, że jest taka konkretna i czasem twarda, i uparta w domu, wynika z tego, że gdzieś musi dać upust emocjom i zachowaniom innym, niż tym szkolnie i towarzystko "oczekiwanym"? O co w tym wszystkim chodzi. 
Siadłam obok niej, bo uznałam, że trzeba może pomóc szybciej zaypiać. Pół godziny i spała. Może to kwestia zmęczenia też, bo dzień intensywny?

Leon w końcu pobiegał. Jesień, deszcz, ciemno na dworze, dzieci mało. Nie ma z kim szaleć na boisku. Wczoraj wrócił z popołudniowej piłki, buty mokre, spodnie mokre, skarpetki mokre. Ale w oczach szczęście.
No, a dziś, przy szarościach i niskim ciśnieniu jedyne o czym marzyłam to leżenie na kanapie i spanie. Wiem jednak, że nie tędy droga. Po pierwsze, ponieważ na ból głowy spacer daleki może być pomocny, po drugie, dziecko, czy chce, czy nie, z domu należy niezależnie od tego jaka jest pogoda, wyprowadzić.
Jak zwykle Leon, czy możemy już iść. Jak zwykle Isa, dlaczego ona musi.
To był piękny, obfity w moje słuchanie spacer oraz obawa o przemoczenie obuwia i ciężkie przeziębienie u Leona. Jednakowoż, potrzeba wyzbycia się nadmiaru jego energii zwyciężyła i tak oto, przez kałuże skakali.
Bałam się tylko jednego, że się poślizgną, przewrócą i mokrzy do domu będą wracać.



 


Leon powiedział, że był to dzień best ever, tylko z tego powodu wspólnej zabawy w dinozaury, złoczyńców, przechodzenia na złe i dobre strony oraz granatów. Cała ta nasza zabawa w chowanie się pod łóżko i robienie bazy trawała razem może z pół godziny, może troszeczkę więcej, ale już to wystarczyło, żeby dziecko uradować przez podarowanie czasu nieodrywalnej uwagi.
Dla mnie to też był dzień best ever. Z nimi.

Niespodziewane refleksje zamulonego umysłu

Albo nowy telefon, albo aparat. Kiepskie zdjęcia robi ten mój sprzęt. Udałam się do KCK na spektakl Teatru Tańca. Dwie części były. Zobacz j...